Nasi zawodnicy
Quinn Isaacson
Następcą Marcina Janusza w zespole ZAKSY w sezonie 2025/2026 będzie amerykański rozgrywajacy, który w ubiegłym sezonie oczarował kibiców i fachowców, debiutując w PlusLidze w zespole beniaminka z Częstochowy, mistrz Francji z 2024 roku, Quinn Isaacson.
- Zdecydowałem się dołączyć do ZAKSY, ponieważ uważam, że to znakomity krok w mojej karierze i ogromna szansa na dalszy rozwój - uzasadnił swój wybór Amerykanin. - Historia tego klubu, jego liczne sukcesy oraz pozycja jednej z najbardziej utytułowanych drużyn w Europie zrobiły na mnie ogromne wrażenie - powiedział Amerykanin po ogłoszeniu transferu, dodając: - Przed podjęciem decyzji rozmawiałem z Davidem i Erikiem, którzy mieli okazję grać w ZAKSIE. Opowiadali mi o drużynie, atmosferze w klubie oraz o samym mieście ich opinie były niezwykle pozytywne. Podkreślali profesjonalizm całej organizacji, zaangażowanie kibiców i świetne warunki do rozwoju. To wszystko sprawiło, że wybór ZAKSY był dla mnie naturalny i jestem bardzo podekscytowany, że mogę dołączyć do tego zespołu.
| Quinn Isaacson |
| Data i miejsce urodzenia: |
19 lutego 1999, Downers Grove |
| Wzrost: |
190 cm |
| Waga: |
86 kg |
| Zasięg w ataku: |
341 cm |
| Zasięg w bloku: |
-cm |
| Pozycja na boisku: |
Rozgrywajacy |
| Dotychczasowe kluby |
Ball State University (2017-2021); Saint-Nazaire VBA (20222024); Steam Hemarpol Norwid Częstochowa (2024-2025); PGE Skra Bełchatów (2015-2018); ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (od 2025) |
| Największe sukcesy klubowe: |
Mistrzostwo Francji 2024 (Saint-Nazaire VBA) |
| Największe sukcesy reprezentacyjne: |
III miejsce w Pucharze Panamerykańskim (2022), II miejsce w Pucharze Panamerykańskim (2024) |
Można powiedzieć, że Quinn Isaacson sport i siatkówkę wyssał z mlekiem matki, która uprawiała tę dyscyplinę sportu, potem została trenerką, a następnie właścicielką klubu. - Od kiedy pamiętam, moja mama była trenerką oraz zawodniczką siatkówki. Często zabierała mnie na treningi, bo akurat nikt inny nie mógł się mną zająć. Siedziałem więc wtedy w wózku i oglądałem - wspomina amerykański rozgrywający.
Mówiąc o klubie, którego właścicielką i trenerką jest mama zawodnika, Quinn wskazuje jednak na różnice w znaczeniu tego pojęcia pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi. - Termin "klub" w Stanach Zjednoczonych odnosi się do trochę innych rzeczy niż w Polsce. Nie chodzi o profesjonalny zespół siatkówki, a taką drużynę, do której możesz się zapisać i w barwach której podróżujesz i grasz mecze - wyjaśnia zawodnik.
I w tym właśnie klubie od dziesiątego roku życia zaczął siatkarskie treningi Quinn Isaacson. Czymś niezwykłym było to, że w zespole, z którym trenował, występowali zarówno chłopcy jak i dziewczęta i to o kilka lat starsi.
- Jak jesteś dzieckiem w Stanach i chcesz grać w siatkówkę, to trudno jest znaleźć drużynę chłopców w twoim wieku. Więc kiedy miałem dziesięć lat, to faktycznie występowałem w zespole do lat dwunastu, w którym połowę składu stanowiły dziewczyny, a połowę chłopaki.
Dopiero dwa lata później dołączyłem do całkowicie męskiej grupy, ale byli tu chłopcy o dwa lata starsi.- Sam fakt, że mogłem być w grupie samych chłopaków, nawet starszych ode mnie, sporo mi dał. Wszedłem na wyższy poziom siatkarski, choć oczywiście nie myślałem wtedy w takich kategoriach. Kiedy jednak widzisz, że zawodnicy wokół ciebie grają świetnie, to sam chcesz grać świetnie - mówi o początkach swojej przygody z siatkówką rozgrywający ZAKSY.
