Sezon 2008/2009
I runda play-off
(I mecz)
ZAKSA Kędzierzyn vs. AZS Politechnika
(25:27, 25:19, 21:25, 26:24, 15:11)
Składy:
ZAKSA: Novotny, Masny, Szczygieł, Kaźmierczak, Ruciak, Martin, Mierzejewski (L) oraz Pilarz, Lewis, Witczak, Szczerbaniuk;
Politechnika: Rybak, Neroj, Gladyr, Kłos, Kapelus, Buszek, Wojtaszek (L) oraz Skórski, Kvasnićka, Polozhevets.
Jednej piłki brakowało warszawianom do pokonania ZAKSY, ale to kędzierzynianie ostatecznie triumfowali po emocjonującym tie-breaku. - tak krótko można streścić pierwszy play-off w wykonaniu obu zespołów. I chociaż malkontenci mogą narzekać na pozom tego meczu, nikt nie odmówi obu zespołom waleczności i zaangażowania, a określenie mecz walki najbardziej pasuje do tego, co działo się w sobotni wieczór w Kędzierzynie w hali przy ulicy Mostowej.
Losy tej konfrontacji odwrócili bez dwóch zdań Dominik Witczak i Robert Szczerbaniuk, którzy doskonale radzili sobie z blokiem stołecznych i zdezorganizowali taktykę naszych rywali. Robert Szczerbaniuk poza tym pociągnął nasz zespół zagrywką, gdy decydowały się losy czwartej odsłony. Wtedy zrodziła się szansa na zwycięstwo w tym bardzo ważnym meczu.
Kędzierzynianie rozpoczęli mecz z Politechniką Warszawską bardzo stremowani i długo nie mogli narzucić swojego stylu gry. Mimo to po początkowym fragmencie wyszli na prowadzenie po bloku na Rybaku i skutecznej kontrze Novotnego (8:6). Jednakże już za chwilę Buszek skutecznym atakiem zakończył długą wymianę, a następnie Gladyr uderzył z piłki przechodzącej i na tablicy pojawił się remis 9:9. To jednak nie był koniec problemów naszych zawodników, bowiem już po chwili w ataku pomylił się Sławomir Szczygieł i goście "uciekli nam" na 2 oczka. Niewielka przewaga "inżynierów" utrzymywał się jeszcze przez chwilę, ale ostatecznie kędzierzynianie przystąpili do ofensywy i odrobili straty za sprawą ataków Novotnego i Ruciaka (17:17). Po chwili skutecznym atakiem popisał się Gladyr (17:19), ale już za moment nasi zawodnicy wyszli na powadzenie po błędzie Rybaka, kontrze Novotnego i bloku na Kłosie (22:20).
Gdy wydawało się, że zawodnicy ZAKSY przejęli wreszcie kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie, Buszek popisał się dwoma kolejnymi rewelacyjnymi atakami i doprowadził do wyrównania (23:23). Kędzierzynianie w tym momencie już nie wytrzymali tempa i za moment warszawianie cieszyli się ze zwycięstwa, gdy piłkę w aut posłał Jakub Novotny (25:27).
Podrażnieni porażką siatkarze ZAKSY w kolejnym secie zmienili obraz gry. Tym razem podjęli większe ryzyko i zagrali bardziej otwartą siatkówkę. Nowy styl szybko zaowocował poprawą wyniku i nasz zespół już na przerwie technicznej prowadził 8:4. Również w dalszej części seta ZAKSA kontynuowała swój pochód do zwycięstwa. Kolejne oczka do prowadzenia dokładali Martin, Kaźmierczak asem i Novotny (15:8). Tak wysokie prowadzenie kędzierzynian było już gwarantem wygranej w tej partii i mimo kilku prób ze strony rywali nie zdołali oni odwrócić już losów tego seta. Ostatecznie Buszek posłał swoją zagrywkę w siatkę i nasz zespół wygrał 25:19.
Nie udało się jednak naszym zawodnikom pójść za ciosem w trzeciej odsłonie. Już na początku Rybak popisał się kontrą, Novotny został zablokowany z piłki sytuacyjnej i goście wyszli na prowadzenie 3:5. Kędzierzynianie dystans do rywala trzymali do przerwy technicznej. Później, niestety, wspaniałą serię na zagrywce zaliczył Buszek, a jego koledzy dołożyli do tego dwa bloki na Ruciaku i na tablicy było już 9:14. Kędzierzynianie szybko zmniejszyli straty i po bloku Szczerbaniuka z Lewisem na Buszku tracili już tylko 3 punkty (12:15). Niestety, nasi zawodnicy nie zdołali już odrobić tych kilku oczek i ostatecznie ulegli 21:25 po błędzie zagrywki Witczaka.
Prawdziwe emocje rozgorzały jednak dopiero w czwartej odsłonie. Już na podopieczni Krzysztofa Stelmacha przystąpili do ataku i po bloku na Kapelusie i kontrze Witczaka prowadzili 5:2. Kolejne oczka ZAKSA dołożyła po przerwie techniczne, kiedy to zablokowany został Kapelus po wspaniałej obronie Ruciaka, a Kaźmierczak zdobył punkt z krótkie (10:7). Niestety, goście nie zamierzali się tak łatwo poddać i już za moment po bloku na Witczaku wyrównali na 12:12. Kolejne punkty "inżynierowie" dołożyli, gdy Martin najpierw wpakował piłkę w blok a następnie posłał ją w aut (15:17). Kędzierzynianie jednak również nie spasowali i po chwili Witczak skończył dwie niezwykle cenne kontry i wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 20:19. Radość nie trwała długo, bowiem już za moment asa posłał Radosław Rybak (20:21), a następnie z drugiej piłki zaatakował Neroj i goście prowadzili 22:24.
