Sezon 2007/2008
VII kolejka PLS
ZAKSA Kędzierzyn vs. Jastrzębski Węgiel
(20:25, 25:18, 25:23, 22:25, 18:16)
Składy:
ZAKSA: Novotny, Żygadło, Nowak, Szczygieł, Małecki, Kurek, Mierzejewski (L) oraz Jarosz, Patucha, Domonik;
Jastrzębie: Prygiel, Ivanov N., Jurkiewicz, Czarnowski, Murek, Siezieniewski, Rusek (L) oraz Kamiński, Łomacz, Gorzewski.
Od czasów trenera Chudika nie mogli siatkarze Mostostalu zwyciężyć w ramach fazy zasadniczej żadnej spośród drużyn wielkiej czwórki. Zawodnicy ZAKSY dokonali tego dopiero dziś i chociaż może nie było to zwycięstwo w pełni przekonujące, to jest to wspaniały zadatek na dalszą rywalizacje. Fakt ten nie pozostaje bez wpływu również na wygląd tabeli, w której zespołowi Andrzeja Kubackiego dopisać należy kolejne dwa oczka. Można oczywiście tłumaczyć, że zaprzepaszczono ogromną szansę na trzy punkty, ale tak naprawdę to zwycięstwo może procentować znacznie bardziej w przyszłości, gdyż powinno pomóc kędzierzynianom uwierzyć, że wygrać można naprawdę z każdym.
A wszystko rozpoczęło się bardzo nerwowo. Bo chociaż najpierw ZAKSA zdobyła nieznaczną przewagę (6:4), to już po chwili asem popisał się Siezieniewski, a w ataku pomylił się Jakub Novotny i przyjezdni wyszli na pierwsze prowadzenie (7:9). Wprawdzie jeszcze Murek pomylił się na kontrze, doprowadzając do remisu (11:11), ale wtedy goście rozpoczęli już na poważnie swój pochód w stronę zwycięstwa. W drużynie Jastrzębskiego w ataku szalał Paweł Siezieniewski, dając swojej drużynie kolejne cenne punkty i już po chwili było 13:19. Jastrzębianie nie roztrwonili tej znacznej przewagi i po ataku Jurkiewicza mogli się cieszyć z prowadzenia. Podopieczni Andrzeja Kubackiego bardzo dobrze w tej fazie meczu grali w obronie, ale ich grzechem głównym był brak skuteczności na kontrach, co z pełną premedytacją wykorzystywali Prygiel i Murek.
Lustrzany przebieg miała partia druga. Podrażnieni przegraną zawodnicy ZAKSY już na początku osiągnęli przewagę na skutek bloku i błędu w ataku Roberta Prygla (9:4). W dalszej części seta kędzierzynianie wciąż nie spuszczali z tonu. W polu zagrywki popisywał się Jakub Novotny, kontry kończył Konrad Małecki, więc nic dziwnego, że w pewnym momencie nasi siatkarze prowadzili nawet 15:7. I chociaż goście zdołali jeszcze odrobić kilka oczek, to jednak nic już nie mogło odebrać ZAKSIE zwycięstwa (25:18).
Dopiero trzecia partia miała bardziej wyrównany przebieg. Choć na samym początku kilka oczek przewagi uzyskali jastrzębianie, to jednak już po chwili nie skończyli oni dwóch ataków, co dało naszemu zespołowi wyrównanie. Po przerwie technicznej kędzierzynianie wciąż nie popełniali błędów, w przeciwieństwie do rywali, którzy po trzech prostych błędach znów oddali prowadzenie ZAKSIE (13:12). Wtedy to wprowadzony na zagrywkę Jakub Jarosz, a po nim Konrad Małecki popisali się dwoma asami (19:16). Jednak to nie rozwiązało sytuacji, bowiem za moment dwa bloku zaliczyli Kurek i Novotny, co skutkowało kolejnym w tym secie remisem (20:20). Ostatecznie jednak piękną zagrywką popisał się Łukasz Żygadło, co skrzętnie wykorzystali jego koledzy pod siatką, wypracowując przewagę niezbędną do zwycięstwa. Ostatni punkt zdobył Jakub Novotny, wykorzystując dopiero trzecią piłkę setową.
