Nie taki Tytan mocny
Tylko jednego seta pozwolili odebrać sobie siatkarze ZAKSY, którzy w drugim dniu VI Memoriału Zdzisława Ambroziaka zmierzyli się z AZS-em Tytanem Częstochowa i wygrali 1:3 (17:25, 27:25, 21:25, 19:25). Tym samym jutrzejszy mecz z Fartem Kielce będzie de facto finałem tego turnieju, gdyż jego zwycięzca zostanie jednoczenie zwycięzcą memoriału. I chociaż na tydzień przed ligą wynik jest nadal sprawą drugorzędną, to jednak miło by było przywieźć do Kędzierzyna Puchar, zwłaszcza, że wygrana z Fartem, który będzie pierwszym rywalem ZAKSY w PlusLidze, da naszemu zespołowi przewagę psychologiczną przed inauguracją ligi.
Pierwszego seta kędzierzynianie rozpoczęli w składzie: Rouzier, Zagumny, Gladyr, Czarnowski, Ruciak, Samica, Gacek (L). Mimo niemal najsilniejszego składu naszego zespołu, seta lepiej zaczęli częstochowianie, którzy wyszli na dwupunktowe prowadzenie po dwóch błędach francuskiego przyjmującego w zespole ZAKSY. Jednak już po przerwie technicznej punkt zdobył Jurij Gladyr, a Rouzier wygrał kontrę i nasi siatkarze nie tylko odrobili straty, ale wyszli na niewielkie prowadzenie, które stale powiększali, tak że na drugiej przerwie prowadzili już 11:16. Pięciopunktowa przewaga ZAKSY utrzymała się do stanu 15:20. Od tego wyniku nasi siatkarze zdobyli trzy kolejne punkty i pewnie zmierzali do końca. 25 punkt zdobył atakiem z szóstej strefy Michał Ruciak, czym przypieczętował dobrą grę całego zespołu.
W drugiej partii trener Stelmach wystawił inną szóstkę. Na boisku pojawili się zatem: Pilarz, Kaźmierczak i Kapelus, którzy zmienili Zagumnego, Czarnowskiego i Samica'ę . W grę lepiej weszli rywale, którzy na przerwę techniczną wyszli na prowadzenie po dwóch błędach w ataku Jurija Gladyra (8:5). Naszym siatkarzom udało się zmniejszyć dystans do rywali do jednego punktu przy zagrywce Grzegorza Pilarza (10:9), ale po chwili dwa razy zatrzymany został Kapelus i przewaga Tytana na drugiej przerwie wynosiła pięć "oczek". Kędzierzynianie jednak nie złożyli broni i przy zagrywce Dominika Witczaka doprowadzili do wyrównania (23:23). Po czasie dla Marka Kardosa punkt zdobył Janeczek, ale po chwili zatrzymany został blokiem i ZAKSA miała piłkę setową. Rywale obronili jednak setbola, a po błędzie czterech odbić i ataku Witczaka w siatkę wyrównali stan meczu.
Podrażnieni takim stanem wicemistrzowie Polski od początku kolejnego seta "przycisnęli" i najpierw przy zagrywce Michała Ruciaka wyszli na dwupunktowe prowadzenie, które powiększyli do trzech oczek, gdy Jurij Gladyr kończył kontrę (5:8). W końcówce częstochowianie, którzy caly czas utrzymywali dystans do naszego zespołu zdołali wyrównać (17:17), ale wtedy w ataku dwukrotnie pomylił się Dawid Murek i ZAKSA znów prowadziła, tym razem trzema punktami. Tego prowadzenia nasi siatkarze nie dali już sobie odebrać i ostatecznie wygrali po ataku Michała Ruciaka (21:25)
Mimo przegranej drugiej partii rywale nie poddawali się i na pierwszą przerwę schodzili przy stanie 8:7. Przewaga częstochowian wzrosła do czterech oczek na kolejnej przerwie, gdy Kaczyński skończył kontrę, a Dominik Wiczak nie przebił się przez blok rywali (16:12). Po przerwie przy zagrywce Grzegorza Pilarza ZAKSA wyrównała, znakomicie wyprowadzając kontry (18:18), a po chwili wyszła na prowadzenie (18:20). Od tego momentu rywale nie podjęli juz walki, a ostatni punkt podarował nam Kamiński, atakując na aut.
Jutro ostatni dzień turnieju i, jak pisaliśmy, mecz o zwycięstwo w VI Memoriale. Dodatkowego smaczku może dać, jeśli trenerzy tak zestawią szóstki, pojedynek francusko-francuski: Pujol i Kapfer w Farcie i Rouzier i Samica w ZAKSIE, czyli 2/3 reprezentacji Francji na boisku.
Autor: Janusz Żuk
|