Drużyna pozbawiona kłów -
- rozmowa z Kazimierzem Pietrzykiem
- Widząc naszych przeciwników na drodze do Final Four, myślałem, że do czwórki się dostaniemy. W tym składzie, jaki mamy, nie daliśmy jednak rady, bo po prostu nie mogliśmy - mówi po odpadnięciu z Ligi Mistrzów prezes siatkarzy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Kazimierz Pietrzyk.
Jacek Konopacki: Dawno nie widziałem tak słabej ZAKSY jak w drugim i trzecim secie w meczu w Izmirze. Co się stało?
Kaziemierz Pietrzyk: Odpowiem tak: a czy widział pan ZAKSĘ grającą w takim składzie? Praktycznie nie mamy środków, trzy kontuzje na tej pozycji, a jeśli przyjąć, że Kaźmierczak jest tak naprawdę nominalnie trzecim środkowy i gra jako podstawowy, a jako drugim jest Witczak czy teraz zaczął Samica, to o czym mowa. Wychodząc na parkiet, nie mają nawet godziny spędzonej na treningu na tej pozycji, bo nie ma tych treningów kiedy przeprowadzić. A przeciwnik potrafi szybko to zauważyć i wykorzystać. Analizując każdą piłkę wprowadzoną do gry, bo mamy specjalne programy do tego, widać, że Turcy bardzo szybko zauważyli, że połowę meczu gramy z jednym środkowym. "Olali" więc środek, nie widząc tam zagrożenia, i przerzucili siły na podwójny lub potrójny blok na skrzydłach, a nasi atakujący mieli bardzo utrudnione zadanie. Drużyna to musi być zegarek, w którym wszystkie elementy są do siebie dopasowane, zgrywane godzinami i dniami przez parę miesięcy. Zagrać na środku nie jest tak łatwo, widać braki w dochodzeniu do bloku, nie da się zagrywać szybkich piłek ze środka, które będą zaskoczeniem, to są niuanse. To był zupełnie inny zespół, pozbawiony kłów, którymi wygrywaliśmy, bo gra środkiem to był nasz najlepszy element, a teraz nie ma tego w ogóle.
J.Konopacki: A jest szansa, że niedługo będzie lepiej pod tym względem?
K. Pietrzyk: W kwietniu jest druga i trzecia runda play-off i do tego czasu powinno być. W lutym i w marcu czekają nas takie kłopoty jak teraz, bo nie zanosi się na szybkie powroty środkowych. W połowie marca może wrócić Czarnowski, a nie prędzej jak na koniec marca - Gladyr. Nieco wcześniej, pod koniec lutego, zdejmą gips Wardzie i zacznie on treningi, ale to przecież nie jest zawodnik, który ma decydować o obliczu zespołu. To młody, perspektywiczny chłopak, który ma wchodzić do drużyny, a nie grać w pierwszej szóstce. Niestety, złożyły się kontuzje i jest taka sytuacja, jaka jest.
J.Konopacki: Jak może pan podsumować tegoroczną Ligę Mistrzów? Najpierw zapytam o stronę finansową
K. Pietrzyk: Na LM się nie zarabia. Jedyny dochód to sprzedaż biletów, a koszty są tak ogromne: organizacja, ochrona, sędziowie pomocniczy, przeloty, transport, hotele dla sędziów i komisarzy, a do tego jeszcze koszty naszych wyjazdów, że o zarabianiu nie ma mowy. Pod koniec miesiąca będziemy robić rozliczenie wszystkich wydatków, ale to będzie kilkaset tysięcy strat. Ponad 400 tys., a może i więcej.
J.Konopacki: A od strony sportowej jest pan zadowolony?
K. Pietrzyk: Przed sezonem mówiliśmy, że wyjście z grupy to minimum. Udało się to zrobić i to w ładnym stylu, pokonaliśmy najlepszą drużynę świata i Europy, i to na jej parkiecie, co było ogromnym zaskoczeniem. To był jeden z naszych najlepszych meczów w ogóle. Po tym zwycięstwie apetyty wzrosły, a widząc naszych przeciwników na drodze do Final Four, sam też myślałam, że do czwórki się dostaniemy. Wydarzyło się jednak to, co się wydarzyło, i myślę, że w tym składzie, na tym poziomie nie daliśmy rady, bo po prostu nie mogliśmy.
J. Konopacki: Myślicie już o kolejnej edycji LM?
K. Pietrzyk: Droga do tego jeszcze daleka, bo trzeba być w finale mistrzostw Polski. Od lat planuje się reformę rozgrywek, bo zaczynają robić się mało atrakcyjne i bezsensowne. Są pomysły, żeby stworzyć jakąś ligę europejską, aby były w niej większe pieniądze, jak w piłce nożnej. Mówi się o tym od lat, ale trzeba w końcu to zrobić.
Źródło: gazeta.pl/opole
|