Nasi zawodnicy
Daniel Lewis
Kiedy w 2009 roku Dan Lewis opuszczał Kędzierzyn, nikt nawet nie mógł przepuszczać, że jeszcze kiedyś zawodnik ten przywdzieje koszulkę ZAKSY. Co prawda sympatyczny Kanadyjczyk pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie, ale przebyty uraz sprawił, że Dan przekwalifikował się na libero, a na te pozycję ZAKSA nie szukała zawodnika.
Wśród kandydatów na czwartego przyjmującego też raczej nie padało jego nazwisko, dlatego informacja o tym, że kolejnym przyjmującym w talii Sebastiana Świderskiego będzie właśnie ten zawodnik mocno zaskoczyła sympatyków naszego klubu.
- Przede wszystkim był mi potrzebny zawodnik defensywny, który odciąży Michała Ruciaka na przyjęciu, który ewentualnie będzie mógł wejść do drugiej linii. Lewis będzie miał za zadanie pomóc nam przede wszystkim w przyjęciu i obronie, bo w tych statystkach nie wyglądamy zbyt dobrze. To są jego główne walory - uzasadniał podpisanie kontraktu z Kanadyjczykiem Sebastian Świderski, który uważa, że niebagatelną rolę odegrał też fakt, że Lewis zna klub i miasto.
Szkoleniowiec wicemistrzów Polski uspokoił kibiców, mówiąc, że Lewis w ostatnim sezonie grał już jako przejmujący i na takiej pozycji występuje w reprezentacji Kanady, co świadczy, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku. - Może nie jest to najmłodszy siatkarz, ale na pewno ma ogromne doświadczenie. Do tego to jest taki charakter, że potrafi wprowadzić dobrą atmosferę, jak to się mówi "buduje szatnię", a to też jest przecież ważne, żeby złożyć zespół z ludzi do siebie pasujących, a nie takich którzy będą się ze sobą męczyli - uzasadniał ten kontrakt szkoleniowiec .
Daniel Lewis |
Data urodzenia: |
03.04.1976 |
Wzrost: |
190 cm |
Waga: |
88 kg |
Zasięg w ataku: |
339 cm |
Zasięg w bloku: |
315 cm |
Pozycja na boisku: |
Przyjmujący |
Dotychczasowe kluby |
Spacer de Toulouse (2002-2003), Montpellier Université (2005-2006), Skra Bełchatów (2006-2008), ZAKSA Kędzierzyn (2008-2009, ACH Volley Bled (2009 - 2013), ZAKSA Kędzierzyn (od 2013) |
Największe sukcesy: |
Puchar Polski 2007, Mistrzostwo Polski 2006/07 i 2007/08, brązowy medal Ligi Mistrzów 2007/08 (Skra Bełchatów) |
Dan Lewis urodził się 3 kwietnia 1976 r. w Oakville w Kanadzie. Tam też w wieku 14 lat zaczął uprawiać siatkówkę w szkolnym klubie, mimo że podobnie jak koledzy, marzył o grze w drużynie futbolowej, a jego idolem był Joe Montana z San Francisco 49ers. Z czasem jego kariera zaczęła nabierać rozmachu, co zaowocowało podpisaniem kontraktów najpierw w Szwajcarii, a później z klubami francuskimi: Spacer's de Toulouse Volley- Ball (2002-2003) oraz Montpeillier Universite Club VB.
- Grając w drużynie uniwersyteckiej już na pierwszym roku odniosłem sporo sukcesów. W kolejnym nie było jednak tak dobrze i zdecydowałem się na opuszczenie uczelni, bo chciałem się rozwijać sportowo, a naukę i grę na wysokim poziomie trudno było pogodzić. Przytrafiła mi się jednak kontuzja ramienia, więc podjąłem decyzję o powrocie na uczelnię. Zdałem sobie sprawę, że siatkówka to nie wszystko i jeśli doznam jakiegoś urazu, który uniemożliwi mi grę, będę bez wykształcenia. Skończyłem więc ekonomię i mając 25 lat poświęciłem się siatkówce. Na początku udało mi się podpisać kontrakt w Szwajcarii, a potem była Francja. - wspomina początki kariery Dan Lewis.
Kolejne dwa sezony Kanadyjczyk spędził w Polsce w zespole mistrzów naszego kraju, gdzie w pierwszym roku grał na swojej nominalnej pozycji, a od stycznia 2008 roku (po powrocie ze zgrupowania kadry Kanady) na pozycji libero, co było spowodowane urazem kolana.
- To Polska wybrała mnie. - mówi o decyzji o przeprowadzce.- Grając we Francji, nie miałem dobrego trenera. Owszem, byli nieźli zawodnicy, ale nie tworzyliśmy zespołu. Po moim ostatnim, czwartym sezonie we Francji nie bardzo wiedziałem, co dalej. Na szczęście otrzymałem powołanie do reprezentacji od trenera Glenna Hoaga. Już wcześniej występowałem w kadrze, ale moje relacje z poprzednim szkoleniowcem nie były najlepsze i zrezygnowałem z gry w niej. Teraz powróciłem. Przyjechaliśmy na Memoriał Huberta Wagnera do Olsztyna. Chyba nieźle się zaprezentowałem, bo działacze z Olsztyna i Bełchatowa zaproponowali mi podpisanie kontraktu. Zdecydowałem się na Skrę, gdyż chciałem zagrać w Lidze Mistrzów. Nie mogłem stracić takiej szansy.