Siatkówka, którą uprawiała mama, nie było jedynym sportem w otoczeniu Isaacsona. Ojciec z kolei jest trenerem futbolu amerykańskiego, dlatego ta dyscyplina też go przyciągnęła. Jako dziecko oprócz siatkówki uprawiał więc baseball i koszykówkę. - Ostatecznie stwierdziłem jednak, że siatkówka najlepiej mi wychodzi - opowiada o swoim dzieciństwie Quinn Isaacson.
- Do momentu, gdy miałem około szesnastu lat, grałem na różnych pozycjach. Nie tylko wystawiałem, ale też atakowałem. Kiedy natomiast zostałem rozgrywającym na pełen etat, zacząłem w sposób naturalny dowodzić na boisku. Stawać się liderem. Okoliczności mi w tym pomagały. Bo dotykasz piłki w każdej akcji, więc musisz komunikować się z innymi, podpowiadać, albo rozmawiać z trenerem na temat taktyki - mówi rozgrywający ZAKSY. O swoim wyborze pozycji na boisku tak mówi: - Mój tato był quarterbackiem i z jakiegoś powodu zawsze lubiłem to porównanie. Gra jako rozgrywający jest trochę jak rozgrywka w szachach. Mam taką rutynę, że przed tygodniem treningów oglądam powtórki meczów i zastanawiam się, jak mogę pomóc drużynie zdobywać punkty w danych akcjach. Traktuję siatkówkę nie tylko jak grę fizyczną, ale mentalną. Myślę, że ludziom, kibicom bardziej podobają się atakujący. Ci, którzy zdobywają punkty, wbijają gwoździe.
Ale myślę, że z perspektywy trenerów, ekspertów, zawodników - pozycja wystawiającego jest bardzo doceniana.
Oprócz siatkówki Quinn Isaacson pasjonuje się różnymi dyscyplinami sportu, a przede wszystkim rozgrywkami futbolu amerykańskiego, a ostatnio wyscigami F1. - W trakcie pierwszego sezonu we Francji trafiłem do zespołu z Kyle'em Ensingem. On był wielkim fanem serialu "Drive to Survive". Więc powiedział: stary, to jest kapitalne. I stwierdził, że jeśli zobaczę trzy sezony "Drive to Surive", to w ogóle stanę się fanem Formuły 1. Miał rację. Zaczęło się od Netflixa, a potem pochłonął mnie sam sport- wyjaśnia zawodnik.
Po okresie gry w zespole Ball State University Quinn Isaacson wybrał Francję i w 2022 roku podpisał kontrakt z Saint-Nazaire VBA. - Na pewno przejście z uczelni do Francji było dla mnie sporym krokiem. W rozgrywkach akademickich akcja może nie być perfekcyjna i trenerzy czasem machną na to ręką. A w zawodowym klubie każde dogranie, każda piłka musi być idealna. Po prostu. Bo inaczej możesz skończyć na ławce rezerwowych - wyjaśnia zawodnik. Po dwóch latach spędzonych we Francji zakończonych mistrzostwem tego kraju Isaacson przeniósł się do beniaminka PlusLigi, Steam Hemarpol Norwida Częstochowa. - Wielu ludzi mówiło mi, że to najmocniejsze rozgrywki na świecie. I oczywiście widzisz od razu, jacy grają tu siatkarze. Ale co ja dostrzegłem: każda kolejka jest istotna, a każdy mecz jest trudny. Wystarczy popatrzeć na wyniki: bo przecież nie tylko my, ale i Suwałki były w stanie wygrywać z drużynami,
które są uważane za najlepsze. Żaden zespół nie może sobie pozwolić na odpuszczanie. Bo jak odpuścisz, to stracisz trzy punkty. - opowiada zawodnik o swoich wrażeniach z Polski. W zespole Norwida Amerykanin trafił na Łukasza Żygadłę, aktualnie dyrektora klubu, a niegdyś znakomitego rozgrywającego. - Spotkałem się z Łukaszem. Podobała mu się moja gra. To, jak rozdzielam piłki czy jak staram się zaangażować w ofensywę każdego zawodnika. Kiedy przyjechałem do Polski, to regularnie ze sobą rozmawialiśmy. Na temat prostych rzeczy. Dawał mi feedback, ale nie zalewał informacjami. Myślę, że chciał, żebym się zaadaptował, poczuł komfortowo i był w stanie grać moją siatkówkę. I faktycznie wszystko układa się świetnie.
Po roku gry w Częstochowie, gdzie zbierał znakomite recenzje, teraz podpisał kontrakt z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Czeka go trudne zdanie, bo będzie musiał zastąpić reprezentacyjnego rozgrywającego Marcina Janusza. Wierzymy, że Amerykanin sobie poradzi.
Autor: Janusz Żuk Cytaty:weszlo.com
|