Sezon 2014/2015
Ćwiercfinał
(I mecz)
ZAKSA Kędzierzyn vs. Skra Bełchatów
(23:25, 10:25, 22:25)
Składy:
ZAKSA: Witczak, Zagumny, Gladyr, Wiśniewski, Loh, Kooy, Zatorski (L) oraz: Abdel-Aziz, Zapłacki, van Dijk, Ruciak.
Skra: Wlazły, Uriarte, Wrona, Kłos, Marechal, Conte, Tille (L) oraz: Brdjović;
Oddaliła się od naszych siatkarzy perspektywa walki o medale w tym sezonie po pierwszym ćwierćfinale play-off przeciwko Skrze Bełchatów, w którym mistrzowie Polski pewnie wygrali w hali "Azoty" 0:3 i tym samym zrobili pierwszy krok w stronę strefy medalowej. Aby ZAKSA zatrzymała rywala w drodze na tron, musi teraz dwukrotnie zwyciężyć w jego mateczniku, co jest zadaniem niezwykle trudnym, co pokazał dzisiejszy mecz, a szczególnie druga partia tego spotkania.
Najlepszy w wykonaniu niebiesko-biało-czerwonych był pierwszy set, który ZAKSA rozpoczęła od ataku Dicka Kooya i chociaż goście szybko wyszli na prowadzenie po ataku Dominika Witczaka w taśmę i bloku Wrony na Wiśniewskim, to po przerwie technicznej (6:8) Jurij Gladyr posłał asa, Nicolas Uriarte przeszedł linię środkową i kędzierzynianie mieli jedno "oczko" przewagi (9:8). Skoncentrowani mistrzowie Polski nie pozwolili na długie prowadzenie naszego zespołu, bo po bloku na Lucasie Lohu odrobili straty, aby za moment wykorzystać błąd ataku Dicka Kooya i powiększyć prowadzenie (9:11). Błąd podwójnego odbicia na kontrze i kolejny blok na Brazylijczyku, a po chwili na Witczaku pozwoliły rywalom utrzymywać kontrolę nad meczem (13:16). Nie był to jednak koniec emocji, bo za chwilę ZAKSA zbliżyła się na dwa punkty po soczystym ataku Nimira i trener Falasca poprosił o czas (19:21). Po nim jednak punkt zdobył Marechal,
Conte skończył dwie akcje i Skra miała piłkę setową. W takiej sytuacji na zagrywce pojawił się Nimir Abdel-Aziz i przy jego soczystych uderzeniach ZAKSA odrobiła większość strat (23:24). Niestety, kolejną piłkę skończył Conte i rywale mogli cieszyć się z wygranego pierwszego seta.
Jak potoczyłby się ten mecz, gdyby to ZAKSA wygrała tę partię? Tego już się nie dowiemy. Jedno jest pewne - drugi set zaczął się dla naszego zespołu bardzo źle, bo od prowadzenia Skry 1:5 przy zagrywkach Mariusza Wlazłego i nieskończonych atakach Dicka Kooya. Koncert rywali w polu serwisowym trwał nadal, z tym że tym razem serwował Karol Kłos, a nasi albo nadziewali się na blok jego kolegów z zespołu albo mieli kłopoty z przyjęciem stacjonarnej zagrywki (3:11). Kolejną znakomitą serią popisał się z kolei Facundo Conte i po jego trzech asach Skra wygrywała 7:17. Do festiwalu zagrywek włączyli się jeszcze Mariusz Wlazły (9:22) i Nicolas Marechal, który skończył tego seta (10:25).
W trzecim secie kędzierzynianie nie poddali się i przystąpili do walki, i po znakomitych atakach Dominika Witczaka oraz błędach siatkarzy Skry prowadzili na pierwszej przerwie technicznej 8:7, co wciąż dawało nadzieję na wygraną. Jednak na drugiej przerwie technicznej wygrywali już rywale (14:16), którzy wykorzystali znowu kłopoty z przyjęciem zagrywki w naszym zespole, a także ustawiając szczelny blok na Dominiku Witczaku. ZAKSA jeszcze raz rzuciła się do odrabiania strat, blokując pierwszy raz Facundo Conte (16:16), ale wtedy dwukrotnie na blok nadział się Lucas, Conte posłał asa i Skra odzyskała kontrolę nad meczem, wygrywając za chwilę 22:25.
Mistrzowie Polski okazali się dziś rywalem niezwykle trudnym, perfekcyjnie wykorzystując siłę swojej gry na kontrze. Silną bronią Skry były też zagrywka, którą nie tylko zdobywali punkty, ale sparaliżowali nasz atak do tego stopnia, że ZAKSA nie potrafiła znaleźć sposobu na szczelny blok rywali. Czy w sobotę w meczu ostatniej szansy nasz zespół znajdzie sposób na tak perfekcyjnie grających rywali? Trzeba wierzyć, że tak, bo cóż nam pozostaje.
Autor: Janusz Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
J. Gladyr
|
32% |
N. Abdel-Aziz
|
29% |
P. Zatorski
|
18% |
Ł. Wiśniewski
|
11% |
L. Loh
|
7% |
P. Zagumny
|
4% |
|
|
|