Sezon 2010/2011
Puchar CEV
ZAKSA Kędzierzyn vs. CSKA Sofia
(25:23, 33:31, 25:22) złoty set 15:12
Składy:
ZAKSA: Jarosz, Zagumny, Gladyr, Kaźmierczak, Ruciak, Urnaut, Gacek (L) oraz: Witczak, Pilarz
CSKA: E. Iwanow, Todorov, Portuondo, Maiyo, Stefanow, N. Iwanow, Salparow (L) oraz: Ramma, Manchev, Ivanov Svetozar, Vasiliev i Samunev
Historyczne zwycięstwo odnieśli dzisiaj siatkarze ZAKSY, którzy nie złożyli broni po porażce 3:0 na wyjeździe i po przegranej bitwie wygrali wojnę, zwyciężając w hali "Azoty" 3:0 CSKA Sofia, a następnie wygrywając 15:12 złotego seta i tym samym jako pierwszy polski zespół awansowali do finału Pucharu CEV, gdzie czeka na nich już słynny Sisley Treviso.
A mecz rozpoczął sie od prowadzenia siatkarzy ZAKSY 2:0, po czym bardzo prędko inicjatywę uzyskali mistrzowie Bułgarii, którzy po dwóch atakach Maiyo i bloku na Jakubie Jaroszu prowadzili 2:4, co skłoniło trenera Stelmacha do wzięcia pierwszej przerwy na żądanie. Po czasie dwa punkty Jurija Gladyra, w tym jeden z przechodzącej po zagrywce Kuby Jarosza, dały naszym zawodnikom remis (4:4), ale kolejny blok na Jaroszu i autowy atak Urnauta wyprowadziły rywali na prowadzanie na pierwszej przerwie technicznej (7:8). Kiedy po przerwie Todorov trafił w aut, ZAKSA odrobiła stratę i zbudowała jednopunktową przewagę, którą powiększyła do dwóch "oczek", gdy Portuondo zatrzymany został przez Gladyra i Zagumnego (12:10). Trzynasty punkt zdobył dla ZAKSY Kuba Jarosz, serwując asa, a po chwili Kubańczyk drugi raz został zatrzymany i ZAKSA prowadziła 16:13. Nie był to jednak koniec emocji. Po przerwie atakujący ZAKSY nie trafił w pole gry na kontrze, asem popisał się E. Ivanov, punkt zdobył Maiyo i Bułgarzy zmniejszyli straty do jednego punktu, a po chwili wyrównali, gdy Kuba Jarosz po raz kolejny posłał piłkę na aut. Błędy atakującego ZAKSY zmusiły trenera Stelmacha do zmiany na tej pozycji, ale pierwszy atak Dominika Witczaka zakończył sie blokiem (17:18). ZAKSA odzyskała prowadzenie, gdy na zagrywce pojawił się Wojtek Kaźmierczak a Tine Urnaut zdobył punkt z przechodzącej, a Maiyo pomylił sie na kontrze w ataku (20:18). Po czasie dla trenera Popova Bułgarzy zdołali doprowadzić do wyrównania. Najpierw Michał Ruciak nie przedarł sie przez ich blok, a po chwili atakujący CSKA zkończył atak na kontrze po wyblokowaniu Słoweńca (22:22). Na 24:23 wyprowadził ZAKSĘ Dominik Witczak, a 25 punkt podarowali ZAKSIE rywale, na skutek nieporozumienia przy piłce przechodzącej po obronie Michała Ruciaka.