Pierwszą piłkę obronił Robert Szczerbaniuk, który też powędrował na zagrywkę. Goście mieli w górze piłkę na wygranie tego spotkania, ale w klarownej sytuacji w aut uderzył Buszek i na tablicy pojawił się remis. Za moment Wojtek Kaźmierczak powstrzymał blokiem Kapelusa, a następnie skuteczną kontrą na wagę wygranej popisał się Terence Martin i spełniło się to, co jeszcze przed chwilą wydawało się nie do wykonania. Nasi zawodnicy wyrównali stan meczu i zachowali szanse na wygranie pierwszego ćwierćfinału.
Tie-break rozpoczął się bardzo pomyślnie dla naszych zawodników. Jeszcze przed rozpoczęciem gry goście otrzymali żółtą kartkę, a następnie Rybak pomylił się w ataku, kontrę skończył Witczak i było już 3:0. Jednakże za chwilę błąd ataku popełnił Martin, a następnie dwa razy skutecznie z krótkiej zaatakował Kłos i na tablicy było już 5:5. Kędzierzynianie do natarcia przystąpili po zmianie stron. Najpierw Buszek nadział się na pojedynczy blok Michała Masnego, a po chwili skuteczną kontrą popisał się Wojtek Kaźmierczak (10:8). Gdy punkt zagrywką zdobył Michał Ruciak nasi zawodnicy byli już bardzo blisko wygranej (12:9). Ostatnieoczko padło po bloku ZAKSY na Radosławie Rybaku i kędzierzynianie wygrali trzeci tie-break w tym roku z zespołem Politechniki.
W sobotni wieczór, nie pierwszy już raz, kędzierzynianie dokonali czegoś niebywałego. Odwrócili losy czwartego seta, a potem wygrali bardzo ważne pierwsze spotkanie play-off. Po raz kolejny okazało się, że siłą ZAKSY jest zespołowość, a zmiany wnoszą wiele do gry zespołu. Jutro przed naszym zespołem kolejna konfrontacja i miejmy nadzieje, że kędzierzynianie pójdą za ciosem i wygrają również to drugie spotkanie. Swoją drogą, ciekawe, czy będzie czwarty w tym roku tie-break pomiędzy tymi dwoma drużynami. Kto wie?
Autor: Jacek Żuk
Po meczu powiedzieli:
Radosław Rybak (kapitan Politechniki):
"Mecz na pewno był bardzo emocjonujący dla obydwu stron. Myślę, że z naszej strony był to dobry mecz, jednak coś nam uciekło, bo byliśmy już pewni, że wygrana jest bardzo blisko. I to jest ogromna szkoda, bo przyjechaliśmy tutaj grać jak najlepiej i coś ugrać, mimo że wiedzieliśmy, że czeka nas mecz z bardzo dobrym przeciwnikiem. Boisko pokazało, że dotrzymywaliśmy rywalom kroku i dlatego przegrana nas smuci."
Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY):
"Na pewno cieszy zwycięstwo. Nasz rywal zagrał bardzo dobre spotkanie, odrzucił nas od siatki i mieliśmy problem z wyprowadzeniem ataku. Pod koniec czwartego seta wróciliśmy do gry, musieliśmy wygrać tie-break i w końcówce udało nam się to. Wałczyliśmy do końca i to my prowadzimy 1:0. Jutro jest kolejny mecz i Politechnika na pewno też spróbuje, a my dalej musimy walczyć."
Ireneusz Mazur (trener Politechniki):
"Gratuluję zwycięstwa drużynie i szkoleniowcom. Walczyliśmy, a zwycięstwo odniosła drużyna gospodarze, ale po sportowej walce. To był mecz walki. I tu słowa uznania dla mojej i przeciwnej drużyny, że ta walka toczyła się na boisku i decydowały z jednej strony błędy czy szczęśliwe okoliczności. Cieszę się z gry mojej drużyny, chociaż bardziej smuci to, że mieliśmy piłkę w górze i mogliśmy ją skończyć, ale sami sobie zgotowaliśmy taki los. Patrząc na statystyki, Kędzierzyn lepiej wyglądał w ataku z pierwszej akcji jak i z kontry. To był ten element, który decydował. My zagraliśmy dobrze zagrywką i w przyjęciu. Gorzej zagraliśmy blokiem, mimo że byliśmy taktycznie przygotowani do spotkania, ale po drugiej stronie byli nie lada zawodnicy. Gratulacje dla rywali i Krzysztofa."
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY):
"Jedna piłka i ja bym musiał gratulować. Tak to bywa w sporcie, że jedna piłka decyduje o wyniku końcowym. Tu ładnie trener Mazur powiedział, zgadzam się z nim w ocenie ataku czy przyjęcia. Najbardziej przeciwnicy napsuli nam krwi zagrywką. Chodzi o relację zagrywka-przyjęcie. Chłopcy z Warszawy szli ryzykowali i to się im opłaciło, bo mniej zepsuli zagrywek i więcej zdobyli asów. Tak nieraz bywa, że jeden element "nie siedzi" i dzisiaj nam to "nie siedziało". Nie potrafiliśmy grać spokojnie, bo albo as, albo złe przyjęcie i nie mogliśmy złapać rytmu gry. Mam nadzieję, że jutro się to odmieni i będziemy mogli lepszą walkę. Na koniec chcę pogratulować trenerowi takiej drużyny, bo trzeci mecz gramy z tym zespołem i trzeci raz uciekamy spod noża."
|