Sezon 2005/2006
I kolejka PLS
Mostostal Azoty vs. AZS Warszawa
(25:20; 25:17; 25:23)
Składy:
Mostostal: Gromadowski, Zapletal, Kmet, Domonik, Sopko, Vartovnik, Musielak (L) oraz Serafin, Kurek
AZS Warszawa: Rybak, Turiansky, Kowalczyk, Szcześniewski, Drzyzga, Małecki Dyżakowski (L) oraz Malicki, Skalski, Drabkowski, Grzesiowski
"Nieudany start do sezonu, jakim była porażka w Nysie [przyp: II runda Pucharu Polski] został wymazany." Tak skomentował debiut swojego zespołu w rozgrywkach PLS szkoleniowiec Mostostalu-Azotów Kędzierzyn - Koźle Wojciech Drzyzga. I choć wielu z nas obawiało się tego spotkania właśnie ze względu na środową przegraną, Mostostalowcy nie tylko w pełni zrehabilitowali się przed zgromadzoną we własnej hali półtoratysięczną publicznością, ale zwyciężyli niewygodnego rywala w sposób niemal profesorski. Za tę umiejętność podniesienia się po przegranej, za wolę walki od pierwszej do ostatniej piłki i za zimną krew w najważniejszych momentach należą się temu młodemu zespołowi szczególne słowa uznania.
Tylko pierwsze piłki pierwszego seta mogły jeszcze rodzić wątpliwości, która drużyna w sobotę odniesie zwycięstwo w hali przy ul. Mostowej w Kędzierzynie, gdyż później, szczególnie w dwóch pierwszych partiach, przewaga kędzierzynian była bezdyskusyjna. A wszystko zaczęło się od ataku "z krótkiej" w wykonaniu Damiana Domonika, który wraz z Tomaszem Kmetem niepodzielnie w tym dniu rządził pod siatką, zaliczając niezmiernie udany debiut w barwach niebiesko-biało-czerwonych. Do pierwszej przerwy technicznej oba zespoły toczyły jednak wyrównany pojedynek. Dwupunktową przewagę tuż przed przerwą (8:6) zdobył nasz zespół dzięki znakomitemu blokowi na Radku Rybaku i atakowi z środka w wykonaniu Tomka Kmeta. Kolejny blok słowackiego środkowego w barwach Mostostalu i atak Marcela Gromadowskiego wyprowadziły Mosto na czteropunktowe prowadzenie, które później zespół prowadzony przez Wojciecha Drzyzgę stale powiększał.
Na drugą przerwę techniczną siatkarze Mostostalu schodzili, prowadząc 16:9 po błędzie dotknięcia siatki po stronie gości. Co prawda od stanu 18:11 obie drużyny toczyły walkę punkt za punkt, ale przewaga Mostostalu była już bardzo wyraźna, a goście nie potrafili zdobyć kilku punktów pod rząd na skutek błędów własnych, więc o emocjonującej końcówce nie mogło być mowy Pierwszy set zakończył się wyraźnym zwycięstwem Mostostalu 25:20 po ataku Marcela Gromadowskiego.
W drugim secie Mostostal bardzo szybko uzyskał prowadzenie przy zagrywce Martina Sopki i znakomitej grze blokiem. Dwukrotnie zablokowany został Konrad Małecki, raz w ręce naszych siatkarzy trafił Radek Rybak, aby po chwili wyrzucić piłkę na aut i kędzierzynianie prowadzili już 5:1. Po kilku akcjach "na remis" znów nasi siatkarze wywalczyli przewagę przed druga przerwą techniczną, wychodząc zwycięsko z bardzo długich wymian i zdobywając szesnasty punkt po ataku Marcela Gromadowskiego "na czystej siatce". Do końca Mostostal mógł już spokojnie kontrolować przebieg tego seta, zakończonego najpierw udanym blokiem na Skalskim, wprowadzonym za Radka Rybaka, a później błędem w zagrywce tegoż zawodnika. przy stanie 24:17.
