Krytyka mnie zmobilizowała -
- mówi Piotrek Lipiński
Piotr Lipiński jest kluczowym zawodnikiem Mostostalu. To od rozgrywającego w dużej mierze zależy, jak gra kędzierzyńska drużyna. Na początku rozgrywek ligowych na głowę "Lipy" posypały się gromy, ale krytyka pomogła.
Fatalny start Mostostalu w Polskiej Lidze Siatkówki, przegrane z Radlinem, Rzeszowem i Warszawą spowodowały, że najwięcej dostało się rozgrywającemu. W prasie pojawiły się nawet informacje, że trzeba znaleźć kogoś w miejsce Lipińskiego.
- Miałem straszny żal do prezesa Kazimierza Pietrzyka za to, że zamiast powiedzieć mi o swoich planach, najpierw informuje media. Okazało się jednak, że to wymysł dziennikarzy. Nikt nie zamierzał mnie zwalniać.
- Ale krytyką pewnie się przejąłeś?
- Oczywiście. Bardzo mnie to dotknęło, że wszystko jest moją winą. Ale wiedziałem, że sporo w tym racji. Wiele rzeczy sobie przemyślałem i postanowiłem wszystkim udowodnić, że nie jestem taki najgorszy.
- Chyba się udało, bo w ciężkich meczach z Olsztynem i Częstochową grałeś bardzo dobrze.
- Najważniejsze, że ta krytyka nie zniechęciła mnie, tylko zmobilizowała. Nie czułem strachu, że coś się nie uda. Ale brawa należą się całej drużynie. W moim przypadku dużo zależało od tego, jakie jest przyjęcie. Ono się poprawiło i było mi łatwiej.
- Twoja forma rośnie?
- Ona jest taka, jak postawa zespołu. Widać, że cała drużyna spisuje się lepiej i ja też popełniam mniej błędów.
- Na co w takim razie stać Mostostal w tym sezonie?
- Na pewno na pierwszą czwórkę. .Celem minimum jest piąte miejsce, ale jestem pewien, że może być lepiej. Pamiętajmy jednak, że jest wielu nowych zawodników i potrzeba czasu, by się zgrać.
- Ile czasu potrzebuje rozgrywający, by świetnie rozumieć się z nowymi kolegami?
- Około dwóch, trzech lat, ale tyle czasu nie mamy. Na szczęście młodzi szybko się uczą.
- No właśnie, jak Ci się współpracuje z Marcelem Gromadowskim?
- To wielki talent, ale jeszcze sporo nauki przed nim. Do niego mam indywidualne podejście. Staram się nie złościć, lecz jak najwięcej mu pomagać.
- Udało się to?
- Mam nadzieję, że tak. Trener Rastislav Chudik był rozgrywającym i świetnie rozumie moje problemy. Ma na mnie bardzo dobry wpływ. Dużo mi tłumaczy, a w sytuacjach stresowych wie, jak się zachować. To zresztą nie dotyczy tylko mnie. Wszyscy czują się mocniejsi psychicznie dzięki pracy ze Słowakiem. To zupełnie inny trener niż Waldemar Wspaniały.
- Co z kadrą?
- Nie wiem, kto będzie ją prowadził. Chociaż to bez znaczenia. Muszę grać dobrze, by znaleźć się w kadrze. Oczywiście marzę o tym i zrobię wszystko, by moje marzenie się spełniło.
Źródło: Magazyn Siatkówka
Rozmawiał: Ryszard Opiatowski
|