Sezon 2011/2012
Półfinał
(III mecz)
Resovia Rzeszów vs. ZAKSA Kędzierzyn
(25:23, 27:29, 23:25, 25:15, 15:13)
Składy:
ZAKSA: Rouzier, Zagumny, Czarnowski, Kaźmierczak, Ruciak, Kapelus, Gacek (L) oraz: Witczak, Popelka, Pilarz, Samica, Warda;
Resovia: Grozer, Tichacek, Nowakowski, Kosok, Akchrem, Lotman, Ignaczak(L) oraz: Gontariu, Bojić.
Mecz walki obejrzeli kibice zgromadzeni w hali Podpromie, ale niestety ostatni cios tego dnia zadał Gyorgy Grozer i to miejscowi mogli cieszyć się z wygranego tie-breaka. Reprezentant Niemiec w barwach Resovii skutecznie nękał kędzierzynian przez całe spotkanie, ale kiedy w dwóch ostatnich partiach dołączyli do niego Lotman i Akhrem, przewaga ekipy Andrzeja Kowala zarysowała się jeszcze wyraźniej. Kędzierzynianom zabrakło tym razem argumentów w postaci zagrywki czy bloku, a w wymianie czystych ciosów okazali sie nieco mniej skuteczni.
Już od pierwszych piłek wiadomo było, że nie będzie to łatwe spotkanie dla ZAKSY, czego zresztą wszyscy sie spodziewali. Atak Akhrema z szóstej stery i blok na Kaźmierczaku wystarczyły, żeby miejscowi wyszli na prowadzenie 8:6. Po chwili Białorusin ponownie zapunktował atakiem, a Antonin Rouzier zaatakował w atut i straty kędzierzynian urosły do 4 oczek (13:9). Wówczas atakujący ZAKSY dał sygnał do ataku. Dwa skuteczne zbicia Francuza pozwoliły kędzierzynianom zmniejszyć dystans do 2 oczek (13:11), aby wreszcie po punktowej zagrywce popularnego "Antka" ZAKSA doprowadziła do wyrównania 18:18. Niestety, kontra Grozera utrzymała dwupunktową przewagę gospodarzy (20:18), którzy do końca kontrolowali przebieg tej partii, a ostatni punkt przyniósł im autowy atak Michała Ruciaka (25:23).
Drugą osłonę kędzierzynianie rozpoczęli wyraźnie podrażnieni porażką. Atak Kapelusa z 6 strefy i blok na Lotmanie dały ZAKSIE 2 oczka przewagi (3:5). W kolejnych akcjach wynik zmieniał się wielokrotnie, ale po bloku Kapelusa na Grozerze zespół Krzysztofa Stelmacha znów prowadził 3 punktami (9:12). Miejscowi jednak nie zamierzali tak tanio sprzedać skóry. Punktowe zagrywki Grozera i Akhrema w połączeniu z atakiem z piłki przechodzącej w wykonaniu Lucasa Tichacka sprawiły, że kędzierzynianie po chwili przegrywali 4 oczkami. Kolejne akacje należały jednak do ZAKSY, a konkretnie Antonina Rozuiera i Sierhy'ja Kapelusa, którzy swoimi skutecznymi atakami wyrównali stan seta (19:19). Końcówka przyniosła niemałe emocje, ale po autowym ataku Patryka Czarnowskiego to miejscowi mieli 2 piłki setowe. Na szczęście krótka Czarnowskiego i as Witczaka pozwoliły naszemu zespołowi wrócić do gry.
Wicemistrzowie Polski nie zmarnowali już tej szansy i zwyciężyli 27:29 za sprawą błędów w ataku Grozera i Akhrema przy zagrywce popularnego "Samika".
Trzeci set rozpoczął się od bardzo wyrównanej walki. Dopiero przez drugą przerwą techniczną dwukrotnie w aut uderzył Gyorgy Grozer i ZAKSA zbudowała dwupunktową przewagę (14:16). Po chwili asem popisał się Michał Ruciak, a Marco Bojić uderzył w antenkę i kędzierzynian prowadzili już 15:19. To jednak nie był jeszcze koniec emocji, bowiem dwa asy Lucasa Tichacka sprawiły, że straty Resovii stopniały do 1 punktu (19:20). Pościg gospodarzy zakończył się sukcesem, kiedy to po autowym ataku Michała Ruciaka na tablicy wyników pojawił się remis 23:23. Na szczęście, czas dla Krzysztofa Stelmacha przyniósł efekt. Atak Antonina Rozuiera w połączeniu z przegraną przepychanką na siatce przez Lucasa Tichacka dały naszemu zespołowi prowadzenie 1:2.
