Sezon 2008/2009
XIV kolejka PlusLigi
AZS Politechnika vs. ZAKSA Kędzierzyn
(25:23, 25:18, 22:25, 21:25, 11:15)
Składy:
Politechnika: Buszek, Neroj, Gladyr, Kłos, Kapelus, Skórski, Wojtaszek (L) oraz Połozhewets, Kvasnićka;
ZAKSA: Novotny, Masny, Szczerbaniuk, Szczygieł, Ruciak, Martin, Mierzejewski (L) oraz Kacprzak, Witczak, Kaźmierczak
"Z dalekiej podróży wrócili dzisiaj siatkarze ZAKSY", którzy w meczu z Politechniką musieli się zmierzyć nie tylko ze zdeterminowanym rywalem, który "gryzł parkiet", aby sprawić prezent choremu trenerowi, ale i z własną niemocą. I tym większa chwała naszym, że mimo tego, iż w dwóch pierwszych setach nie kleiło się kompletnie nic, wyszli z tego pojedynku zwycięsko i z tarczą wrócą do Kędzierzyna. W tym miejscu nie wolno pominąć dopingu, jaki zgotowali naszym chłopcom kibice z Kędzierzyna, którzy w liczbie 140 stawili się w Warszawie i gorącym dopingiem zagrzewali zawodników do walki.
A pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia gospodarzy, którzy po ataku Buszka i bloku na Jakubie Novotnym oraz punktowej zagrywce wyszli na pięciopunktowe prowadzenie. Tak zbudowaną przewagę utrzymali przez większą część seta. Dopiero w końcówce Wojtaszek, który dzisiaj zastąpił nominalnego libero, Roberta Milczarka, i radził sobie w tym meczu znakomicie, nie przyjął zagrywki Roberta Szczerbaniuka, a po chwili sędziowie odgwizdali błąd ustawienia w zespole Politechniki i na tablicy pojawił się wynik 23:22. Dwie ostatnie piłki skończył jednak Andrzej Skórski i gospodarze wyszli na prowadzenie.
Drugi set to dalsza dominacja Inżynierów, choć na pierwszą przerwę techniczną z dwupunktowym prowadzeniem zeszli podopieczni Krzysztofa Stelmacha. Jednak już po chwili po kilku błędach w zagrywce, którą w tej partii psuły oba zespoły, i błędzie w ataku Kuby Novotnego na tablicy wyników pojawił się remis (9:9). Kędzierzynianie utknęli w tym ustawieniu na kilka akcji, dwukrotnie myląc się w polu ataku (Martin i Novotny) i nie broniąc dwóch ataków z drugiej piłki w wykonaniu rozgrywającego Politechniki, Bartosza Neroja. (14:10). Mimo dokonanych zmian przez trenera Stelmacha: (Witczak za Novotnego i Kacprzak za Martina) gra naszego zespołu nadal się nie kleiła, a popsute po obu stronach zagrywki jeszcze bardziej obniżały poziom tego widowiska. Pod koniec seta szkoleniowiec ZAKSY powrócił do wyjściowego ustawienia, ale wynik 23 :15 nie dawał już nadziei na zmianę w tej partii.
Karta odwróciła się dopiero w trzecim secie, który jednak nasi zawodnicy rozpoczęli od błędów w przyjęciu zagrywki Skórskiego (Ruciak). Jednak już po chwili asa posłał Kuba Novotny, Kapelus zaatakował w siatkę, a Martn skończył długą wymianę i nasi schodzili na przerwę techniczną, prowadząc trzema punktami. Po przerwie Kapelus zaatakował w aut, Gladyr zagrał w siatkę, a Novotny dołożył kolejnego asa i na tablicy pojawił się wynik 12:16. Tak wypracowana przewaga nie była jednak gwarantem zwycięstwa w tej partii ostatniej szansy, bo po chwili gospodarze zbliżyli sie na jeden punkt (15:16), wygrywając trzy kolejne akcje, a za moment doprowadzili do remisu, blokując Michała Ruciaka. Od tej jednak pory, grający wcześniej niemal bezbłędnie w ataku warszawianie, trzykrotnie nadziali się na ręce naszych blokujących (dwa razy Skórski, raz Gladyr) i zwycięstwo ZAKSY zbliżyło się na wyciagnięcie ręki.
Ostatni punkt podarował nam Andrzej Skórski, atakując w aut.
Czwarta partia z początku toczyła się na remis, ale po pierwszej przerwie gospodarze zbudowali trzypunktową przewagę (11:8), którą stracili (12:12) po ataku Skórskiego w aut i zagrywce punktowej Michała Masnego. Od tej pory trwała wyrównana walka, w której błędy w ataku gospodarzy przeplatały się z punktami zdobytymi przez Połozhewetsa, który zmienił Bartka Neroja, ale, podobnie jak ten w drugiej partii, bezkarnie oszukiwał kiwkami nasz blok. Dopiero dwa ataki Martina przy zagrywce Michała Masnego wyprowadziły nasz zespół na przewagę, a kiedy Skórski zablokowany został przez Novotnego, jasnym stało się, że tego seta nie możemy juz przegrać. Dwa ataki skończył jeszcze Kuba Novotny, który wyraźnie się ożywił pod koniec meczu i mogliśmy z nadzieją oczekiwać na tie-break.
