"Teraz wszyscy zaczniemy od zera" -
- Oskar Kaczmarczyk dla Strefy Siatkówki
/FRAGMENTY/
Przez lata spokojnie budowaliśmy drużynę i teraz mamy tego efekty - twierdzi Kazimierz Pietrzyk, prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Dwa zwycięstwa w Lidze Mistrzów i prawie pewny awans do fazy pucharowej, siedem ligowych zwycięstw w tym pokonanie PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii to dorobek wicemistrzów Polski w pierwszej części tego sezonu. Trudno więc się dziwić zadowoleniu prezesa klubu Kazimierza Pietrzyka, który nie ukrywa, że ZAKSA w tym sezonie ma sięgać po laury.
Jakub Bochenek: Pamięta pan, kiedy po raz ostatni klub z Kędzierzyna miał taką passę zwycięstw?
Kazimierz Pietrzyk: To było w sezonie 2000/2001 albo 2001/2002. Rok później zdobyliśmy ostatnie jak dotychczas mistrzostwo Polski. Teraz powracają miłe wspomnienia.
J. Bochenek: Spodziewał się pan aż tak dobrego początku ligi?
K. Pietrzyk: Przyznam szczerze, że nie. Trudno było sobie to wyobrazić, tym bardziej, że w drugiej i trzeciej kolejce graliśmy z ligowymi potentatami i też ich pokonaliśmy. Byłem i nadal jestem przekonany, że na koniec sezonu będzie dobrze. Wierzyłem, że będziemy się liczyć w tych rozgrywkach, ale że zanotujemy aż taką serię, to nie.
J. Bochenek: Niektórzy śmiało już mówią, że ZAKSA to jedyny klub, który jest w stanie zdetronizować Skrę.
K. Pietrzyk: Wydaje mi się, że jesteśmy jednym z dwóch zespołów, które mogą tego dokonać. Przed sezonem mówiło się jeszcze o Jastrzębiu. Problem w tym, że tam sprowadzono dużo nowych zawodników, ale z nich trzeba jeszcze zrobić zespół, a na razie nie udało się tego zrobić, co było widoczne w meczu ze Skrą. Nas i Rzeszów stać na to, by pokonać Skrę. Resovia może jeszcze nie wszystko pokazuje, ale pewnie się pozbiera, bo tam też buduje się niezła potęga.
J. Bochenek: Co leży u źródeł tak skutecznej gry ZAKSY?
K. Pietrzyk: To temat rzeka. Na sukces składa się bardzo wiele czynników. Przede wszystkim wysoki poziom organizacyjny oraz stabilizacja finansowa, która pozwala spokojnie pracować. Drugi element to oczywiście kadra. Budowaliśmy ten zespół wolniej, ale skuteczniej. Nie było radykalnych zmian, wymienialiśmy co sezon dwóch-trzech zawodników. Teraz to procentuje, bo mamy drużynę, która jest uważana za faworyta do medali. Sukces można osiągnąć tylko i wyłącznie pracą i cierpliwością. Mamy dobry zespół, z aspiracjami, w którym nie ma żadnych konfliktów. Taka atmosfera sprzyja zarówno pracy, jak i sukcesom.
J. Bochenek: Ten sezon jest wyjątkowy także z powodu waszego powrotu do Ligi Mistrzów. ZAKSA awans do fazy play off ma już praktycznie zapewniony.
K. Pietrzyk: Mając mocniejszy zespół niż w zeszłym roku w finale Pucharu CEV i taki skład grupy w Lidze Mistrzów, ustaliliśmy, że celem minimum będzie awans. Żeby to zrobić, trzeba było szukać punktów w meczach z Belgradem i Teruelem i to się na razie udaje. Oczywiście, można jeszcze przegrać wszystko i odpaść, ale na tę chwilę wydaje mi się, że mamy pewny awans na 90 procent.
J. Bochenek: Ale jest jeszcze Trentino, z którym dwukrotnie spotkacie się w grudniu.
K. Pietrzyk: To jest doskonały rywal - z marketingowego i sportowego punktu widzenia. W Kędzierzynie-Koźlu będziemy gościć najlepszą drużynę na świecie i triumfatora ostatnich edycji Ligi Mistrzów. Ale największy plus jest taki, że ten zespół ominiemy w pierwszej fazie play off, przez co wzrastają nasze szanse na grę dalej, chociaż o wszystkim zadecyduje układ po losowaniu.
J. Bochenek: A nie chodzi panu po głowie organizacja Final Four jak to było w 2002 roku w Opolu?
K. Pietrzyk: Nie. Mam negatywny stosunek do tego z dwóch powodów. Po pierwsze to jest kupowanie miejsca. Drużyna, która zorganizuje turniej finałowy, od razu w nim zagra, bez konieczności uczestnictwa w fazie play off. Finał wolę wywalczyć to na boisku. Po drugie, trzeba mieć niebywałe środki. Taka organizacja to koszty rzędu 200 tysięcy euro, a na to pieniędzy nie mamy.
J. Bochenek: Porozmawiajmy o zespole. Przedsezonowe transfery okazały się strzałem w dziesiątkę.
K. Pietrzyk: Wiedzieliśmy, co robimy. Antonina Rouziera zobaczyłem w meczu mistrzostw Europy Polska-Francja w 2009 roku i już wtedy był świetnym zawodnikiem. Teraz ma 25 lat i nadał uchodzi za gracza perspektywicznego. Podpisał umowę na razie na rok, ale jeśli mu się u nas spodoba, to przedłuży ją na kolejne sezony. Nie zapominajmy o Guillaume Samice. Kiedyś grając w Jastrzębiu zabrał nam awans do półfinału PlusLigi. Teraz gra dla nas i trudno nie być zadowolonym z jego postawy.
J. Bochenek: A co z pozostałymi zawodnikami? Wciąż czekamy na powrót Sebastiana Świderskiego.
K. Pietrzyk: I myślę, że się wkrótce doczekamy. Sebastian przeszedł ostatnio badania, które pokazały, że wkrótce będzie mógł zacząć treningi na pełnym obciążeniu. Jest więc prawdopodobne więc, że w grudniu, już po przerwie na Puchar Świata, zobaczymy go na parkiecie. Podobnie sytuacja ma się z Jurijem Gładyrem.
J. Bochenek: Jak to będzie z ZAKSĄ po wznowieniu rozgrywek?
K. Pietrzyk: Ufam, że nadal dobrze, choć kiedyś porażka pewnie przyjdzie. Wierzę też, że zdobędziemy przynajmniej jedno trofeum.
Źródło: przegladsportowy.pl
|