"To duża nobilitacja dla klubu" -
- W. Drzyzga o powołaniach z ZAKSY
Łukasz Baliński: Cztery powołania dla graczy Zaksy to dużo, ale mogło być więcej...
Wojciech Drzyzga: Jest to duża nobilitacja dla klubu, ale ja na takową przynależność w kontekście reprezentacji bym nie patrzył. Castellaniemu wbrew pozorom towarzyszył raczej niewielki stres przy wyborze. Mogło się co prawda wydawać, że będzie miał problem bogactwa, ale życie to zweryfikowało. Czekał wystarczająco długo. Trochę pomógł mu też los, jak choćby w przypadku środkowych. Tutaj kontuzja wykluczyła Daniela Plińskiego, także nie miał specjalnego wyboru i powołanie Patryka Czarnowskiego w tej sytuacji nie może być zaskoczeniem. Następny w kolejce Karol Kłos nie jest jeszcze gotowy na imprezę tej rangi.
Ł. Baliński: Kto, poza pewniakiem Pawłem Zagumnym, spośród graczy kędzierzyńskich może wskoczyć do pierwszego składu, ewentualnie zostać czarnym koniem naszej ekipy?
W. Drzyzga: Środkowi raczej rzadko bywają bohaterami. Oni są od ciężkiej roboty. Coś im tam wpadnie po rękach, coś zablokują (śmiech). W przypadku polskich zawodników na tej pozycji możemy zyskać przy zagrywce.
Z kolei Michał Ruciak jako gracz zadaniowy był dla mnie pewniakiem od początku selekcji, a tutaj widziałem raczej rywalizację na linii Zbigniew Bartman - Michał Bąkiewicz. Tym bardziej po tym, co Michał pokazywał w klubowych rozgrywkach, a potem potwierdził to w lidze światowej. W żadnym meczu nie zawiódł. I teraz też pewnie będzie wnosił sporo dobrego.
Ł. Baliński:Nie jedzie za to Jakub Jarosz, który jako jedyny z rozpatrywanej trójki atakujących zagrał cały sezon na tej pozycji...
W. Drzyzga: Rzadko kto bierze na taki turniej trzech atakujących. A Kuba w tak doborowym gronie miał naprawdę ciężko. Tutaj też było pewnego rodzaju oczekiwanie, ale przede wszystkim na to, czy Mariusz Wlazły będzie w stanie wytrzymać trudy takich zawodów. Gdy jest zdrowy, jego kandydatura nie podlega dyskusji. Jeśli chodzi o Piotra Gruszkę, to Jarosz może i by nawet wygrał rywalizację na polu sportowym między nimi, ale Piotrek dla reprezentacji jest kimś więcej niż tylko zawodnikiem. On jej daje to "coś" więcej.
Ł. Baliński:Na Sebastiana Świderskiego nie dało się trochę dłużej poczekać?
W. Drzyzga: Miał za mało czasu, by zdążyć. Widziałem go na Memoriale im. Huberta Wagnera i nie sądzę, by udało mu się całkowicie wykurować na mistrzostwa.
Ł. Baliński:Tyle powołań dla graczy jednego klubu to, jak Pan wspomniał, nobilitacja, ale też i pewne problemy, niekoniecznie natury czysto sportowej...
W. Drzyzga: Jak uczy doświadczenie (co wiem także sam po sobie i co pamiętam po długich zgrupowaniach i turniejach): gdy drużyna na wielkiej imprezie osiągnie dobry wynik, to zawodnicy jeszcze siłą rozpędu potrafią długi czas grać na wysokim poziomie. Potem na pewno przyjdzie pewnego rodzaju tąpnięcie i najpewniej w okolicach grudnia może się pojawić kryzys.
Ł. Baliński:Za to w kontekście zgrania między poszczególnymi graczami to dostrzec można już chyba same pozytywy?
W. Drzyzga: Plusem na pewno będzie to, że rozgrywający Zagumny na co dzień trenuje ze środkowym Czarnowskim. Choć Paweł jest też na tyle doświadczonym zawodnikiem, że szybko zgra się z pozostałymi siatkarzami z tej pozycji, choć jeszcze pewnie się z nimi nawet nie widział (śmiech). Może to nie będzie jakiś automatyzm, ale szybko powinno przyjść wzajemne zrozumienie. Ruciak także spokojnie sobie poradzi, a o zgranie "Gumy" ze Świderskim też nie można mieć przecież żadnych obaw.
Teraz pewnie trenerowi Andrzejowi Kubackiemu, który został w klubie z sześcioma zawodnikami, może być trochę trudno prowadzić treningi, ale myślę, że da radę to odpowiednio poskładać. Trzeba pamiętać także o tym, że do Zaksy przychodzą doświadczeni siatkarze, którzy umieją sobie poradzić z takimi sytuacjami i w ostatecznym rozrachunku wniosą do klubu wiele wartości. Reasumując, widzę w tym więcej korzyści niż negatywów.
Źródło: opole.gazeta.pl
|