Grali u nas
Marcin Mierzejewski
Cztery sezony spędził w barwach ZAKSY pozyskany z Gwardii Wrocław wychowanek AZS-u Olsztyn Marcin Mierzejewski, który dziś jest już z pewnością postacią dobrze znaną i cenioną przez kibiców siatkówki w kraju. Może z powodu swej natury nie był on mentalnym przywódcą linii defensywnej, jak chociażby Ignaczak czy Rusek, ale obronę ustawiał znakomicie, a pięcioletni staż na pozycji libero uczynił go coraz pewniejszym ogniwem kędzierzyńskiego zespołu, na co wskazywały statystyki, w których zawsze był w czołówce. Ponieważ jest zawodnikiem niezmiernie ambitnym czas spędzony pod okiem Krzysztofa Stelmacha wykorzystał w pełni i dlatego po zakończeniu kontraktu w Kędzierzynie nie miał problemów ze znalezieniem pracodawcy. "Były również inne oferty, ale stwierdziłem, że najlepiej będzie wrócić do domu, bo nie widziałem sensu, żeby grać dalej gdzieś na obczyźnie. Olsztyn był i jest tym miejscem gdzie gra jest przyjemnością"- mówił tuż po podpisaniu kontraktu z AZS-em Olsztyn.
Marcin Mierzejewski [13] |
Data urodzenia: |
04.01.1982 - Olsztyn |
Wzrost: |
182 cm |
Waga: |
79 kg |
Wyskok do ataku: |
320 cm |
Wyskok do bloku: |
300 cm |
Pozycja na boisku: |
Libero |
Dotychczasowe kluby: |
AZS Olsztyn (1991-2002); Gwardia Szczytno (2002-2004); PZU AZS Olsztyn (2004-2005); Gwardia Wrocław (2005-2006); ZAKSA Kędzierzyn (2006-2010); Indykpol Olsztyn (2010 - 2012); Kęczanin Kęty (od 2012) |
Największe sukcesy: |
Mistrzostwo Polski kadetów (1997); V-ce Mistrzostwo Polski kadetów (1998); V-ce Mistrzostwo Polski Juniorów (1999); II m-sce Mistrzostw Polski Juniorów (2000); Mistrzostwo Polski Juniorów w siatkówce plażowej (1999 i 2000); udział w Mistrzostwach Świata w siatkówce plażowej juniorów (2001); udział w Mistrzostwach Europy w siatkówce plażowej do lat 23 (2002) |
Nagrody i wyróżnienia:: |
Odkrycie sezonu w Gwardii Wrocław (2005/6) |
Marcin Mierzejewski jest rodowitym olsztynianinem, więc w AZS-ie Olsztyn rozpoczynał swoją karierę siatkarską. W gronie takich gwiazd jak Michał Bąkiewicz, Michał Ruciak, Mark Siebeck, Piotr Gruszka, czy wcześniej Mariusz Sordyl i Krzysztof Śmigiel nie miał wielkich szans na grę na przyjęciu w zespole wicemistrzów Polski, dlatego trzy lata spędził poza klubem na wypożyczeniu: w Gwardii Szczytno (2002-2004) i Gwardii Wrocław (2005 -2006). To w tym drugim zespole naprawdę zaistniał na parkiecie PLS-u i otrzymał szansę gry przez cały sezon. Najpierw zastępował na przyjęciu swojego starszego kolegę z Olsztyna, Piotra Poskrobko, a później do końca sezonu pełnił rolę libero i na tej pozycji spisywał się znakomicie.
W siatkówce dorosłej Marcin nie ma na razie większych sukcesów, ale w rozgrywkach młodzieżowych i w siatkówce plażowej może pochwalić się wieloma tytułami: Był mistrzem i wicemistrzem Polski kadetów, dwukrotnym wicemistrzem Polski juniorów oraz mistrzem Polski juniorów w siatkówce plażowej.
