Zagwiżdżą obcokrajowcy
Testowanie wideo-monitoringu przez CEV
Po raz pierwszy w historii polskiej siatkówki mecz ligowy będzie prowadzony przez sędziów z zagranicy. Szwajcarsko-serbsko-czeski tercet poprowadzi niedzielne spotkanie Jastrzębskiego Węgla z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Arbitrzy testować będą wideo-monitoring.
Pierwszym sędzią meczu w Jastrzębiu będzie Dejan Jovanovic z Serbii, drugim Czech Milan Labasta, a kwalifikatorem Szwajcar Jan Rek. - To czołówka europejskich arbitrów - chwali Cezary Matusiak, główny komisarz Ligi.
Arbitrzy testować będą tzw. system challenge, czyli wideo-monitoring, umożliwiający zawodnikom weryfikację spornych decyzji, który będzie po raz pierwszy wprowadzony również w Final Four Ligi Mistrzów siatkarzy w Łodzi (17 i 18 marca).
Europejska Konfederacja Siatkówki jest znacznie przychylniejsza nowinkom technicznym, aniżeli centrala piłkarska. A Polska jest pierwszym krajem na świecie, gdzie w rozgrywkach siatkarskich wykorzystuje się system challenge. Wcześniej był u nas testowany przy okazji turniejów o Puchar Polski.
Analiza powtórek wideo, mająca ograniczyć pomyłki sędziowskie, została wprowadzona w PlusLidze od tego sezonu. Spore zasługi ma w tym Zdzisław Grodecki, prezes Jastrzębskiego Węgla.
- W 2010 roku po meczu z Resovią Rzeszów zwróciłem się pisemnie do prezesa PLPS, Artura Popko oraz prezesów wszystkich klubów PlusLigi o poparcie tego pomysłu. Byłem gotów za to zapłacić. Załapało i jest, a to czy challenge jest doskonały, to temat na inną dyskusję - komentuje Grodecki.
System funkcjonuje, ale uwag co do jego działania jest sporo. Po ostatnim meczu ligowym w Bełchatowie Lorenzo Bernardi, trener Jastrzębskiego Węgla, pytał: - Czy jest ktoś, kto może mi dobrze wytłumaczyć zasady systemu challenge? Ponieważ ja dotąd nie zdążyłem ich pojąć.
Na czym polega kłopot? - System generalnie pomaga, ale za jest dużo zamieszania. Nie sprecyzowano bowiem przepisu, że zgłaszający challenge, może podważyć tylko ostatnią decyzję sędziego, a nie wszystko w danej akcji. Przykładowo: sędzia pokazał aut, my uważamy, że było boisko, i tylko to powinno być sprawdzane. Ale niektórzy się tak wycwanili, że weryfikują przy tej okazji coś innego - wcześniejsze przejście linii środkowej albo dotknięcie siatki - nakreślają problem w sztabie szkoleniowym JW.
Ułomności systemu jest więcej. Ze względu na brak dodatkowych, podobno wyjątkowo drogich, kamer wysokiej rozdzielczości nie można weryfikować piłki po bloku oraz podłożenia ręki pod piłkę na parkiecie. Inna sprawa, że system nie na każdym meczu jest stosowany. Podczas spotkania JW z Fartem Kielce wideo weryfikacji nie było wcale. Powód? Za mało jest ekip do jego obsługi.
- Trzeba dalej pracować nad rozwojem systemu challenge, a wtedy będzie korzyść dla wszystkich. Dla środowiska, dla sędziów, dla klubów. Po sezonie musi przyjść czas na rzetelną ocenę systemu - uważa Grodecki.
Obecność zagranicznych sędziów podczas niedzielnego meczu nie wzbudza w siatkarzach większych emocji. - Mają zamiar jak najlepiej przygotować się do Final Four. To normalna sprawa, każdy chce się uczyć i rozwijać. Mam nadzieję, że to w niczym nie będzie przeszkadzało ani nam, ani im. To my gramy, dlatego wszystko w naszych rękach - zauważa Paweł Rusek, libero JW.
Autor: Marcin Fejkiel
|