Czwartą partię rzeszowianie rozpoczęli od mocnego uderzenia. Błąd ataku Rouziera, blok na Ruciaku oraz as Akrema pozwoliły gospodarzom na zbudowanie czteropunktowej przewagi (8:4). Prowadzenie zespołu Andrzeja Kowala jeszcze wzrosło, kiedy to skutecznie zagrał Aleh Akhrem, a Michał Ruciak dwukrotnie nadział się na blok Lucasa Tichacka (18:11). Nie pomogły zmiany trenera Stelmacha, który wymienił prawie całą szóstkę, bowiem rzeszowianie nie zwalniali tempa i jeszcze bardziej powiększali przewagę. Ostatecznie do tie-breaka doprowadził Gontariu, który pod koniec seta dał zmianę Gyorgy Grozerowi.
Tie-break rozpoczął sie od wyrównanej walki, ale od chwili, gdy skuteczna kontrę wyprowadził niemiecki atakujący gospodarzy, to Resovia miała inicjatywę (3:2). Przewaga miejscowych jeszcze urosła, kiedy Grozer zablokował swojego vis-a-vis (9:7). Kędzierzynianie także nie zwalniali tempa i już po chwili wyrównali na 9:9 za sprawą ataku Rouziera. Ostatnie słowo należało jednak do Aleha Akhrema i Gyorgy Grozera, których skuteczne kontry dały Resovii prowadzenie 11:9. Tę minimalną przewagę miejscowi dowieźli już do końca tej partii, którą zakończył atakiem ze skrzydła MVP tego meczu Gyorgy Grozer.
Dwie, może trzy piłki dzieliły dziś sukces od porażki. Tyle zabrakło naszemu zespołowi do tego, aby cieszyć się z prowadzenia w półfinale i móc z optymizmem patrzeć w przyszłość. Niestety, regulamin jest bezlitosny, liczą się tylko zwycięstwa, a tych kędzierzynianie mają o jedno mniej od swoich rywali. Aby przedłużyć nadzieję na finał, nasz zespół musi jutro wygrać. Trzymajmy kciuki!
Autor: Jacek Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
S. Kapelus
|
61% |
P. Czarnowski
|
23% |
P. Zagumny
|
13% |
A. Rouzier
|
3% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Aleh Akhrem (Resovia Rzeszów):
Ciężko jest tak "na gorąco" po takim spotkaniu powiedzieć cokolwiek sensownego, gdyż emocje jeszcze nie opadły i myślami jesteśmy ciągle na placu gry. Jestem bardzo szczęśliwy, że odnieśliśmy zwycięstwo i że brakuje nam już niewiele, by awansować do finału rozgrywek. Nasza gra nie była najlepsza, poziom spotkania również nie zachwycił, jednak najważniejsze jest to, że wygraliśmy. To na pewno pomoże nam zmotywować się jeszcze bardziej na środowe spotkanie i wygrać po raz kolejny.
Krzysztof Stelmach (ZAKSA Kędzierzyn):
Wielka szkoda, że nie wygraliśmy tego spotkania, bo było ono w naszym zasięgu. Był to mecz, któremu towarzyszyło wiele emocji, jednak w decydujących momentach nie potrafiliśmy przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Trzeba oddać rywalom, że zagrali świetne, spotkanie. W szczególności wyróżniał się w drużynie z Rzeszowa ich atakujący - Gyorgy Grozer. Nie potrafiliśmy znaleźć recepty na to, jak go zatrzymać.
Andrzej Kowal (Resovia Rzeszów):
W dzisiejszym spotkaniu jedna piłka mogła decydować o wyniku całego spotkania. Obydwie drużyny stoczyły bardzo wyrównany pojedynek i do końca nie wiadomo było, kto wyjdzie z tej batalii zwycięsko. Cieszy fakt, że nawet przegrywając spotkanie w stosunku 2:1 byliśmy w stanie się podnieść i ostatecznie zwyciężyć. W środę również będziemy bardzo zdeterminowani by wygrać po raz kolejny. Oczywiście postaramy się zagrać lepiej niż w dzisiejszym spotkaniu, chociaż tak naprawdę w tej fazie rozgrywek to nie styl liczy się najbardziej, a wynik danego spotkania.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|