Nasi zawodnicy
Radosław Gil
Radosław Gil dołączył do ZAKSY w listopadzie przed meczem V kolejki z Resovią, kiedy kontuzji doznali obaj rozgrywający, i już w pierwszych meczach pokazał, że jest wartościowym zawodnikiem. Jak sam mówi, telefon z ZAKSY odwrócił o 180 stopni jego życie i otworzył szansę gry w najlepszym klubie w Europie, ale warto nadmienić, że w pierwszych meczach zawodnik sowicie zrewanżował się swoją grą za okazane mu zaufanie.
Radosław Gil |
Data i miejsce urodzenia: |
25 stycznia 1997 r. Kozy |
Wzrost: |
191 cm |
Waga: |
82 kg |
Zasięg w ataku: |
323cm |
Zasięg w bloku: |
- |
Pozycja na boisku: |
Rozgrywający |
Dotychczasowe kluby: |
Jastrzębski Węgiel (2015-2017); Calcit Kamnik (20172018); Indykpol AZS Olsztyn (2018-2019); BKS Visła Bydgoszcz (2019-2020); Hapoel Joaw Kefar Sawa (2020-2021); BBTS Bielsko-Biała (2021-2023); Pafiakos Pafos (2023 - 11.23) ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (od 11. 2023) |
Największe sukcesy klubowe: |
brązowy medal mistrzostw Polski 2017 (Jastrzębski Węgiel), srebrny medal mistrzostw Słowenii 2018 (Calcit Kamnik), srebrny medal MEVZA 2018 (Calcit Kamnik) |
Radosław Gil urodził się 25 stycznia 1997 roku w Kozach na Pogórzu Śląskim i północnych stokach Beskidu Małego. Od dzieciństwa uprawiał sport, ale jak sam wspomina, siatkówka nie była jego wyborem: - Gdy byłem mały, rodzice starali się bym rozwijał się sportowo, ale nie próbowali mnie ukierunkowywać. Trenowałem między innymi karate, a siatkówka tylko się przeplatała, gdzieś tam pomiędzy innymi dyscyplinami. Przeplatała się, co było zupełnie naturalne u nas w domu; mama grała w reprezentacji Polski, tata już od kilkunastu lat jest trenerem. Siłą rzeczy nie mogło mnie to całkowicie ominąć. Osobiście jednak chciałem grać w piłkę nożną. Byłem jednak bardzo wysoki, jak na swój wiek, a dodatkowo nie byłem jakoś specjalnie "ruchliwy". Z czasem zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, że być może to jednak nie jest najlepszy kierunek dla mnie. Dodatkowo w II klasie Gimnazjum pojechałem na Mistrzostwa Polski w siatkówce,
które udało się wygrać. To też był bodziec. Odszedłem od piłki nożnej i zacząłem trenować siatkówkę. Miałem szczęście, że sukcesy pojawiły się bardzo szybko. Wraz z sukcesami pojawiła się bowiem chęć, by się rozwijać, stawać się coraz lepszym.
W dzieciństwie w wieku kilkunastu lat brał udział z sukcesami w rozgrywkach KINDER Joy of moving. - Miałem to ogromne szczęście, że turniejach KINDER Joy of moving brałem udział aż pięciokrotnie - wspomina. - Trzy razy rywalizowałem w kategorii "2" chłopców i udało mi się wywalczyć medal aż dwukrotnie. Raz przegrałem finał, grając przeciwko Tomaszowi Fornalowi - mówi o tamtych pierwszych doświadczeniach.
