Trenerzy Mosto
Aleksander Bielecki
Przed sezonem 2007/2008 Aleksander Bielecki przyszedł do kędzierzyńskiego klubu na miejsce Jerzego Mostowskiego i zrobił błyskawiczną karierę w światku siatkarskim. Wcześniej czynnie uprawiał jeździectwo i karate, a jako fizjoterapeuta zajmował się lekkoatletami. Jednak prawdziwy rozgłos przyniosła mu właśnie siatkówka. Już po roku trafił do kadry siatkarek, z którą wyjechał na Igrzyska do Pekinu, a w 2009 roku znalazł się w kadrze Daniela Castellaniego, z którą w Turcji wywalczył mistrzostwo Europy.
Do swojego zawodu Aleksander Bielecki ma znakomite przygotowanie. Nie tak dawno ukończone studia magisterskie, a potem doktoranckie i liczne kursy stawiają go wśród wysokiej klasy specjalistów, a trzeba dodać, że wciąż doskonali swój warsztat.
Po sezonie 2009/2010 postanowił jednak pożegnać się z Kędzierzynem. Skusiła go oferta żeńskiego zespołu Trefla Sopot, który w lidze wykupił miejsce po PTPS Piła i zasilany pieniędzmi z PGE zbudował galaktyczny zespół siatkówki żeńskiej. "To znakomity fachowiec i bardzo byliśmy z niego zadowoleni - podkreślał z żalem Kazimierz Pietrzyk,. - Niestety, z Sopotu dostał propozycję nie do odrzucenia i będziemy musieli się rozstać."
Aleksander Bielecki |
Funkcja w zespole: |
Fizjoterapeuta; Trener odnowy biologicznej i przygotowania siłowego; |
Kariera fizjoterapeuty: |
Polski Związek Lekkiej Atletyki (do 2007), ZAKSA (Mostostal Kędzierzyn) (2007 - 2010), reprezentacja kobiet w siatkówce (2008), reprezentacja mężczyzn w siatkówce (od 2009, Atom Trefl Sopot (od 2010) |
Największe sukcesy (Karate): |
Wicemistrz Polski 1998, Brązowy Medalista MP (1993, 1996, 1997, 2000), Trzecie miejsce w Pucharze Polski 2001 |
Aleksander Bielecki urodził się w Strzelcach Opolskich, niedaleko Kędzierzyna i już jako dziecko zakochał się w sporcie. "Kiedyś uprawiałem jeździectwo. Niestety, później wyrosłem, co przekreśliło dalszą moją karierę jako dżokeja. Dlatego też poświęciłem się sportom walki. Przez 15 lat byłem w kadrze narodowej i w Polskim Związku Karate Kyokushin." - podkreśla na każdym kroku, że to właśnie karate jest jego największą miłością.
Ma się zresztą czym pochwalić, bo chociaż nigdy nie zdobył tytułu Mistrza Polski, to ma na swoim koncie II miejsce Mistrzostw Polski karate rozgrywanych w 1998 r. we Wrocławiu. Oprócz tego czterokrotnie stawał na najniższym stopniu podium MP, a w 2001 roku zajął trzecie miejsce na Pucharze Polski w Gliwicach. Z kadrą narodową był również w Japonii, gdzie walczył na Mistrzostwach Świata. Reprezentuje Strzelecki Klub Karate, którego dziś jest prezesem. "Około 20 lat temu założyłem ten klub. Przez te lata zdobyłem już zaufanych instruktorów, którzy wychowują kolejne pokolenie adeptów tego sportu." - opowiada o swoim hobby.
Jednak już w czasie sportowej kariery szukał czegoś, czym zająłby się po rozstaniu z czynnym uprawianiem sportu. "Od zawsze interesowała mnie medycyna sportowa. Karate uprawiałem dość intensywnie, ale czas pozwalał mi jeszcze na studia na wydziale fizjoterapii Akedamii Wychowania Fizycznego. Stwierdziłem wtedy, że to jest właśnie to, co chciałbym w życiu robić. Postanowiłem dalej mieć związek ze sportem, lecząc zawodników." - wspomina.
Zatrudnienie znalazł w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. "W tym sporcie przeważają głownie przeciążenia związane z miednicą i asymetrią. Problem wiąże się z jednostronną pracą, którą wykonują tyczkarze, płotkarze. W lekkoatletyce opiekowałem się większą grupą ludzi, co siłą rzeczy wiązało się z większą liczbą urazów. Na to nałożyły się jeszcze długie wyjazdy. Ponad 200 dni w roku spędzałem poza domem." - opowiada o swojej pracy.
Dlatego też postanowił rozstać się z lekkoatletyką. "Zdecydowałem się popracować troszeczkę w domu, na miejscu. To był bardzo istotny argument." - tłumaczy krótko. Wybrał więc Kędzierzyn, który znał dobrze, gdyż miał tutaj swój gabinet. "Przyjęcie w klubie było bardzo sympatycznie. Dogadujemy się bez problemu. Praca jest twórcza i mam nadzieję, że już wkrótce zaowocuje jeszcze lepszymi wynikami drużyny." - wygląda w przyszłość.
Bardzo prędko też zyskał uznanie zawodników ZAKSY i środowiska, co dla nowicjusza nie jest sprawą łatwą. Już po niepełnym roku otrzymał propozycję pracy z kadrą kobiet. Brał udział w przygotowaniach siatkarek Marco Bonitty, a potem wyjechał z zespołem na Igrzyska do Pekinu. 'To powołanie było dla mnie sporym zaskoczeniem i wyróżnieniem. W kwietniu zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną do Poznania. Marco Bonitta po tej rozmowie poprosił, żebyśmy współpracowali przez te cztery miesiące.' - opowiadał naszej redakcji. Jak się okazało, Aleksander Bielecki był jedynym fizykoterapeutą w kadrze kobiet. O zdrowie zawodniczek troszczył się wraz z włoskim trenerem przygotowania fizycznego i doktorem Krzysztofem Rękawkiem.
Prawdziwe sukcesy miały jednak przyjść dopiero w następnym sezonie. Dwuletni staż w Kędzierzynie sprawił, ze coraz głośniej zrobiło się w światku siatkarskim o nowym specjaliście od odnowy. Trener Castellani, budując swój sztab szkoleniowo-medyczny, długo się nie zastanawiał, proponując stanowisko fizjoterapeuty Olkowi Bieleckiemu. I tak Bielecki podjął współpracę z kadrą siatkarzy, która w 2009 roku wywalczyła mistrzowski tytuł na mistrzostwach Europy w Turcji.
Po zakończeniu sezonu pożegnał się jednak z ZAKSĄ. Już rok temu prezes Piechocki namawiał go do przejścia do Bełchatowa, ale Bielecki odmówił. Po roku wybrał ofertę Trefla Sopot, którego to zespołu Konrad Piechocki też jest prezesem.
Autor: Jacek Żuk
Galeria
Foto: Jacek Żuk
|