Zaksa ma tylko dwa tygodnie
Dopiero w poniedziałek, niespełna dwa tygodnie przed inauguracją rozgrywek ligowych, siatkarze Zaksy Kędzierzyn-Koźle po raz pierwszy mieli okazję trenować w pełnym składzie.
Czy tak krótki okres wystarczy do odpowiedniego przygotowania zespołu do rozgrywek? Wątpliwości nie ma prezes kędzierzynian Kazimierz Pietrzyk. - Dla naszych kadrowiczów to ogromnie mało, nie chodzi już tylko o to, że w tak krótkim okresie nie da się odpowiednio zgrać drużyny, ale także o zmęczenie. Przecież zaczęli oni przygotowania do mistrzostw świata praktycznie zaraz po zakończeniu ligi, przez cały ten czas trenowali, a teraz wracają i zaraz rozpoczynają kolejne rozgrywki. To, niestety, odbije się na klubach, a silne kluby przekładają się przecież na silną reprezentację - podkreśla prezes Zaksy, dodając, że szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że Polska tak szybko odpadła z MŚ. - Gdybyśmy dotarli do finału, dopiero dziś wróciliby do kraju. Musieliby dostać jeszcze tydzień wolnego, nawet nie na odpoczynek, ale choćby po to, aby przeprowadzić się do Kędzierzyna-Koźla, bo przecież część z nich dopiero do nas dołączyła, więc do ligi wracaliby praktycznie z marszu, po zaledwie kilku dniach w nowym klubie - zauważa Pietrzyk.
Dzięki szybszemu powrotowi z Italii czasu na wspólne przygotowania mają nieco więcej, choć i tak w dwa tygodnie nie da się zrobić zbyt wiele. - Dwa i pół roku temu FIVB ustaliła, że od 1 października do 30 kwietnia będzie okres klubowy, a od początku maja, do końca września reprezentacyjny. Niestety, nikt, łącznie z federacją, nie przestrzega tych terminów, a FIVB sama wymyśla coraz to nowe imprezy, nie zwracając uwagi na zmęczenie siatkarzy - denerwuje się Pietrzyk.
Podaje jako rozwiązanie problemu choćby uproszczenie kwalifikacji olimpijskich, co znacznie zmniejszyłoby liczbę spotkań. - Niestety, FIVB coraz mniej zależy na siatkówce, a coraz bardziej na pieniądzach - mówi ze smutkiem.
Brak kadrowiczów: Pawła Zagumnego, Patryka Czarnowskiego, Michała Ruciaka i Piotra Gacka, a także pierwszego szkoleniowca Krzysztofa Stelmacha, który jest równocześnie asystentem trenera reprezentacji, odbił się, niestety, także na pozostałych kędzierzyńskich siatkarzach.
Jak przeprowadzać normalne treningi, mając do dyspozycji tylko ośmiu, a wcześniej zaledwie sześciu (wraz z kadrą trenowali także Sebastian Świderski i Jakub Jarosz, którzy ostatecznie do Włoch nie polecieli) zawodników z pierwszego zespołu? - Łatwo nie było, ale jakoś musieliśmy sobie radzić - stwierdza drugi trener Zaksy Andrzej Kubacki, który pod nieobecność Stelmacha prowadził zajęcia. - Przez kilka dni trenowaliśmy razem z zespołem z Bielska-Białej, później razem z Częstochową. Z nimi rozegraliśmy także pierwszy sparing, przegraliśmy 1:3, ale prawda jest taka, że w takim składzie już pewnie nigdy nie zagramy - opowiada szkoleniowiec, dodając, że bardzo cieszy się, że wreszcie cała dwunastka jest już w Kędzierzynie i może wspólnie trenować.
Pierwsze zajęcia w pełnym składzie i pod wodzą Stelmacha siatkarze odbyli w poniedziałek, a już w środę czeka ich sparing z Jastrzębskim Węglem. Później także nie będą próżnować, bo w weekend zagrają trzy kolejne mecze na turnieju w Oleśnicy: z Fartem Kielce, Siatkarzem Wieluń i niemieckim Evivo Duren. Inauguracja PlusLigi, z AZS-em Olsztyn, już w następną sobotę 23 października.
Autor: Jacek Konopacki Źródło: gazeta.opole.pl
|