Zapomniany idol
Marcin Prus przez wiele lat jeden z najbardziej popularnych siatkarzy. Uwagę przykuwała jego bardzo dobra gra, a także barwna fryzura. Dla kibiców zawsze było zagadką jaki kolor włosów w kolejnym meczu będzie miał ich ulubieniec. Ta, swego rodzaju zabawa wprowadzała do siatkówki dużo radości i nie tylko ze względu na kolor włosów- kolorytu. W ostatnich latach życie Marcina Prusa nie było już tak kolorowe. Kontuzje przerwały na razie rozwój kariery tego utalentowanego zawodnika
- O sporcie w tej chwili nie myślę. Najpierw chcę odzyskać zdrowie i wrócić do dawnej sprawności. Moja kontuzja nazywa się fachowo "Chondromalizacą IV stopnia chrząstki w stawie rzepkowo-udowym". Pomimo czterech operacji, lekarzom nią udało się odbudować ubytku chrząstki stawowej. Pewnie już niedługo ponownie znajdę się na stole operacyjnym...
- Nie brzmi to optymistycznie. Wiem, że walka z kontuzją wpłynęła na twój sposób patrzenia na życie
- To było bardzo ważne doświadczenie. Podczas walki o zdrowie dostrzegłem jak naprawdę wygląda świat wokół mnie. Okazało się, że dla wielu znajomych byłem tylko popularnym sportowcem, którego z różnych względów warto było znać. Niestety, w czasie mojej kontuzji szybko o mnie zapomnieli. Bardzo mnie to zabolało, ale energii dodaje fakt, że mam jednak wielu wspaniałych przyjaciół. Teraz wiem, co znaczy mieć blisko takich ludzi.
- Czujesz się pewnie trochę zapomniany?
- Nie do końca. Siatkówka ciągle jest bardzo popularna i dlatego kibice pamiętają także o reprezentantach Polski, którzy grali kilka lat wstecz. Często zdarza się, że ktoś prosi o zdjęcie lub autograf, ale oczywiście nie przypomina to dawnego zainteresowania moją osobą.
- Czekając na powrót do sportu, pewnie wspominasz dawne czasy. Co w dotychczasowej karierze uważasz za największy sukces?
- Zawsze z przyjemnością powracam do Mistrzostw Świata juniorów w 1997 roku. Zdobyliśmy wówczas w Bahrajnie złoty medal, a ja zostałem najlepszym zawodnikiem turnieju. Jest co wspominać, tym bardziej, że przepowiadano nam wspaniałe kariery. Jednak nie staram się teraz patrzeć wstecz. Interesuje mnie przyszłość. Już niedługo biorę ślub z moją narzeczoną Anią. Wierzę, że stworzymy wspaniałą rodzinę. Właśnie te plany i wiara w powrót do zdrowia zdominowały moje życie.
- Twoje leczenie jest na pewno kosztowne. Czy ktoś oferował Co pomoc? Pamiętam jak twój wizerunek, popularnego sportowca był często wykorzystywany przez znane firmy.
- Na razie radziłem sobie sam, ale pewnie teraz będę musiał skorzystać z pomocy. Mam nadzieję, że uda się uzyskać jakieś wsparcie. Z przykrością muszę stwierdzić, że większość sportowych działaczy i innych wysoko postawionych osób wyznaje zasadę: "Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść". Nie przejmują się mną, bo wiedzą, że niebawem pojawią się nowi utalentowani gracze. Takimi regułamirządzi się świat i nic na to nie poradzę. Nawet chyba nie mam do nikogo pretensji...
- Pewnie niedługo nadejdą lepsze dni. Przecież przed tobą całe życie.
- Właśnie tak postrzegam świat. Jak już wspomniałem, planujemy z Anią stworzyć wspaniała rodzinkę. Już niebawem zostanę ojcem i pragnę, aby nasze dziecko urodziło się silne i zdrowe. Moim marzeniem jest także wędkarska wyprawa na australijskie wody w poszukiwaniu marlinów i bassów. Choć to wyjątkowo trudno będzie spełnić... Niezmiennie marzę o powrocie do zdrowia. Wiem , żę historia sportu zna często zadziwiające powroty do zdrowia, formy i sukcesów. Tęsknię za atmosferą meczów i za sportowymi emocjami. Chcę również ponownie sprawiać radość kibicom. Wierzę, że jeszcze będę grał w siatkówkę.
Rozmawiał: Cezary Guriew
Źródło: Magazyn Siatkówka
|