Gdy przyszedł czas wyboru dalszej edukacji, Radosław Gil wybrał Akademię Talentów, która powstała przy Jastrzębskim Węglu. - Byłem już niemalże dogadany z Norwidem Częstochowa - opowiada. - Rodzicom zależało jednak na tym, bym dokończył szkołę (gimnazjum) tutaj w Bielsku. Potoczyło się to jednak inaczej. Pod koniec sierpnia wróciłem z obozu i zadzwonił do mnie kolega z Jastrzębia. Zaczął przekonywać, że stworzono tam naprawdę bardzo dobry zespół, który ma szansę podjąć walkę z Norwidem. W tamtych czasach wszystkie zawody w kategoriach juniorskich/młodzieżowych wygrywała Częstochowa. Nic innego się nie liczyło. Dalej była tylko walka o drugie, trzecie miejsce. Jastrzębie nie miało pierwszego rozgrywającego. Zacząłem rozmawiać z rodzicami i tak naprawdę z dnia na dzień podjęliśmy szybką decyzję, żeby pojechać i zobaczyć jak to wygląda. Odważny krok w tak młodym wieku, nie ukrywam.
Mieszkałem z chłopakami trzy lata starszymi od siebie. Nie znałem tam nikogo. Teraz jednak, z perspektywy czasu wydaje mi się, że był to bardzo dobry krok. Dostałem wiele opcji grania, w różnych rozgrywkach. Od razu w pierwszym sezonie udało się zdobyć wicemistrzostwo Polski. Jeden z lepszych kroków, jakie dotychczas podjąłem.
- Młodzieżówka była dla mnie super okresem. W Jastrzębiu poznałem świetnych ludzi. Trenowałem pod okiem bardzo dobrych szkoleniowców. W Polsce wygrywaliśmy praktycznie wszystko. Jedynie w kadetach nie sięgnęliśmy po to najważniejsze trofeum. Dwa razy graliśmy w finale i dwa razy ten finał przegraliśmy 3:2. Udało się za to wygrać Mistrzostwo Polski w Juniorach, wygrać Młodą Ligę. Udało mi się także dostać do kadry. Pojechałem z chłopakami do Czech, gdzie sięgnęliśmy po Mistrzostwo Świata. Ten okres mojej kariery był wręcz wymarzony - wspomina zawodnik.
Potem przyszedł czas na seniorską siatkówkę. Pierwszy sezon Radosław Gil spędził w "dorosłym" Jastrzębskim Węglu, z którym zdobył w 2017 roku brązowy medal. Po roku gry zawodnik pożegnał się jednak z Jastrzębiem i trafił do Słowenii do klubu Calcit Kamnik, gdzie grał przez jeden sezon. Ze Słowenii przywiózł dwa srebrne medale: Ligi Słoweńskiej i Środkowoeuropejskiej. Kolejny sezon (2018/2019) spędził znowu w Polsce w barwach AZS-U Olsztyn jako zmiennik Pawła Woickiego. - Ważnym czynnikiem, który wpłynął na moją decyzję jest fakt, że w zespole jest Paweł Woicki, od którego mogę się bardzo wiele nauczyć pod względem technicznym jak i taktycznym - mówił zawodnik po podpisaniu kontraktu.
W kolejnych sezonach grał w Polsce: BKS Visła Bydgoszcz i BBTS Bielsko- Biała i za granicą Hapoel Jo'aw Kefar Sawa. Ostatni sezon rozpoczął na Cyprze w Pafiakos Pafos, ale kontraktu nie wypełnił. Powrócił do Polski, do Bielska Białej, gdzie oczekiwał na oferty. Wśród kilku ofert pojawiła się propozycja z ZAKSY, która wybrał.
- Rozmawiałem z klubem z 1. ligi, odezwał się też zespół z Turcji, a następnie przez cztery dni była kompletna cisza. Potem wracam z treningu i nagle wszyscy naraz się odezwali. ZAKSA podświetliła mi się mocno i nie było innej opcji, pozostałym klubom podziękowałem. Są po prostu kluby, którym się nie odmawia. Spakowałem się i pojechałem do Kędzierzyna-Koźla. Scenariusz nie do przewidzenia - wspomina szalone dni Gil.
O swoich pierwszych dniach w zespole najlepszej drużyny w Europie tak mówi: - Od drużyny i sztabu otrzymuję wielkie wsparcie. Kibice również pomagają zarówno dopingiem jak i dobrym słowem, stąd jedyne na czym staram się skupić, to praca na treningu i dobra gra w każdym następnym meczu.
Autor: Janusz Żuk
|