"Miałem nawet propozycje, aby przenieść się na plażę. W Polsce gra na najwyższym poziomie w PLS wyklucza jednak utrzymanie formy na plaży, ponieważ po sezonie halowym trzeba by od razu wejść na plażę. Żeby się dobrze prezentować w siatkówce plażowej, należy wcześniej przeprowadzić bardzo ciężki okres przygotowań z siłownią włącznie. Natomiast jeśli chodzi o mnie, to ja złamałem nogę, co wykluczyło mnie z gry w siatkówkę plażową na takim poziomie jak kiedyś. Jest to zupełnie inna dyscyplina sportu, ale uważam, że nie tylko każdy libero powinien spróbować plaży, ale każdy zawodnik." - mówił o przygodzie z siatkówką plażową.
I tak po udanym sezonie w Gwardii Wrocław, kiedy to został okrzyknięty odkryciem roku w tej drużynie, zawitał do Mostostalu. Miał poprawić przyjęcie i obronę, bowiem w tej drużynie od dłuższego czasu brakowało prawdziwego libero, a defensywa była piętą achillesową Mosto. Młody siatkarz w zespół wkomponował się szybko i z meczu na mecz potwierdzał swą przydatność. Końcówka sezonu należała już bezsprzecznie do niego, co łatwo można było zauważyć nie tylko gołym okiem, ale czytając statystyki, zarówno te indywidualne jak i zespołowe.( 4. miejsce Mostostalu w przyjęciu i 3. w grze obronnej podczas play-off). Nic więc dziwnego, że wypożyczony z PZU Marcin Mierzejewski, kiedy otrzymał od swojego klubu wolną rękę, na ofertę prezesa Pietrzyka nie musiał długo czekać.
Po czterech latach przyszedł czas na zmiany. ZAKSA, szukając wzmocnień, pozyskała reprezentanta Polski Piotra Gacka, a Marcin otrzymał wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Wybrał rodzinny AZS Olsztyn. "Bardzo się cieszę z tego, że wracam tutaj. W te strony gdzie zaczynałem swoją przygodę z siatkówką. I będę mógł grać dla klubu, w którym się wychowałem. Który tak naprawdę bardzo dużo dla mnie zrobił i któremu zawdzięczam całą swoją karierę i przygodę z siatkówką " - mówił zaraz po podpisaniu kontraktu. O swoich planach opowiada jak zawsze skromnie: "Przede wszystkim liczę na to, że będę ciągle się rozwijał sportowo, że będę pomagał drużynie w zdobywaniu fajnych punktów, w graniu fajnych meczów i sprawianiu kibicom przyjemności, bo tak naprawdę gramy dla nich i gramy po to, żeby oni mogli nas oglądać."
Najważniejszym wydarzeniem w jego życiu były narodziny Julki. "To było coś wspaniałego, ale też i wielkie zaskoczenie. Sylwia, moja żona, miała tego dnia nie rodzić. Lekarze obiecali mi, że może to się stanie za trzy dni, kiedy wrócę z Warszawy. Ale się nie udało. Mimo tego był to najwspanialszy dzień w moim życiu. Moja córeczka urodziła się w trakcie meczu, z tego co pamiętam chyba podczas drugiego seta. Ja natomiast dowiedziałem się o tym dopiero po spotkaniu i chyba dobrze. Gdyby powiedziano mi w trakcie to chyba bym się położył na parkiecie i nie dał rady grać dalej." I od tej pory Julka stanowi cały Jego świat i powrót do czasów dzieciństwa, o którym mówi: "Na pewno z dzieciństwa została mi chałwa. A co do dzieciństwa to mam to szczęście, że wracam do niego codziennie podczas zabawy z Julką. Są one takie same, którymi i my się bawiliśmy.
Zabawki tak samo, te najstarsze są najlepsze i teraz dzięki niej przeżywam to od nowa. Zdaję sobie też sprawę z tego, że jeszcze później, gdy Julka pójdzie już do szkoły będę miał z nią matematykę, fizykę." - opowiada w jednym z wywiadów.
W Kędzierzynie Marcin zostawił grono wiernych sympatyków, którzy na pewno będą z uwagą i sympatią śledzić jego karierę i już życzą mu wielu sukcesów.
Autor: Janusz Żuk
Galeria
Foto: Jacek Żuk
|