Drugiego seta lepiej rozpoczęli Bułgarzy, ale po chwili było juz 4:4 po ataku Dominika Witczaka i 6:4 po dwóch zagrywkach Jurija Gladyra. Kiedy Kenijczyk trafił w siatkę, a Urnaut skończył kontrę, ZAKSA prowadziła 8:5, a po chwili 10:6 po kontrze Wojtka Kaźmierczaka. Takie prowadzenie utrzymało się do drugiej przerwy technicznej, po której dwa punkty zdobył Tine Urnaut (18:13), w tym jeden z zagrywki, i wszystko wskazywało, że set skończy sie w miarę szybko. Pierwsze symptomy rozluźnienia w zespole ZAKSY nastąpiły, gdy trener Popov dokonał kilku zmian, wprowadzając za Portuondo Vasilieva i Valtersa Ramme za Stefanova, a Bułgarzy odrobili część strat (20:17). Nie był to jednak koniec ofensywy gości, którzy najpierw wyrównali, a po chwili mieli piłkę setową (23:24) po ataku Tine Urnauta w aut. Siedem piłek setowych obronili nasi siatkarze (31:31). Dopiero przy zagrywce Pawła Zagumnego i jego obronie punkt z kontry zdobył
Tine Urnaut (32:31), a atak Samunieva w aut dał naszym 33 "oczko" i prowadzenie 2:0.
Początek kolejnego seta rozpoczął się nie najlepiej dla ZAKSY, bo od autowego ataku Dominika Witczaka i punktu zdobytego przez Stefanova przy zagrywce Todorova przyjętej przez Słoweńca na drugą stronę. Po przerwie Bułgarzy powiększyli prowadzenie do czterech punktów, gdy N. Ivanov stanął w polu serwisowym, a Michał Ruciak został zatrzymany na skrzydle, a po chwili Stefanov skończył atak na kontrze. W tym momencie Krzysztof Stelmach poprosił o czas. Po przerwie Kenijczyk przeszedł linie środkową, a Portuondo popełnił serię błędów i nasi siatkarze zmniejszyli straty do rywali do jednego punktu na drugiej przerwie technicznej. Jeszcze przez chwilę Bułgarzy prowadzili to jednym to dwoma punktami , ale po ataku Stefanova w aut ZAKSA wyrównała 19:19, a po chwili wyszła na prowadzenie po serii błędów rywali (24:20). Jeszcze trzy "oczka" odrobili siatkarze CSKA, ale czas na żądanie naszego szkoleniowca przerwał te serię, a po nim 25 punkt dał naszym Dominik Witczak.
Trzeci raz o awansie jednego z zespołów miał więc w Kędzierzynie zadecydować w tym sezonie "złoty set", na który czekali wszyscy kibice ZAKSY, bo był on warunkiem koniecznym do awansu. Kędzierzynianie rozpoczęli tę partię znakomicie, bo od prowadzenia 5:0 przy zagrywce Wojtka Kaźmierczaka, który na początek posłał asa (2:0), a po chwili umożliwił Gladyrowi zablokowanie Kubańczyka (3:0). Kolejne punkty przyniosły atak Gladyra po obronie Myio przez Kaźmierczaka i dotknięcie siatki w zespole rywali przy bloku podczas ataku Michała Ruciaka. Tak zbudowana przewaga nie była jeszcze gwarantem sukcesu, ale wprowadziła w grę siatkarzy ZAKSY wiele spokoju. Co prawda tuż po zmianie stron przy zagrywce E. Ivanova Urnaut pomylił sie w ataku, a kolejny punkt zdobył Maiyo (8:5) i Krzysztof Stelmach poprosił o czas, ale blok ustawiony na Kenijczyku przywrócił układ sił w tym secie i zmusił trenera Popova do wzięcia czasu (11:6). Na dwa oczka zdołali sie jeszcze zbliżyć waleczni Bułgarzy, gdy najpierw atak skończył Portuondo, a po chwili punkt zdobył Stefanov, ale punkt Michała Ruciaka zakończył tę trudną rywalizację i przyniósł nam upragnione zwycięstwo.
Ogromne brawa należą się naszym siatkarzom, którzy dzisiaj kilka razy wykazali się ogromnym hartem ducha i "zrobili święto", o którym pisaliśmy w felietonie przed tym meczem. Już dziś należą sie im gratulacje za historyczny awans w dziejach klubu i siatkówki w Polsce , a przecież to nie jest koniec, bo przed nami finał i szansa na zwycięstwo.