Najbardziej wyrównany przebieg miał trzeci set, chociaż do pierwszej przerwy technicznej Mostostal nadal kontrolował grę, zdobywając ósmy punkt po bloku Domonika na Szcześniewskim. Autorem kolejnych zdobyczy punktowych dla Mostostalu okazał się znowu ten sam zawodnik, dwukrotnie atakując skutecznie "z krótkiej". Jednak przy stanie 10:7 to goście rozpoczęli skuteczną pogoń za gospodarzami, doprowadzając do remisu 10:10. Najpierw zdobyli punkt po udanym bloku Tomasza Drzyzgi po długiej wymianie, a kolejny - po błędzie Rafała Musielaka w przyjęciu, kiedy przyjmowana sposobem górnym piłka przeszła naszemu libero miedzy palcami.. Mostostalowcy szybko jednak odzyskali prowadzenie, które znów utracili tuż przed druga przerwa techniczną, kiedy to Tomasz Kmet i Stanislav Vartovnik zderzyli się podczas przyjmowania zagrywki. Był to jednak jedyny moment, podczas którego goście cieszyli się z przewagi.
Po przerwie jeszcze do stanu 19:19 warszawianie próbowali nawiązać równorzędny pojedynek, ale dwa bloki w wykonaniu Tomasza Kmeta i dwa ataki Marcela Gromadowskiego doprowadziły do zakończenia tego spotkania.
Mostostal wygrał pierwsze spotkanie w sezonie 2005/2006 zasłużenie i bezdyskusyjnie, bo był zespołem pod każdym względem lepszym siatkarsko. Goście nie potrafili w sobotę znaleźć lekarstwa ani na blok w wykonaniu naszego zespołu, ani zawalczyć zagrywką, ani szukać punktów w kontratakach, które na ogół padały łupem Mostostalowców, a ponieważ mieli również problemy z przyjęciem zagrywki rywala, nie mogli tego dnia odnieść sukcesu. W naszym zespole wszyscy zawodnicy zasłużyli na słowa uznania, choć na pewno kluczem do zwycięstwa okazała się gra w bloku. Jednak to zwycięstwo zrodziło się przede wszystkim w głowach Mostostalowców, którzy po porażce w Nysie nie stracili wiary we własne umiejętności i sens ciężkiej pracy i za to zarówno im, jak i szkoleniowcom należą się słowa uznania.
Autor: Jacek Żuk
Po meczu powiedzieli:
Bartosz Kurek: Bardzo mi się podoba w Kędzierzynie. Jest świetna atmosfera dla siatkówki. Dlaczego wygraliśmy? Dobrze grali wszyscy, ale naszą kartą przetargową był blok. Kończyliśmy też większość piłek. Trzeba powiedzieć, że nie spodziewaliśmy się tak wysokiego wyniku, bo przeciwnik wcale nie był łatwy.
Damian Domonik: Generalnie cały zespół zagrał bardzo dobrze w bloku. Od tego się zaczęło, a potem do poziomu dostosowały się inne elementy. To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, a przeciwnik też nie był łatwy. Na szczególne uznanie zasłużył ich libero - Dyżakowski.
Arkadiusz Olejniczak: To był pierwszy mecz w nowej hali i choćby dlatego bardzo chcieliśmy go wygrać. Udało się to w trzech setach. Bardzo się cieszę razem z drużyną, chociaż oczywiście wolałbym być na parkiecie i grać. Wiadomo, że nie mogę. Myślę, że gra była trochę chaotyczna, bo po dwóch naprawdę znakomitych partiach, spadł poziom naszej gry i było za dużo błędów. Ale to się nie liczy - ważny jest wynik.
Jeżeli chodzi o mnie, to na razie wszystko jest zawieszone w próżni. W poniedziałek mam rezonans magnetyczny i dopiero wtedy podejmiemy decyzję, co robić z tą kontuzją stopy.
|