Sezon 2005/2006
III runda play-off
(III mecz)
Resovia Rzeszów vs. Mostostal Azoty
(25:19, 25:15, 25:22)
Składy:
Resovia: Pieczonka, Pilarz, Kamuda, Gradowski, Józefacki, Kubica (l) oraz Zieliński, Wilk;
Mostostal: Zapletal, Serafin, Kmet, Gromadowski, Januszkiewicz, Olejniczak, Musielak (l) oraz Sopko, Kurek, Kozłowski, Vartownik.
Sobotni mecz Resovii i Mostostalu w wykonaniu naszych siatkarzy był gorszą kopią tego piątkowego. Nie było tak oczekiwanej walki i determinacji, o której w Kędzierzynie przed dwoma tygodniami mówił Jan Such, nie było wszechmożnego pragnienia poprawienia jakże mizernego bilansu tegorocznych spotkań, nie było próby zatuszowania wrażenia, które pozostało po tym sezonie. Wydawać się mogło, że Mostostalowcy dawno pogodzili się z ósmą lokatą i jakby nie wierzyli, że można coś jeszcze zmienić we własnej grze i na koniec pokazać się z najlepszej strony. Czy widmo nieudanego sezonu tak mocno zapadło w psychikę zawodników, czy zabrakło wiary we własne umiejętności, trudno powiedzieć. Faktem jest jednak, że zdziesiątkowani urazami i kontuzjami gospodarze i tym razem nadspodziewanie łatwo poradzili sobie z rywalem i chyba z ulgą i z poczuciem wywiązania się ze złożonej przed tym dwumeczem obietnicy, schodzili z parkietu, żegnani przez nieliczną jak na rzeszowskie warunki grupę wiernych kibiców.
Na początku pierwszego seta gospodarze bardzo prędko uzyskali przewagę (5:2) po ataku w aut Aleksandra Januszkiewicza i celnym zbiciu Wojciecha Gradowskiego, a potem systematycznie ją powiększali. (8:6; 11:8; 16:11). Po drugiej przerwie technicznej punkt z zagrywki zdobył Grzegorz Pilarz, a Michał Kaczmarek popisał się celnym uderzeniem z środka i jasne było, że Mostostalowcy tego seta wygrać już nie mogą. Trener Kubacki postanowił jednak zmienić jeszcze obraz gry swoich podopiecznych, wpuszczając na parkiet Bartka Kurka za Marcela Gromadowskiego, ale to gospodarze nadal powiększali przewagę, dzięki wspaniałym atakom Sławomira Szczygła. W końcówce nasi siatkarze, co prawda wybronili jeszcze dwie piłki setowe, ale przewaga gospodarzy była na tyle duża, że trudno było liczyć na zmianę wyniku tej partii.
Po wyrównanym początku drugiego seta znów gospodarze systematycznie zaczęli budować przewagę. Najpierw punkt zdobył z zagrywki Tomasz Kamuda, następnie z kontry zaatakował Sławomir Szczygieł i na pierwszą przerwę techniczną siatkarze Resovii schodzili z czteropunktowym prowadzeniem. Mimo zmian dokonanych przez trenera Kubackiego gra Mostostalu nadal się nie układała, a siatkarze z Rzeszowa skutecznie powiększali dystans do rywala. Po asie serwisowym Grzegorza Pilarza na tablicy pojawił się wynik 12:5, a po chwili 16:9 i 18:11. W tym momencie wiadome było, że i ten set dla Mostostalu jest również stracony i nie pomoże nawet zmiana rozgrywającego dokonana w końcówce seta, zwłaszcza, że rzeszowianie nadal wspaniale grali środkiem dzięki znakomitemu przyjęciu.
Trzeci set rozpoczął się od przewagi Mostostalu, jednak już na przerwę techniczną to rzeszowoianie schodzili z dwupunktowym prowadzeniem po asie serwisowym Michała Kaczmarka i "kiwce" Tomasza Kamudy. Kiedy wydawało się, że losy tego meczu są już rozstrzygnięte, podobnie jak to było w piątek, Mostostal zaczął odrabiać straty i po asie serwisowym Marcela Gromadowskiego doprowadził do remisu 11:11, a na drugą przerwę techniczną prowadził 16:15. Jednak w końcówce seta od stanu 22:22 gospodarze znów uzyskali przewagę i po zablokowaniu ataków Marcela Gromadowskiego wygrali również tę partię, a w konsekwencji cały mecz 3:0.
Zakończył się kolejny sezon w PLS-ie. Na jego ocenę przyjdzie jeszcze z pewnością czas. W Kędzierzynie oceny występów Mostostalu podejmą się już niedługo władze klubu. Na pewno nie będzie ona pochlebna, bo siatkarze nie tylko nie zrealizowali zamierzonego celu, ale zajęli najgorsze z możliwych miejsce w play-offach. Kibicom przyjdzie przełknąć tę gorzką pigułkę i wierzyć, że za rok będzie inaczej, lepiej.
Autor: Janusz Żuk
Po meczu powiedzieli:
Bartosz Kurek (przyjmujący Mostostalu):
Przegraliśmy... trudno. Zajęliśmy 8. miejsce w lidze. Myślę, że przy grze jaką pokazaliśmy, nie należało nam się nic więcej. Rzeszów dziś i wczoraj był zdecydowanie lepszy.
Marcel Gromadowski (atakujący Mostostalu):
Był to nasz najsłabszy mecz ze spotkań o 7. miejsce. Zabrakło nam atutów w każdym elemencie gry. Byliśmy ewidentnie słabsi. Nie potrafiliśmy pokazać na co nas naprawdę stać, bo niestety nie gramy na poziomie swoich możliwości. Humory mamy więc nie najlepsze. Zajęliśmy 8. miejsce więc nie jest ciekawie - to dużo gorzej niż mogliśmy oczekiwać przed sezonem.
|