Sezon 2006/2007
III runda play-off
(II mecz)
Resovia Rzeszów vs. Mostostal Azoty
(25:18, 18:25, 25:14, 25:17)
Składy:
Resovia: Józefacki, Pilarz, Perłowski, Szczygieł, Kwasnicka, Gradowski, Kubica (L) oraz Kusior, Kaczmarek;
Mostostal: Gromadowski, Zapletal, Nowak, Domonik, Bakumovski, Kurek, Mierzejewski (L) oraz Jarosz, Oczko, Karzov, Serafin.
Spełniły się przewidywania i marzenia Jana Sucha i rywalizacja zaczyna się od nowa. Stało się tak, gdyż prezentujący już wakacyjną formę kędzierzynianie nie znaleźli żadnego lekarstwa na grającą jedynie poprawną siatkówkę Resovię. Dość powiedzieć, że poza drugim setem, kiedy to Mostostalowcy zagrali na swoim normalnym poziomie, nie funkcjonowały ani blok, ani atak, ani zagrywka. Liczne błędy własne były wodą na młyn dla bardzo zmotywowanych gospodarzy, którzy sprawiali wrażenie, jakby walczyli o swoje być albo nie być.
Już pierwsze piłki pokazały, że tego meczu nie da się wygrać najmniejszym nakładem sił. Miejscowi gryźli parkiet w obronie i wyprowadzali zabójcze kontry, więc dość szybko było 4:0. Po chwili asem popisał się Marcin Nowak, a sędzia odgwizdał przełożenie rąk u Grzegorza Pilarza i wydawało się, że Mostostalowcy otrząsnęli się po chwilowym kryzysie (6:4). Siatkarze Andrzeja Kubackiego byli jednak w stanie tylko zbliżyć się do rzeszowian, gdyż liczne błędy niweczyły wysiłek na kontrze (10:8, 12:8, 12:10). P błędzie w ataku Karela Kwasniczki siatkarze Mosto zdobyli nawet punkt kontaktowy (13:12), ale Marcel Gromadowski nie skończył dwóch akcji i znów goście odskoczyli na cztery oczka (16:12). Od tego momentu na parkiecie istnieli już tylko miejscowi. W ataku mylił się Damian Domonik, kontry kończył Tomasz Józefacki i już po chwili było 24:15. I chociaż kontrę skończył Eugen Bakumovski, a na blok nadział się Tomasz Józefacki,
to za trzecim razem pomylił się zagrywający Marcel Gromadowski, co dało drużynie Jana Sucha ostatnie oczko.
Drugi set Mostostalowcy rozpoczęli od asa Damiana Domonika i objęli pierwsze tego dnia prowadzenie. Jednak już po chwili kontrę skończył Józefacki, a zablokowany został Bartek Kurek i sytuacja znów była nieciekawa (8:5). Po rozmowie z trenerem w kędzierzynian wstąpił nowy duch i tak: blokiem popisali się Kurek i wprowadzony za Marcela Gromadowskiego - Jakub Jarosz, a kontrę skończył Eugen Bakumovski (8:8). Następnie kolejny blok zaliczył Jakub Jarosz, a w ataku pomylił się Tomasz Józefacki i Jan Such musiał wziąć czas (11:13). To jednak na niewiele się zdało, bowiem na zagrywce szalał Eugen Bakumovski (12:16). Wystarczyło to, aby spokojnie wygrać tę partię. Ostatnie oczko zdobył Petr Zapletal i wydawało się, że kędzierzynianie wrócili do swojej normalnej gry.
Trzecia odsłona rozpoczęła się od gry punkt za punkt. Jednak jako pierwsi "pękli" kędzierzynianie. Najpierw przebili piłkę za antenkę, a następnie dwukrotnie nie skończyli ataków, narażając się na zabójcze kontry (10:6). Gdy dwa kolejne błędy w ataku popełnili Damian Domonik i Jakub Jarosz stało się jasne, że o zwycięstwo tego dnia będzie bardzo trudno (16:9). Sytuacji nie zmieniło pojawienie się na parkiecie Mykoli Karzova, gdyż na zakończenie miejscowi zwiększyli jeszcze przewagę o trzy oczka, dobijając siatkarzy Andrzeja Kubackiego.
Ci nie zdołali podnieść się po takim nokaucie i bardzo szybko stracili kilka oczek w czwartej odsłonie (8:5). Słabszy okres gry zaliczył Eugen Bakumovski, któremu oprócz błędów w ataku przydarzyła się jeszcze pomyłka w przyjęciu, więc szybko wylądował a ławce. Wojtek Serafin nie okazał się jednak lekiem na całe zło, więc coraz bardziej sfrustrowani Mostostalowcy przegrywali coraz wyżej, popełniając liczne błędy. I chociaż na koniec zerwali się do walki, to jednak zdołali tylko nieznacznie zmniejszyć rozmiary tej porażki.
"Jutro też jest dzień", bowiem Mostostalowcy byli w tej komfortowej sytuacji, że mieli dwie szansy. Teraz stanęli pod ścianą i jutro już nie będzie miejsca na żarty. Ale może większa mobilizacja sprawi, że ostatecznie pokonają Resovię. A więc może do dwóch razy sztuka?
Autor: Jacek Żuk
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Kubacki (trener Mostostalu):
Rozegraliśmy słaby mecz. Myśleliśmy, że Resovia się nie podniesie po porażce w Kędzierzynie. Natomiast chłopcy z Rzeszowa zgrali konsekwentnie, równo. Musimy przemyśleć swoją grę przez noc z piątku na sobotę, odbudować się psychicznie i w trzecim spotkaniu zagrać zdecydowanie lepiej.
Jan Such (trener Resovii):
Momentami był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, szczególnie dotyczy to pierwszego, trzeciego i czwartego seta. Chciałbym pochwalić Tomka Kozłowskiego, który w sposób bardzo dobry rozłożył na obie strony nasz atak. świetnie spisywał się Sławek Szczygieł. Wygraliśmy bardzo wyraźnie, oby jeszcze powtórzyć sukces w sobotę i puchary europejskie w Rzeszowie.
|