Wydawało się więc, że wobec takiego obrotu sprawy goście złożą broń i ZAKSA odniesie bezsprzeczne zwycięstwo. Taki scenariusz realizował się już od początku. Wprawdzie przez moment trwała wymiana ciosów, ale pierwsi dali złamać się jastrzębianie. Marcin Nowak popisał się blokiem, a Dawid Murek i Robert Prygiel posłali piłki w aut i nasi zawodnicy prowadzili czterema oczkami (12:8). Podczas gdy w hali pomału zaczynała się zwycięska fiesta, trener Santilli desygnował do gry Grzegorza Łomacza. Ten wprawdzie uprościł nieco grę swojego zespołu, ale od tego momentu jastrzębianie przestali popełniać błędy w ataku. Na domiar złego Grzegorz Łomacz sprawiał przyjmującym ZAKSY problemy swoją zagrywką. Do tego dodać należy moment dekoncentracji naszych graczy, przejawiający się w problemach z atakiem. To wszystko bardzo szybko sprawiło, że jastrzębie odzyskało prowadzenie (15:16).
I chociaż walka cios za cios trwała niemal do końca tej partii, to za sprawą kolejnych bloków na Kurku, Novotnym i Małeckim, tym razem lepsi okazali się zawodnicy Roberto Santiliego.
W tie-breaku "na fali" byli więc przyjezdni, którzy szybko zaznaczyli to niewielką przewagą (1:3). Drużyna Andrzeja Kubackiego nie mogła złamać tego wyniku, a pogorszył się on jeszcze, gdy dwie kontry skończył Robert Prygiel. Jastrzębianie prowadzili już 6:10, więc sytuacja była prawie beznadziejna. Kędzierzynianie sięgnęli jednak w tym momencie po swoją największą broń - blok. Najpierw zatrzymali Pawła Siezieniewskiego, a następnie Dawida Murka, przez co doprowadzili do remisu (12:12). Wtedy jednak kontrę skończył Robert Prygiel i goście mieli piłkę setową w górze. Na kontrze jednak pomylił się Dawid Murek, co skrzętnie wykorzystali zawodnicy ZAKSY. Przez moment trwała walka cios za cios, a kędzierzynianie bronili kolejne piłki meczowe. Ostatecznie jednak przy zagrywce Sławomira Szczygła Jakub Novotny zablokował Pawła Siezieniewskiego (17:16).
Kędzierzynianie wykorzystali już pierwszą piłkę meczową, gdy Paweł Siezieniewski zaatakował w taśmę, ku uciesze wyjątkowo licznej grupy kibiców zgromadzonej w hali "Azoty".
Długo czekali kędzierzyńscy kibice i fani tego zespołu z całej Polski na takie zwycięstwo i wreszcie się doczekali. Drużyna z Kędzierzyna nie tylko pokazała duży potencjał, ale również odporność psychiczną i charakter, a właśnie w takiej walce tworzy się prawdziwe oblicze mistrzów. Miejmy nadzieję, że środowe zwycięstwo stanie się początkiem drogi podopiecznych Andrzeja Kubackiego do coraz pewniejszego stąpania w górnej strefie tabeli i pozwoli siatkarzom grać z najlepszymi jak równy z równym, bez cienia kompleksów.
