"Musiałem pomagać żonie" -
- mówi Piotr Gacek
Jutro nasi siatkarze rozpoczną ostatni etap przygotowań do mistrzostw świata. Spotkają się na zgrupowaniu w Spale podczas, którego zagrają dwa mecze kontrolne z Kubą. Do kadry dołączy Piotr Gacek, który nie był z reprezentacją w Brazylii.
Roman Stęporowski: Kiedy w Brazylii Daniel Castellani ogłaszał nazwiska zawodników, którzy pojada na mistrzostwa świata, był Pan w Polsce. Oczekiwaniu towarzyszył spokój, czy obawy?
Piotr Gacek: Ani jedno, ani drugie. Raczej określiłbym to niecierpliwością na ostateczny werdykt selekcjonera. I chyba każdy z nas z takimi samymi odczuciami oczekiwał na ogłoszenie nazwisk zawodników, którzy pojadą na mistrzostwa świata do Włoch. Wszyscy bardzo ciężko pracowaliśmy na to, by zasłużyć na ten wyjazd. Każdy z nas liczył, że jego praca zaprocentuje powołaniem.
R. Stęporowski: Ta niecierpliwość była nacechowana niepokojem?
P. Gacek: Szczerze mówiąc w okresie, kiedy trener podejmował decyzje, byłem zajęty nieco innymi sprawami.
R. Stęporowski: Z powodów osobistych nie pojechał Pan na mecze towarzyskie do Brazylii. Te względy osobiste, to narodziny córki.
P. Gacek: Tak. Dokładnie w tym samym czasie, kiedy drużyna jechała do Brazylii na świat przyszła nasza córka Zosia. Dlatego zostałem w kraju.
R. Stęporowski: Absencja w ważnych pojedynkach była dawno zaplanowana?
P. Gacek: Na początku przygotowań powiedziałem trenerowi, że żona spodziewa się dziecka i w momencie porodu chciałbym mieć kilka dni wolnego, by być przy niej. Trener powiedział, że doskonale to rozumie i zgadza się na to, choć wtedy jeszcze nie znaliśmy dokładnego terminu porodu. Planowany był na ostatni tydzień sierpnia. Okazało się, że wstępny termin okazał się trafny i kiedy zespół jechał do Brazylii ja zostałem w Polsce.
R. Stęporowski: Wraca Pan do drużyny i musi skupić się na walce o miejsce w meczowym składzie. Rywalizacja nie będzie łatwa.
P. Gacek: Walka o miejsce w składzie zawsze była ostra i podobnie będzie teraz. Najważniejsze, by rywalizacja między mną a Igłą (libero Krzysztof Ignaczak - przyp. red.) dała korzyści dla drużyny. Trener podejmie decyzję, który z nas jest lepszy i tego wystawi do gry. Nie będę miał pretensji, jeśli mistrzostwa zobaczę z trybun, a Igła będzie w świetnej dyspozycji. Także z takiej pozycji postaram się dać drużynie jak najwięcej, podobnie jak wtedy, gdy będę na boisku.
R. Stęporowski: Forma psychiczna pewnie jest znakomita, natomiast przerwa w treningach nie wpłynie na dyspozycję fizyczną?
P. Gacek: Ale je nie leniuchuję. Trener rozpisał mi zajęcia na siłowni i regularnie je wykonywałem. By nie tracić kontaktu z piłką chodziłem też na treningi AZS-u Częstochowa. Musiałem być na miejscu, by pomagać żonie, dlatego nie jeździłem do Kędzierzyna na zajęcia mojego zespołu, tylko skorzystałem z gościny mojego byłego klubu. Dlatego ciągle utrzymuję formę.
Źródło: mmkkozle.pl
|