"Na pewno wrócę na parkiet"
"Nie czuję się ani ikoną, a pomnika również stawiać mi nie trzeba." - mówi Sebastian Świderski w wywiadzie dla Radia Park. "Jestem nadal czynnym sportowcem i mam nadzieję, że tak będę postrzegany, a nie jak człowiek z pomnika. Chcę wrócić na parkiet i przede wszystkim podziękować tym wszystkim, którzy na każdym kroku okazują mi sympatię i wierzą w mój powrót. Proszę jeszcze o trochę cierpliwości, a na pewno wrócę i podziękuję moją grą."
Jak już pisaliśmy wielokrotnie, kontuzja operowanego w ubiegłym roku kolana przytrafiła się Sebastianowi podczas turnieju w Miliczu na dwa tygodnie przed startem ligi. Podczas wyskoku do ataku przyjmujący ZAKSY poczuł ból w kolanie i zgłosił uraz. Był on na tyle trudny do zdiagnozowania, że dopiero rezonans magnetyczny zlokalizował chore miejsce. Okazało się, że jest to "kolano skoczka", tak określa się rozwarstwienie przyczepu rzepki, które spotkało Sebastiana Swiderskiego.
Jednak zawodnik jednoznacznie stwierdza, że cały wysiłek wkłada w rehabilitację i nie myśli o tym, że po wyleczeniu jednej kontuzji może przyjść następna. "Gdybym myślał, że coś znowu mi się stanie, to bym przestał grać w siatkówkę już rok temu" - odpowiada Sebastian na pytanie dotyczące obaw, co do dalszej kariery. "Chcę wrócić i grać, nie przejmować się tym co było i co ewentualnie będzie. Nie myślę na temat przyszłości. Teraz chcę się skupić na zespole i na swojej grze, i razem z nim osiągać sukcesy. Mam oczywiście jakieś plany na przyszłość, ale myślę, że dopiero za kilka lat będę się realizował pozasportowo."
Dwa kolejne mecze ligowe Sebastian na pewno spędzi poza dwunastką. "Potem, już od trzeciej, czwartej kolejki, wierzę - mówi sam zawodnik - że będę mógł pomóc kolegom z kwadratu dla rezerwowych, a w końcu na parkiecie swoją grą." O pomocy z pozycji statystyka mówi, że to okropne uczucie, kiedy człowiek chce pomóc kolegom, a tak naprawdę jego pomoc jest bardzo trudna, bo nie ma bezpośredniego wpływu na wynik.
Mówiąc zaś o ZAKSIE, Sebastian przypomina, że jego zespół potrzebuje czasu, bo nowi zawodnicy zbyt krotko są razem, a oni odgrywają ważną role w zespole. Ponadto liga znacząco się wzmocniła. Do wielu zespołów przyszli obcokrajowcy i nie są to już, jak często przedtem bywało, zawodnicy z drugiego rzędu. Z tego należy się tylko cieszyć, bo to podnosi poziom klubów, rozgrywek a w konsekwencji reprezentacji, chociaż zabiera nieraz pracę niektórym kolegom.
Autor: Na podstawie audycji Radia Park napisał Janusz Żuk
|