Bez ściemy, gramy o medal
Roman Stęporowski: Zadeklaruje pan walkę o medal?
Krzysztof Stelmach: Tak, niektórzy twierdzą nawet, że będziemy walczyć o złoto, ale tak mówić nie można. Natomiast nie ma co ściemniać, nasza kadra jest silniejsza niż w poprzednim sezonie i gramy o medale.
R. Stęporowski: Do takich deklaracji upoważniają asy w postaci reprezentantów Polski?
K. Stelmach: Patrząc ogólnie na drużynę, twierdzę, że jest mocniejsza niż w tamtym roku, a już w poprzednim sezonie prawie byliśmy z medalem. Skoro się wzmocniliśmy, to musimy walczyć o podium. Co do asów to na pewno zawodnicy pokroju Świderskiego czy Zagumnego posiadają swoją klasę i powinni być motorami napędowymi drużyny. Pozostali kadrowicze też muszą wnosić jakość.
R. Stęporowski: Dokonując zmian, szukaliście zawodników mogących poprawić grę w przyjęciu i obronie, czy zwiększających siłę rażenia drużyny?
K. Stelmach: Generalnie chcieliśmy znaleźć zawodników dających więcej niż poprzedni. Na każdej pozycji, na której wymieniliśmy graczy, są skoki jakościowe przy całym szacunku dla zawodników, którzy w poprzednim sezonie u nas grali i zrobili kawał dobrej roboty. Jednak powiedzieliśmy, że idziemy dalej i się wzmacniamy.
R. Stęporowski: Roszada nie nastąpiła tylko w ataku. Ta pozycja nie wymaga wzmocnień?
K. Stelmach: Jestem przekonany, że Jakub Jarosz w tym sezonie będzie grał zdecydowanie lepiej niż w tamtym. On co roku robi postęp, nie tylko w ataku, ale także na bloku, Z Kubą mieliśmy podpisany kontrakt, jesteśmy zadowoleni z jego gry i z nim zostaliśmy. Wiadomo, że gdyby na celowniku był Ivan Milijkovic, to może byśmy się zastanawiali. Tylko na taką operację potrzebowalibyśmy dodatkowych sponsorów.
R. Stęporowski: Większość zawodników jest kibicom znana z ligi czy reprezentacji. Zupełnym nowicjuszem w Polsce jest Tine Urnaut. Co można o nim powiedzieć?
K. Stelmach: To zawodnik, który może grać w parze zarówno z Sebastianem Świderskim, jak i Michałem Ruciakiem. Dzięki temu mamy dużą możliwość rotacji. Dosyć dobrze przyjmuje, ma trochę problemów z przyjęciem flota sposobem dolnym, ale przyjmując na palce dobrze sobie radzi. Jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie i będzie nam potrzebny. Miał obawy czy będzie grał, nawet zrobiło się głośno wokół jego osoby, kiedy chciała odkupić go Werona, ale nasze stanowisko było zdecydowane: Tine będzie nam potrzebny.
R. Stęporowski: Poza weekendami będziecie grać także w środku tygodnia. Co to oznacza dla trenera?
K. Stelmach: Próbowałem stworzyć harmonogram na pierwszy miesiąc i trochę się przestraszyłem. Między meczami jest mało czasu, a trzeba pamiętać o podróżach, odpoczynku dla zawodników, odprawach technicznych. I brakuje czasu na trenowanie. Na to może wygospodarujemy jeden dzień. Niektórzy mówią, że po to jesteśmy trenerami, by przygotować zawodników do grania co trzy dni. I argumentują, że zawodnicy zarabiają bardzo dużo pieniędzy i muszą grać. Dla mnie to nie są argumenty, a kto tak twierdzi, nie wie o czym mówi. Trenerowi i drużynie przeszkadza fakt, że nie ma czasu na pracę.
R. Stęporowski: To może skutkować słabszą dyspozycją, kontuzjami...
K. Stelmach: Nie chciałbym, żeby zdarzył się spadek formy, ale będzie problem, by przez sześć miesięcy tylko grać i utrzymywać stały, wysoki poziom. Intensywność grania może odbić się też na zdrowiu zawodników. Sponsorzy chcą więcej meczów transmitowanych przez telewizję. A ja pytam, czy ilość przejdzie w jakość. Co do tego mam obawy.
R. Stęporowski: Startujecie na trzech frontach: polska liga, Puchar Polski i europejski Puchar CEV. Jest gradacja celów?
K. Stelmach: Najlepszy rozwiązaniem jest obieranie celów i ustalanie ich wartości. Chcielibyśmy zwycięstw na wszystkich frontach, ale dla mnie priorytetem jest liga i puchar europejski. Nie chcę tym wywołać dyskusji, że daję zawodników alibi w Pucharze Polski, bo tak nie jest.
Źródło: NTO
|