Autor: Jacek Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
B. Kurek
|
40,54% |
J. Novotny
|
17,57% |
S. Szczygieł
|
16,22% |
K. Małecki
|
10,81% |
M. Nowak
|
5,41% |
M. Mierzejewski
|
5,41% |
Ł. Żygadło
|
4,05 |
|
|
|
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Kubacki (trener ZAKSY):
Bartek czy Jakub Jarosz doskonale uzupełniają się z zawodnikami starszymi. Ze względu na różne urazy nie zawsze mogłem dysponować pełnym składem. Potrzeba czasu na zgranie, ale myślę, że Zaksa z każdym spotkaniem będzie hardzieć. Takie zwycięstwa jak dzisiejsze pozwalają wierzyć we własne siły, bardzo nas podbudowują. Zawodnicy poczują się jeszcze pewniej. Bilans nasz jest całkiem dobry. Z gry też możemy być zadowoleni. Na pewno tych punktów nikt nam nie dał. Wszystkie trzeba było wyrwać tak jak dzisiaj. Przypomnijmy, że w Jastrzębskim Węglu grają tej miary zawodnicy co Dawid Murek czy Robert Prygiel. Obaj pokazują klasę reprezentacyjną. Ten pierwszy jest prawdziwą indywidualnością. Jednak nasza twarda gra w bloku i obronie pozwoliła dojść rywala.
Roberto Santilli (trener Jastrzębskiego Węgla):
Po pierwszych piłkach w piątym secie byłem pewny, że wygramy Potem Kędzierzyn zaczął bardzo dobrze serwować i blokować. Nasz dzisiejszy rywal ma ogromny potencjał, który do końca jeszcze nie jest wykorzystany. Chwała gospodarzom za to, że w trudnej sytuacji potrafili się podnieść i wygrać kilka trudnych piłek.
Konrad Małecki (przyjmujący ZAKSY):
Cieszę się, że sprawiliśmy tak miłą niespodziankę sobie i kibicom. Było ciężko, ale wierzyliśmy do końca, nawet mimo tego, że tie-break nie układał się po naszej myśli. Z pomocą naszych kibiców udało się wygrać, z czego się bardzo cieszymy. Nasza gra na mistrzów Polski jeszcze nie wystarczyła. Czegoś nam zabrakło. Jednak Jastrzębie jest w naszym zasięgu i walczymy, grając jak równy z równym. Może właśnie tej wiary w zwycięstwo zabrakło nam w niedzielę.
Bartosz Kurek (przyjmujący ZAKSY):
Wiedzieliśmy, ze Jastrzębie to nie jest taki monolit, jak w ubiegłym sezonie i jeśli się postaramy i zagramy na naszym poziomie, to możemy pokusić się o urwanie jakiegoś punktu. Nie spodziewaliśmy się, ze to będą aż dwa i wygranie meczu, ale to bardzo nas cieszy. Włożyliśmy w to spotkanie bardzo dużo zdrowia i może to mieć jakieś odbicie w kontekście tego sobotniego meczu, który nas czeka z Olsztynem, ale tam też powalczymy o punkty.
Paweł Siezieniewski (przyjmujący Jastrzębskiego W.):
Spotkanie było bardzo zacięte i można powiedzieć, że wróciliśmy z dalekiej podróży, bo doprowadziliśmy do wyrównania. W czwartym secie wszyscy się chyba spodziewali, że Kędzierzyn zgarnie całą pulę, mając czteropunktową przewagę. Jednak potrafiliśmy się podnieść. W tie-braeku przy stanie 14:12 mieliśmy cztery piłki meczowe i nie potrafiliśmy ich skończyć. Wynik jest taki, jaki jest - przegraliśmy.
Dawid Murek (przyjmujący Jastrzębskiego W.):
Chcieliśmy zdobyć więcej punktów niż jeden. Kędzierzyn zagrał dobrze, bo chciał rewanżu za porażkę w ubiegłym sezonie w play-offie. Czołówka ligi nam ucieka, ale mimo wszystko patrzymy pozytywnie w przyszłość. To kolejny mecz, który pokazał, że liga jest w tym roku wyrównana, każdy może z każdym wygrać
(wypowiedzi zawodników na podstawie audycji Radia Park oraz nto.pl)
|