Sezon 2009/2010
Puchar CEV
Copra Piacenza vs. ZAKSA Kędzierzyn
(25:18, 25:21, 25:14)
Składy:
Copra: Urnaut, Bonifante, Rak, Bjelica, Zlatanov, Bravo, Rinaldi (L) oraz Grassano;
ZAKSA: Jarosz, Masny, Kaźmierczak, Gladyr, Ruciak, Sammelvuo, Mierzejewski (L) oraz Martin, Pilarz, Szczerbaniuk, Witczak.
Nie spełniły się oczekiwania zawodników i kibiców ZAKSY, co do dobrego wyniku pierwszego meczu Challange Round Pucharu CEV przeciwko aktualnym jeszcze mistrzom Włoch i zdobywcom Superpucharu tego kraju. Kędzierzynianie tylko w drugim secie pokazali "swoją grę", prowadząc nawet pięcioma punktami. Ulegli jednak i w tej partii, a w całym meczu 3:0 i stoją teraz przed bardzo trudnym zadaniem, jeśli myślą o awansie do Final Four,
Pierwszą partię dość pewnie wygrali Włosi, którzy wyszli na prowadzenie przy zagrywce Novicy Bjelicy. Kolejne punkty dołożyli, kiedy w polu serwisowym stanął Michał Rak, a Jakub Jarosz nie przebił się przez potrójny blok, a po chwili Bravo skończył kontrę (10:4). Przy zagrywce Michała Masnego udało się naszym siatkarzom odrobić dwa oczka, ale dwa błędy dotknięcia siatki po naszej stronie przed drugą przerwą techniczną sprawiły, że przewaga gospodarzy wróciła do ośmiu punktów. Nieco uspokoiła grę zmiana dokonana przez trenera Stelmacha, gdy za Michała Ruciaka wszedł Terence Martin, a Kuba Jarosz skończył kila akcji, ale przewaga Piacenzy była tak duża, że Włosi spokojnie kontrolowali wynik, a ostatni 25 punkt zdobył Michele Grassano, który zmienił Hristo Zlatanova.
Druga partia rozpoczęła się znakomicie dla kędzierzynian od prowadzenia 2:6 przy zagrywce Wojtka Kaźmierczaka i wtedy to to trener gospodarzy poprosił o pierwszy czas. Po drugiej przerwie technicznej (4:8) nasi siatkarze nadal budowali przewagę: najpierw Zlatanov nadział się na ręce Martina i Gladyra, a po chwili po punkcie zdobyli Martin oraz Jarosz i na tablicy pojawił się wynik 6:11. Jednak po drugiej przerwie technicznej (11:16) Włosi zabrali się do odrabiania zaległości. Przy zagrywce Michała Raka zmniejszyli stratę do jednego punktu, by wyjść na prowadzenie, gdy w polu serwisowym stanął Joao Paulo Bravo, a Martin i Sammelvuo pomylili się w ataku. (19:18). W tym momencie nasz zespół zupełnie stanął, a podbudowani takim obrotem sprawy Włosi poszli za ciosem i wygrali te partię 25:21.
W trzecim i ostatnim secie nasz zespół dorównywał rywalom tylko przy pierwszych piłkach. Od stanu 5:5 gospodarze zaczęli budować przewagę przy coraz słabszej grze siatkarzy ZAKSY. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną na kontrze zablokowany został Kuba Jarosz, po chwili przez blok nie przebił się Robert Szczerbaniuk, który zmienił Wojtka Kaźmierczaka, a na domiar złego w ataku pomylił się Dominik Witczak, który przed chwilą wszedł za Jarosza i Piacenza prowadziła 8:5. Co prawda kolejny punkt zdobył Michał Ruciak, zmniejszając przewagę Włochów do dwóch oczek, ale przy zagrywce Bravo mistrzowie Włoch zdobyli kolejne dwa "oczka" i trener Stelmach zmuszony był poprosić o czas. Kolejną serię błędów nasi siatkarze popełnili przy zagrywce Zlatanova, gdy w ataku pomylili się kolejno Ruciak, Gladyr i Witczak i gospodarze prowadzili już 17:9. To wystarczyło, aby mogli spokojnie kontrolować wynik, zwłaszcza,
że z każdą piłką spadała motywacja w naszym zespole. Ostatni punkt dla mistrzów Włoch zdobył więc Michał Ruciak, zagrywając w taśmę i kończąc ten mecz.
Teraz przed naszym zespołem niezwykle ważne spotkanie w Kędzierzynie z Jastrzębskim Węglem w niedzielę i rewanżowy mecz z Piacenzą w hali "Azoty" w środę wieczorem. Niezwykle trudno jest w tej sytuacji mówić z optymizmem o tym spotkaniu, ale podjąć rzuconą dziś rękawicę trzeba i na to, czyli na dobry występ naszych, czekamy i liczymy.
Autor: Janusz Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
T. Martin
|
33% |
J. Jarosz
|
23% |
M. Ruciak
|
17% |
M. Mierzejewski
|
8% |
M. Masny
|
8% |
T. Sammelvuo
|
6% |
W. Kaźmierczak
|
3% |
|
|
|