I tu został oczarowany tak bardzo, że postanowił zostać na dłużej: - Kibiców macie w Polsce niesamowitych. Zresztą mogłem się o tym przekonać już w Japonii w trakcie mistrzostw świata. Jak patrzę na kibiców polskiej kadry i klubów, to chciałbym być Polakiem - mówił Kanadyjczyk już po kilku miesiącach gry w Polsce.- Bardzo przyjaźni, otwarci ludzie, dobre jedzenie. O Polkach to chyba nie muszę nawet mówić, to oczywiste. Jestem pewien, że każdemu obcokrajowcowi wystarczyłoby pierwszych 15 minut tutaj, żeby przekonać się, jak piękne są wasze dziewczyny - stwierdził.
Nie chciał się rozstać z Bełchatowem i Polską po roku, więc prezes Piechocki, doceniając jego grę, postanowił podpisać z nim kontrakt, mimo że Kanadyjczyk na kilka miesięcy musiał wyjechać do kraju na zgrupowanie reprezentacji. Ta decyzja się opłaciła, bo Lewis wrócił do Bełchatowa i udanie zadebiutował na nowej pozycji - libero. Nie była to jedyna zmiana. Przed wyjazdem Kanadyjczyk wyróżniał się nie tylko świetną grą i widowiskowymi atakami, ale także... oryginalną fryzurą. Po powrocie z fryzury pozostało jedynie wspomnienie, bo Dan nie farbował już włosów, w dodatku znacznie je skrócił. Na szczęście jednak nie stracił nic ze swoich umiejętności, co udowodnił zarówno w lidze jak i Lidze Mistrzów.
Po dwóch sezonach gry bełchatowianie zakontraktowali kolejnego obcokrajowca, więc się okazało, że w zespole mistrzów Polski nie będzie miejsc dla Kanadyjczyka, zwłaszcza, że szeregi zespołu zasilili Dawid Murek i Piotr Gacek. Sympatyczny Dan postanowił poszukać dla siebie oferty gdzie indziej, a tu czekała już na niego propozycja prezesa Pietrzyka i dawnego kolegi z Bełchatowa - Krzysztofa Stelmacha.
- Decyzja, że bierzemy Dana jest przesądzona. Szukaliśmy zawodnika z bardzo dobrym przyjęciem i Kanadyjczyk spełnia nasze oczekiwania. - informował o tym kontrakcie prezes ZAKSY, a kibice cieszyli się z pozyskania reprezentanta Kanady.
Jednak po czasie okazało się, że Dan nie będzie gotowy do gry na inaugurację sezonu, a termin jego pełnego wejścia do zespołu kilka razy przesuwano. Sam zawodnik tak o tym mówił naszemu portalowi: - Chyba nie ma nikogo, kto chciałby grać bardziej niż ja. Oczywiście, że się niecierpliwię. Najtrudniejsze jest właśnie to czekanie. Doskwiera to zwłaszcza, gdy co tydzień przychodzę na mecz, patrzę, jak gra zespół i, gdy coś się nie układa, wiem, że nie mogę nic zrobić, aby chłopakom pomóc. Staram się jednak przyjmować to jak trudną, ale piękną lekcję cierpliwości. Tak to odbieram.
Do szóstki już jednak nie wszedł, a i na zmianach pojawiał się nieczęsto. Zalęgłości w treningach były aż nadto widoczne, a ponadto niewysoki siatkarz w ataku musiał obciążać chore kolano. Dan coraz częściej mówił więco grze na pozycji libero. Po sezonie pożegnał się z Kędzierzynem. Trafił do słoweńskiego ACH Volley Bled, gdzie prze trzy sezony grał jako libero.
W pamięci kibiców na pewno na długo pozostanie mecz z Bełchatowem w Kędzierzynie, w którym zmiennicy, a zwłaszcza Grzegorz Pilarz i Dan Lewis, pociągnęli zespół do zwycięstwa 3:2, mimo porażki w dwóch pierwszych setach. - Bardzo chciałem wygrać ze Skrą, ale teraz jestem bardzo szczęśliwy, że wreszcie wróciłem na boisko i jeszcze pomogłem zespołowi wygrać ciężki mecz. To było niewiarygodne uczucie! - cieszył się przesympatyczny Kanadyjczyk ze swojego debiutu w kędzierzyńskiej hali.
Oprócz uprawiania sportu Lewis jest zapalonym wędkarzem. Jak sam mówi, ma na swoim koncie niezliczoną ilość złowionych ryb, choć wszystkie one wróciły do wody. Poza tym lubi dobrą literaturę, kino, muzykę i towarzystwo wypróbowanych przyjaciół. W Bełchatowie byli to Krzysztof Ignaczak (w pierwszym sezonie) i Janne Haikinen.
Rzadko się zdarza, aby zawodnik, który z powodu kontuzji cały sezon spędził w kwadracie dla rezerwowych, zostawił po sobie tak dobre wrażenie. Ta sztuka udała się Danielowi Lewisowi w sezonie 2008/2009. Mamy nadzieję, że teraz nadrobi wszystkie stracone wówczas chwile i w niejednym meczu pomoże ZAKSIE odnieść zwycięstwo.
Autor: Janusz Żuk
|