Autor: Janusz Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
J. Gladyr
|
47% |
T Urnaut
|
20% |
P. Zagumny
|
10% |
D. Witczak
|
9% |
W. Kaźmierczak
|
7% |
J. Jarosz
|
3% |
M. Ruciak
|
2% |
P. Gacek
|
1% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Michał Ruciak (ZAKSA Kędzierzyn):
Bardzo cieszymy się z awansu. Chcieliśmy, po kilku latach nieobecności, znaleźć się w finale europejskiego pucharu. To jest dla nas wielka rzecz, co nie oznacza, że już składamy broń. Będziemy walczyć dalej. Udało nam się w niedzielę pokonać zespół, z którym niedawno przegraliśmy w trzech setach na wyjeździe. Składam ogromne gratulacje moim kolegom i trenerom. Cóż, gramy dalej. Jesteśmy w finale i to jest dla nas teraz najważniejsze.
Alexander Popov (CSKA Sofia):
Pojedynki z ZAKSĄ, zarówno ten w Samokovie jak i ten rozegrany w Kędzierzynie były trudne. Ale spodziewaliśmy się tego, wreszcie to był półfinał. Żal nam przegranej w Polsce. Oczekiwaliśmy wyrównanej walki. Nie wyszło nam. Ale taki jest sport, będziemy walczyć w innych sytuacjach.
Krzysztof Stelmach (ZAKSA Kędzierzyn):
Cieszymy się z awansu. Dla kilku zawodników, w tym też dla mnie jako trenera, będzie to pierwszy finał europejskich pucharów, w którym wezmą udział. Miałem okazję grać w finałach jako zawodnik i przyznam, że smakuje to fajnie i sprawia sporo przyjemności. Pierwszy mecz w Bułgarii przegraliśmy, ale u nas wyszliśmy na parkiet bardzo skoncentrowani. Może nawet za bardzo. Zwłaszcza w pierwszych dwóch setach gubiliśmy proste piłki, ale za to byliśmy zdecydowani i kiedy trzeba było "dołożyć" w ataku to to robiliśmy. Jedno z założeń przedmeczowych, to czego zabrakło w Bułgarii, wykonaliśmy w niedzielę w stu procentach, otóż zagrywaliśmy w najsłabszego przyjmującego i grało nam się łatwiej. Gratulacje dla chłopaków, ten awans kosztował ich dużo wyrzeczeń. Pracujemy ciężko kiedy możemy, kiedy nie możemy staramy się sztukować. Od początku bieżącego sezonu nie jest nam łatwo. Niemal na początku sezonu wypadł ze składu Sebastian Świderski, potem mieliśmy problemy z drugim rozgrywającym, następnie trzy tygodnie przerwy Jurija Gladyra. Kiedy wrócił Jurek, straciliśmy Partyka Czarnowskiego. Mam nadzieję, że przez ten czas, który mamy do finału pozbieramy skład. Sobie i zawodnikom życzę zdrowia, a kibicom cierpliwości. To boli, że dziś po sukcesie jesteśmy chwaleni, a niedawno chciało się zwalniać trenera
Ale są takie momenty jak teraz, które odpłacają za te wszystkie wyrzeczenia, za stratę zdrowia, za nerwy. Jestem szczęśliwy z awansu, ale nie tryskam tak ogromną radością, żeby skakać pod sufit. A to dlatego, że stąpam twardo po ziemi i wiem iż w sporcie są dobre i złe momenty. Każdy chciałby, żeby tych dobrych było więcej, aby ciągle wygrywać i to tego się dąży, jednak nie zawsze się udaje. Przed nami finał Pucharu CEV i mam nadzieję, że walka o medale mistrzostw Polski. Chciałbym, żebyśmy potem zostali ocenieni, ja i mój zespół bardziej obiektywnie. Może wydaje się, że nie cieszę się z awansu, ale tak nie jest. Jestem szczęśliwy i po raz kolejny dziękuję moim zawodnikom i prezesowi Kazimierzowi Pietrzykowi za chłodną głowę. Cieszę się, że mamy takiego prezesa.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|