Sezon 2005/2006
II runda play-off
(II mecz)
AZS Warszawa vs. Mostostal Azoty
(20:25, 25:22, 27:29, 25:20, 11:15)
Składy:
Mostostal: Gromadowski, Zapletal, Kmet, Januszkiewicz, Vartovnik, Olejniczak, Musielak(L) oraz Kozłowski, Serafin, Kurek, Sopko;
AZS Warszawa: Rybak, Drabkowski, Małecki, Kowalczyk, Drzyzga, Małecki, Dyżakowski(L) oraz Drzyzga, Szcześniewski.
Zbyt mocno chcieli kędzierzynianie przerwać niechlubną serię porażek i przedłużyć w ten sposób swoją szansę na piąte miejsce, aby "na zimno" podejść do tego meczu. Rywal, który miał jedno zwycięstwo w zanadrzu, spokojnie i bez emocji punktował grających pod presją podopiecznych Andrzeja Kubackiego i w konsekwencji, mimo ofiarnej gry naszych siatkarzy, osiągnął cel, wygrywając tie-break, w którym jego przewaga była juz bezdyskusyjna.
Już pierwsze set pokazał, że to spotkanie nie będzie łatwe i przyjemne dla podopiecznych Andrzeja Kubackiego. Przy zagrywce Małeckiego w blok uderzył Stanislav Vartovnik, w parkiecie nie zmieścił się Marcel Gromadowski i przyjezdni wyszli na prowadzenie (5:7). W kolejnych akcjach warszawianie tylko powiększali przewagę, gdyż w aut uderzył Marcel Gromadowski, a Kowalczyk zaatakował z piłki przechodzącej, aby chwilę później posłać asa naszym siatkarzom (13:18). Zerwali się jeszcze do frontalnego ataku gospodarze. Andrzej Kubacki desygnował na parkiet swojego wychowanka - Wojtka Serafina, a ten przez pięć piłek okupował pole zagrywki, co było nie tylko zasługą ataku z przechodzącej Marcela Gromadowskiego i autowego zbicia Piotra Szulca, ale także dwóch asów, które zademonstrował nam przyjmujący Mostostalu (19:19). Jednak i Krzysztof Felczak sięgnął po swojego Jokera - Tomasza Drzyzgę.
Przy jego zagrywce dwukrotnie bloku przyjezdnych nie sforsował Tomasz Kmet, a piłkę setową wykorzystał Małecki, atakując po bloku.
W drugim secie goście prędko zdobyli przewagę (3:6) po błędach kędzierzynian, jednak już przed pierwszą przerwą techniczną ich prowadzenie zmalało do jednego punktu i utrzymało się do kolejnej przerwy technicznej. W końcówce na prowadzenie wyszli siatkarze Mostostalu. Bardzo dobrze w ataku spisywał się w tym fragmencie Marcel Gromadowski, po którego atakach w hali przy ul. Mostowej odżyła nadzieja, a kibice chórem podziękowali zawodnikom gromkim: "Dziękujemy, dziękujemy!".
Najbardziej emocjonująca i kluczowa dla meczu była trzecia partia, która rozpoczęła się od gry punkt za punkt do wyniku 7:7. Jednak po ataku Arka Olejniczaka, w akcji okraszonej wieloma obronami z obu stron siatki, gospodarze wyszli na prowadzenie 13:11. Na skutek dwóch prostych błędów Mostostalowcy utracili przewagę. Następnie piłkę skończył Marcel, a zablokowany został Radek Rybak i kędzierzynianie znów przejęli inicjatywę (16:15). W końcówce zablokowany został Marcel Gromadowski, który chwilę później splasował piłkę w aut (19:21) i chociaż sędzia dopatrzył się jeszcze nieczystego odbicia w ekipie Krzysztofa Felczaka, to właśnie przyjezdni mieli chwile później piłkę setową (21:24). Jednak wtedy skutecznie kiwnął Kmet, a Marcel Gromadowski dwoma znakomitymi atakami dał remis naszym siatkarzom. Chwile później na blok Olka Januszkiewicza nadział się Piotr Szulc i w hali rozległo się: "Ostatni, ostatni".
Jednak atak Radka Rybaka i dwa bloki Konrada Małeckiego, najpierw na Olka Januszkiewiczu, później na Wojtku Serafinie, odwróciły losy tego spotkania (27:29).
Czwartą partię od prowadzenia dla odmiany rozpoczęli podopieczni Andrzeja Kubackiego po udanym ataku Wojtka Serafina i jego punktowej zagrywce (3:0). Jednak przy stanie 8:4 w polu zagrywki stanął Konrad Małecki, a naszych siatkarzy ogarnęła niemoc w ataku i przyjezdni zbudowali jednopunktową przewagę. Jednak kiedy na zagrywce ponownie pojawił się Wojtek Serafin, znów Mostostalowcom udało się zatrzymać blokiem Radka Rybaka i wyjść na prowadzenie 14:12. Kędzierzynianom udało się tym razem dowieźć je do końca, a nawet za sprawą taktycznej zagrywki Michała Kozłowskiego powiększyć je po atakach Marcela i Olka z kontr, a całą partię zakończył punktowym atakiem Marcel Gromadowski przy stanie 25:20.
O zwycięstwie miał więc zadecydować tie-break, który za sprawą kolejnej zagrywki Serafina rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy (2:1). Jednak gdy w polu zagrywki stanął Marcin Malicki, w aut uderzył Arek Olejniczak, a w blok Marcel Gromadowski i na prowadzenie wyszli podopieczni Krzysztofa Felczaka (4:2). Po kontrze skończyli jeszcze Małecki i Rybak, co znacznie zbliżyło gości do zwycięstwa w II rundzie rozgrywek play-off. Na zakończenie siatki dotknęli jeszcze blokujący Mostostalu i przyjezdni mogli świętować awans do dalszych rozgrywek.
Siatkarze Mostostalu ugrali wreszcie dwa sety, ale marna jest to pociecha wobec przegranego meczu. Dziś już wiadomo, że walczyć będą o miejsca 7-8 i jak powiedział przed tym spotkaniem trener Kubacki, dle nich właściwie liga się już skończyła. Nie zabrakło ambicji i woli walki w tym mecz, ale chęci nie zawsze są dobrym doradcą. Seria porażek zbyt mocne wycisnęła piętno na psychice siatkarzy, by od razu mogli się podnieść, a trener Kubacki, niestety, nie jest cudotwórcą.
No cóż. Szkoda, że rok zaczynający przebudowę kończymy w tak minorowych nastrojach, ale może w następnych spotkaniach uda się pokonać rywala i przypomnieć sobie, że "zwycięstwo jest sztuką, ale sztuką dla ludzi." Dobry mecz zaliczył Arek Olejniczak, Michał Kozłowski godnie zastępował Petra Zapletala, a Wojtek Serafin popisywał się dobrym przejęciem, zagrywką i atakami. Pamiętać jeszcze należy, że w kwadracie pozostał Bartek Kurek, a kontuzję leczy Damian Domonik i to może być dobry prognostyk na ten sezon, który wcale nie musi być rokiem straconym, mimo że wyśrubowany rekord porażek na długo zapadnie w pamięci kibiców.
Autor: Jacek Żuk
|