"Chcemy sprawić niespodziankę"
Sebastian Świderski dla PS
Zdajemy sobie sprawę z tego, kto stoi po drugiej stronie siatki, ale chcemy sprawić niespodziankę i pokazać dobrą siatkówkę - powiedział Sebastian Świderski.
Kamil Drag: Wrócił pan do gry po pięciomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana.
Sebastian Świderski: Po raz kolejny wracam do gry po ciężkiej kontuzji. Choć w tym wypadku powrót to za duże słowo. Pojawiłem się przecież na boisku zaledwie na kilka piłek. To było wielkie przeżycie. Bardzo się cieszę, bo pokazałem, że można wrócić do sportu nawet po bardzo poważnym urazie.
K. Drag: Spodziewał się pan wejścia na boisko w drugim meczu finału? Trener Krzysztof Stelmach przygotował pana na taką ewentualność?
S. Świderski: Dopiero podczas meczu Stelmach powiedział mi, że zagram. Początkowo potraktowałem to z niedowierzaniem. Pomyślałem, że trener chce tylko sprawdzić moją gotowość. Okazało się, że to nie był żart.
K. Drag: Czuje się pan już gotowy, by zagrać w kolejnych meczach w pełnym wymiarze?
S. Świderski: Nie wiem. To pytanie z gatunku tych, z którymi lepiej byłoby zwrócić się do wróżki. Dopiero od kilku tygodni normalnie trenuję, niedawno zacząłem atakować. Trudno powiedzieć, co by było, gdybym w kolejnym meczu grał dłużej.
K. Drag: Zostaje pan w Kędzierzynie na kolejny sezon?
S. Świderski: Nie wiem. To pytanie należałoby skierować do prezesa Pietrzyka. Podpisałem z ZAKS-ą dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia na kolejny rok, ale nie ma umów, których nie można zerwać. Chcę zostać w Kędzierzynie i wypełnić umowę do końca. Nie wiem, czy z drugiej strony też jest podobna chęć.
K. Drag: Nie jesteście faworytami rywalizacji z PGE Skrą, ale po dwóch meczach w Bełchatowie jest remis 1-1. Jak udało wam się wygrać pierwsze spotkanie?
S. Świderski: Twardo stąpamy po ziemi i doskonale zdajemy sobie sprawę z tego jak duża jest różnica pomiędzy naszymi zespołami - przede wszystkim w doświadczeniu i zdobytych tytułach. Zdajemy sobie sprawę z tego, kto stoi po drugiej stronie siatki, ale chcemy sprawić niespodziankę i pokazać dobrą siatkówkę. Jeżeli jednak Skra będzie grała na takim poziomie jak w dwóch pierwszych setach drugiego meczu w Bełchatowie, to żadna drużyna w Polsce z nią nie wygra.
K. Drag: Bełchatowianie powiedzą pewnie, że zrzuca pan na nich presję. Bartosz Kurek dosadnie wypowiedział się o wręczaniu medali przed rozpoczęciem rywalizacji.
S. Świderski: Ciekawa była ta wypowiedź. Padło w niej też moje nazwisko, ale Bartek chyba nie zauważył, że przez pięć miesięcy nie grałem i mój wkład w sukcesy zespołu jest właściwie żaden. Kurek próbuje odbijać piłeczkę w naszą stronę, ale prawda jest taka, że na nas nikt nie wywiera takiej presji jak na nich. Gdyby nam przed sezonem ktoś obiecał udział w trzech finałach, wzięlibyśmy je w ciemno. Dla Skry sukcesem będzie tylko mistrzostwo Polski.
K. Drag: Wygraliście mecz w Bełchatowie, przed wami konfrontacje w Kędzierzynie. Poczuliście świeżą krew?
S. Świderski:W rywalizacji ze Skrą nasza hala nie była do tej pory atutem. Przegraliśmy w niej dwa mecze. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i zrobimy wszystko, by wykorzystać szansę.
K. Drag: Trzy razy zdobył pan tytuł z Mostostalem Kędzierzyn. Czym różnią się tamte finały od tegorocznych?
S. Świderski: Nie da się tego porównać. Wtedy to my byliśmy najlepsi w Polsce. Teraz jesteśmy w finale kopciuszkiem. Z pozycji pretendenta gra się łatwiej, presja jest mniejsza. Nie chcę jednak, żeby ktoś pomyślał, że godzimy się na porażkę, że nie mamy ambicji sięgnąć po złoto. Będziemy wychodzić ze skóry, żeby pokonać Skrę, ale w przypadku porażki nikt nie urwie nam głów. Przyszłość klubu nie zawiśnie na włosku. To duży komfort.
K. Drag: Pierwszy mecz finału PlusLigi obejrzało w Polsacie Sport niespełna 100 tysięcy ludzi, a trybuny hali Energia nie wypełniły się po brzegi. Kończy się w Polsce wielki boom na siatkówkę?
S. Świderski: Mam nadzieję, że nie. Mecze finałowe odbywają się w środku tygodnia, a ludzie chodzą przecież do pracy. Poza tym spotkania nie są transmitowane w ogólnodostępnym kanale TV4. W ostatniej chwili zmieniane są terminy meczów i nie wszyscy kibice są w stanie za tym nadążyć. Tym bardziej że zbliżają się święta i ludzie mają sporo obowiązków. Właściwie codziennie w telewizji można obejrzeć jakieś spotkanie i kibicom siatkówka mogła się trochę przejeść, zwłaszcza że nie wszystkie mecze w tym sezonie stały na najwyższym poziomie.
K. Drag: Wreszcie jest ciekawie, bo do tej pory wiało nudą.
S. Świderski:Ten sezon był dziwny, trudny i niezwykle wymagający. Wiele było brzydkich meczów, stojących na niskim poziomie. Druga runda rozgrywek nie była zbyt dobrym pomysłem. Rozegraliśmy 10 spotkań tylko po to, by utrzymać swoją pozycję. Te mecze nic nie wniosły. Mam nadzieję, że dwa pierwsze spotkania finałowe zrekompensowały kibicom to wszystko, bo stały na światowym poziomie i były bardzo emocjonujące.
K. Drag: Taki system w następnym sezonie nie ma sensu?
S. Świderski:Mam nadzieję, że ludzie na górze zreflektują się i wyciągną wnioski. W przyszłym sezonie są kwalifikacje olimpijskie i Puchar Świata, nie będzie miejsca na tak rozbudowany terminarz ligowy. Nie wyobrażam sobie, żeby ten system rywalizacji znowu obowiązywał. Wszystko powinno być podporządkowane reprezentacji. Nie możemy pozwolić sobie na kolejne eksperymenty i błędy.
K. Drag: Wspomniał pan o Pucharze Świata. Wystąpi w nim Sebastian Świderski?
S. Świderski: Proszę mi zadać to pytanie za dwa miesiące. Na tę chwilę nie widzę dla siebie szans. Nie gram w klubie, nie zostałem powołany do reprezentacji Polski. W tym momencie moja gra w Pucharze Świata to jakiś kosmos. Ale proszę o telefon za dwa, trzy miesiące. Może coś się zmieni.
Źródło: Przegląd Sportowy
|