Ostatnia partia przebiegała juz pod dyktando ZAKSY, która wyszła na prowadzenie po zagrywkach Michała Ruciaka. Gdy w polu serwisowym stanął przyjmujący ZAKSY, najpierw Skórski zaatakował w aut, po chwili ZAKSA zdobyła punkt bezpośrednio z serwu, a na koniec "oczko" dołożył Terence Martin. Na zmianę stron kędzierzynianie schodzili więc z przewagą czterech punktów, gdyż kontry nie skończył Rafał Buszek, a Terence Martn po długiej akcji zdobył punkt atakiem z szóstej strefy. Kiedy po zmianie stron Martin zapunktował bezpośrednio z zagrywki (4:9),można było mieć nadzieję, że kędzierzynianie wywiozą ze stolicy dwa punkty. I chociaż gospodarze odrobili część strat, ostatni punkt (11:15) zdobyli siatkarze Krzysztofa Stelmacha, gdy Andrzej Skórski zaatakował w aut.
Trudno oceniać zespół po takim meczu, w którym zbyt dużo było błędów jak na wicelidera i zbyt mało piękna w grze. Za kilka dni nikt już jednak nie będzie pamiętał o nieskutecznych atakach i zepsutych zagrywkach w pierwszych dwóch partiach. Pozostaną dwa jakże ważne punkty i nadzieja, że do fazy play-off mamy szansę przystąpić z dobrej pozycji. I za to należą się zawodnikom brawa.
Autor: Janusz Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
M. Masny
|
36% |
M. Ruciak
|
23% |
J. Novotny
|
15% |
M. Mierzejewski
|
10% |
T. Martin
|
8% |
R. Szczerbaniuk
|
5% |
W. Kaźmierczak
|
3% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY):
- "Chyba po raz pierwszy po wygranym meczu nie jestem uśmiechnięty... Jestem nowym, niedoświadczonym i młodym trenerem, więc gdyby mnie ktoś zapytał, dlaczego moja drużyna wygrała w Warszawie, nie potrafiłbym udzielić odpowiedzi. Statystycznie w każdym elemencie byliśmy słabsi od Politechniki. Inna sprawa, że po meczu z Delectą, po raz drugi zdarza się, że wychodzimy na boisko, nie mając ochoty na walkę, patrząc się na to, co zrobi przeciwnik. Tymczasem Politechnika wychodzi na parkiet i nas "łomocze". Z pewnością będę musiał z zawodnikami porozmawiać w tym temacie... Wgraliśmy mecz, cieszymy się... ale nie tędy droga. Tak jak zawsze chwalę zawodników po meczu, tym razem muszę ich zganić. Jestem rozgoryczony, bo dwóch pierwszych setach czarno widziałem ten mecz. Najchętniej schowałbym głowę pod teraflex. Nigdy więcej nie chcę widzieć mojej drużyny grającej w taki sposób! Spróbujemy z tym coś zrobić, ktoś musi przestać udawać! Albo chce grać, albo nie chce grać na 100 procent. Gratulacje dla obydwóch trenerów Politechniki, trenera Krzysztofa, który jest w szpitalu i trenera Roberta, bo pokazali nam jak powinno się walczyć na boisku, jak gra drużyna, która jest osłabiona, chociaż moim zdaniem wcale tak dziś nie było. W momencie, kiedy jeden czy dwóch zawodników nie może zagrać, na parkiet wchodzi dwóch kolejnych i gryzie parkiet, aby wygrać!"
Robert Strzałkowski (trener Politechniki):
"Serdecznie gratuluję trenerowi Stelmachowi zwycięstwa. Jego drużyna wygrała zasłużenie. Mimo tego, co mówił szkoleniowiec kędzierzynian, jesteśmy osłabieni. Robert Milczarek stanowi filar naszej defensywy, z kolei Radek Rybak jest podporą w grze ofensywnej. Dodatkowo brakuje z nami trenera Krzysztofa Kowalczyka. Ostatnie dni nie były łatwe, na szczęście udało się nam pozbierać. Przez pierwsze dwa sety graliśmy dobrze, w trzeciej partii spuściliśmy z tonu. Tutaj kłania się doświadczenie rywala prowadzonego przez szkoleniowca, który przez lata był świetnym zawodnikiem. Warto podkreślić, że średnia wieku w szóstce Politechniki nie przekraczała 23 lat, także trudno był spodziewać się po naszej grze fajerwerków. Jeden punkt cieszy. Szkoda, że nie udało się ugrać więcej, jednak nasza gra może napawać optymizmem."
Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY):
"Wiedzieliśmy, że "Inżynierowie" tanio skóry nie sprzedadzą. W meczu wszystko postawili na jedną karę odrzucając nas zagrywką od siatki. Grali też kapitalnie w obronie. Cieszę się, że po dwóch przegranych setach udało się nam doprowadzić do tie-breaka, a następnie go wygrać. Dwa punkty zdobyte w Warszawie cieszą, jednak gra pozostawia wiele do życzenia..."
Bartłomiej Neroj (kapitan Politechniki):
"Gratuluję kędzierzynianom zwycięstwa, gdyż wygrali ten mecz zasłużenie. Nasza sytuacja kadrowa na dzień dzisiejszy nie jest za ciekawa (nie grał Radosław Rybak, Robert Milczarek, a trener Kowalczyk przebywa w szpitalu - przyp. red.), w związku z czym przed meczem ten jeden punkt wzięlibyśmy w ciemno. Jak zawsze wyszliśmy na boisko w pełni zmobilizowani, walcząc o zwycięstwo, co udało się w pierwszych dwóch partiach. Tak jak wspomniał Robert (Szczerbaniuk - przyp. red.) siedziała nam zagrywka, ale od trzeciego wszystko się odwróciło."
Źródło: siatka.org
|