Sezon 2009/2010
Puchar CEV
ZAKSA Kędzierzyn vs. Copra Piacenza
(22:25, 25:18, 25:19, 25:22)
Składy:
ZAKSA: Jarosz, Masny, Szczerbaniuk, Gladyr, Ruciak, Sammelvuo, Mierzejewski (L) oraz Martin, Witczak, Kacprzak, Kaźmierczak, Pilarz;
Copra: Urnaut, Bonifante, Rak, Bjelica, Zlatanov, Bravo, Rinaldi (L) oraz Grassano, Oivanen, Sequeria, Boschi, Massari.
Udało się pokonać naszym siatkarzom w hali "Azoty" zespół aktualnych mistrzów Włoch 3:1 i tylko szkoda, że po przegranym pierwszym secie, co zapewniło awans do Final Four naszym rywalom. Tak więc na Challenge Round zakończą swój udział w Pucharze CEV nasi siatkarze, co i tak jest sporym sukcesem, zwłaszcza, że jest to pierwszy start tego zespołu na europejskich arenach po dość długiej przerwie.
A mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gości, którzy już na początku chcieli wywalczyć sobie awans, aby potem bez nerwów dograć to spotkanie do końca. Jeszcze przed przerwą techniczną podczas zagrywki Dante Włosi odskoczyli na trzy punkty, a tuż po przerwie dołożyli do tego kolejne "oczko", gdy Kuba Jarosz zaatakował w aut. Bardzo prędko też trener Stelmach dokonał zmiany w zespole, wpuszczając na parkiet Dominika Witczaka za Kubę Jarosza i Terence'a Martina za Michała Ruciaka. Jeszcze przed drugą przerwą techniczną Włosi powiększyli prowadzenie do siedmiu punktów, gdy w polu serwisowym stanął Tine Urnaut, a nasi siatkarze nie mogli sobie poradzić z odbiorem jego zagrywki. Jednak od drugiej przerwy technicznej (10:16) to nasi zawodnicy zaczęli zdobywać punkty, doprowadzając do dwupunktowej różnicy przy wyniku 16:18. Wystarczyło kilka błędów gości i znakomita gra w ataku i w polu zagrywki Jurija Gladyra,
by mistrzowie Włoch poczuli się mniej pewnie. Nie był to jednak jeszcze koniec emocji, bo po chwili przy zagrywce Sammelvuo zablokowani zostali kolejno Bravo oraz Oivanen i przewaga Piacenzy zmalała do jednego punktu. (22:23). Jednak w tym momencie nasi rywale zachowali więcej zimnej krwi i po bloku na Gladyrze mogli cieszyć się ze zwycięstwa i awansu do Final Four.
Drugą partię Włosi rozpoczęli bez dwóch swoich asów, czyli Zlatanova i Bravo, których zmienili Valdir Sequeira oraz Michele Grassano, ale dalej dyktowali warunki, zwłaszcza że nasi mylili się w ataku (Trzy ataki Martina w aut). Jednak już po przerwie technicznej to Włosi popełnili kilka błędów, a w międzyczasie Michał Masny posłał asa i wynik meczu się wyrównał (10:10). Od tego momentu nastąpiło swoiste przeciąganie liny, bo raz jeden, a raz drugi zespół wychodził na prowadzenie. Końcówka jednak należała już do ZAKSY, która przy zagrywce Terenca Martina od stanu 18:18 doprowadziła do zwycięstwa w tym secie, kiedy to ostatni punkt zdobył Tuomas Sammelvuo.
W kolejnym secie tylko do pierwszej przerwy technicznej kilkoma punktami prowadzili goście. Przy zagrywce Fina dwukrotnie Włosi nie przedarli się przez blok ZAKSY, kapitan niebiesko-biało-czerwonych posłał asa, kolejnego dołożył Dominik Witczak i było już 14:12. Kolejna dobra seria zagrywek, tym razem w wykonaniu Grzegorza Pilarza, który zmienił Michała Masnego, umożliwiła naszym pięciopunktowe prowadzenie 20:15, którego nasz zespół nie wypuścił już z rąk.
Czwarty set okazał się ostatnim, gdyż tym razem nasi zawodnicy od początku wypracowali sobie przewagę (8:5) i kontrolowali wynik, chociaż kilka błędów od stanu 20:16 spowodowało nerwowość w obozie ZAKSY, gdy rywale zdobyli kilka punktów pod rząd przy zagrywce Boschiego. Jednak końcówka znów należała do gospodarzy, którzy opanowali emocje przy zagrywce Roberta Szczerbaniuka (zmienił Wojtka Kaźmierczka, który podczas bloku przy stanie11:7 nabawił się kontuzji) zdobyli 23 punkt, gdy Dominik Witczak skończył kontrę. Co prawda Valdir Sequeira zdobył jeszcze punkt bezpośrednio z zagrywki (24:22), ale po chwili pomylił się i nasi mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
O ocenę występu podopiecznych Krzysztofa Stelmacha pokuszą się na pewno trenerzy i sami zawodnicy. Dobrze jednak, że zwycięstwem kończą nasi swój tegoroczny start w europejskich Pucharach i bilansu wstydzić się nie muszą ( 6 zwycięstw i 2 porażki). Zabrakło na pewno przysłowiowej kropki nad "i", ale prawdą jest, że bardzo niewygodnego rywala wylosowaliśmy w Challenge Round, który na pewno przewyższał nas i potencjałem, i doświadczeniem.
Autor: Janusz Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
T. Martin
|
31% |
D. Witczak
|
27% |
J. Gladyr
|
10% |
T. Sammelvuo
|
8% |
M. Masny
|
6% |
J. Jarosz
|
4% |
R. Szczerbaniuk
|
4% |
M. Ruciak
|
4% |
M. Mierzejewski
|
4% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Hristo Zlatanov(Copra Piacenza):
Wiedzieliśmy, że dzisiaj będzie ciężko. Kędzierzyn robił wszystko, aby jak najdłużej móc myśleć o awansie. Nam jednak udało się osiągnąć cel już w pierwszym secie. Chcieliśmy awansować i jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni.
Michał Masny (ZAKSA Kędzierzyn Koźle):
Mieliśmy dwa zadania na ten mecz. Wygrać i postarać się o niespodziankę i awans. Niestety osiągnęliśmy tylko połowiczny cel. Fajnie, że wygraliśmy, bo to było na pewno dobre widowisko dla kibiców, ale nie możemy być zadowoleni z całej rywalizacji z Piacenzą, bo to oni awansowali, nie my.
Angelo Lorenzetti (trener Copry Piacenza):
Moim zdaniem grę w dzisiejszym meczu zdeterminował wynik zeszłotygodniowego spotkania. Byliśmy dzisiaj w dosyć komfortowej sytuacji, bo musieliśmy wygrać tylko jedną partię. Chcieliśmy zrobić to w pierwszym lub drugim secie, żeby nie było niepotrzebnej nerwówki. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało się to nam osiągnąć już na początku meczu.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY Kędzierzyn Koźle):
W pełni się zgadzam z trenerem Lorenzettim, że o awansie zadecydowało spotkanie we Włoszech, zagraliśmy tam po prostu źle. Dzisiaj mieliśmy ciężkie zadanie, bo trudno wygrać z takim zespołem bez straty seta. Mimo wszystko cieszę się, że pozytywnie zakończyliśmy nasze tegoroczne występy w rozgrywkach pucharowych, bo takie mecze z utytułowanymi rywalami zawsze są prestiżowe.
Wypowiedzi: siatka.org
|