Sezon 2009/2010
III kolejka PLS
ZAKSA Kędzierzyn vs. Jadar Radom
(25:16, 25:17, 25:20)
Składy:
ZAKSA: Jarosz, Masny, Szczerbaniuk, Gladyr, Ruciak, Sammelvuo, Mierzejewski (L) ;
Jadar: Prygiel, Maciończyk, Terlecki, Kosok, Pawliński, Hernandez, Stańczak (L) oraz Salas, Żaliński, Kaczmarek, Kocik.
Zawodnicy ZAKSY sprostali roli faworyta w sobotnim meczu z Jadarem i nie zawiedli licznie zgromadzonych w hali "Azoty" kibiców, nie tylko zdobywając komplet punktów, ale pokazując bardzo skuteczną i konsekwentną siatkówkę, której główną siłą były: agresywna zagrywka, obrona, a także skuteczna kontra. Już od pierwszych akcji nasi siatkarze dominowali na parkiecie i przez kolejne trzy partie nie odpuścili nawet na moment. Swoich zawodników chwalił również po meczu trener Stelmach, który zwrócił uwagę na realizację wszystkich założeń taktycznych.
Do zwycięstwa naszego zespołu mocno przyczynił się Michał Ruciak, który wybrany został MVP tego meczu. Być może naszego przyjmującego do tak wspaniałej gry we wszystkich elementach uskrzydliła nagroda, którą otrzymał przed meczem z rąk Marszałka województwa opolskiego Józefa Sebesty. Poza Michałem Ruciakiem symboliczne szable oraz 5 tys. zł otrzymali również inni Mistrzowe Europy w szeregach ZAKSY: Jakub Jarosz, Krzysztof Stelmach i Aleksander Bielecki.
Po takim otwarciu naszym zawodnikom po prostu nie wypadało nie wygrać. Stąd też już od pierwszych piłek przejęli oni inicjatywę. Najpierw kontrę wykorzystał Kuba Jarosz, a Michał Ruciak popisał się asem i gdy Pawliński nadział się na blok, trener Such zmuszony był poprosić o czas (3:0). Kędzierzynianie nie tylko nie zamierzali oddać tej przewagi, ale nawet ją powiększyli do 5 oczek za sprawą bloku na Robercie Pryglu i kontrze Roberta Szczerbaniuka. 2 asy Jakuba Jarosza i blok naszych siatkarzy na Wojciechu Żalińskim wystarczyły, aby ZAKSA prowadziła ośmioma punktami (18:10). Tak wysokiej przewagi nie sposób już było roztrwonić i gospodarze ostatecznie zwyciężyli 25:16 po skutecznym ataku popularnego "Benka".
W drugim secie znów nasi siatkarze szybko "uciekli" przyjezdnym. Po skutecznym zbiciu Tuomasa Sammelvuo i asie Jurija Gladyra na tablicy było już 7:4. I tym razem kędzierzynianie nie poprzestali na tym. Już po chwili trzykrotnie Michał Ruciak pogrążył radomskich przyjmujących swoimi zagrywkami i wynik brzmiał 14:7. Kędzierzynianie tak jak i w poprzednim secie nie oddali inicjatywy nawet na krok, utrzymując bezpieczny dystans (16:10, 20:11, 23:17). Tę partię zakończył blok, który ustalił wynik na 25:17.
Także i trzecia odsłona rozpoczęła się od prowadzenia naszej ekipy. Po dwóch atakach Kuby Jarosza i błędzie Jarosława Maciończyka było już 5:2. Gdy Maciej Pawliński nadział się na blok Ruciaka i Gladyra ZAKSA prowadziła 7:4. Tym razem jednak goście nie złożyli tak szybko broni i po ataku Arkadiusza Terleckiego i błędzie Roberta Szczerbaniuka zbliżyli się na 1 oczko (9:8). Wtedy na zagrywkę powędrował Michał Ruciak i przy jego serwisach nasz zespół znów zaczął budować przewagę. Najpierw Tuomas Sammelvuo zablokował Marcina Kocika, za moment wykorzystał piłkę przechodzącą, a gdy goście popełnili błąd podwójnego odbicia nasz zespół prowadził już 13:9. Czteropunktowa przewaga utrzymywała się jeszcze przez moment (16:12, 19:15), ale ostatecznie kędzierzynianie powiększyli ten dystans za sprawą kontry Juryja Gladyra (21:15). I tym razem nasi zawodnicy spokojnie dograli seta bez zbędnych nerwów w końcówce.
Ostatni punkt zdobyli po błędzie zagrywki Kosoka.
Cieszą cenne trzy punkty i dobra postawa naszych siatkarzy, których docenił również Jan Such. Dobra gra ZAKSY budzi optymizm zwłaszcza w kontekście zbliżających się konfrontacji z zeszłorocznymi medalistami: Skrą, Resovią i Jastrzębskim. W tych spotkaniach, aby wygrać, kędzierzynianie będą musieli pokazać 100% swoich możliwości.
Autor: Jacek Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
M. Ruciak
|
46,94% |
J. Jarosz
|
18,37% |
M. Masny
|
10,20% |
J. Gladyr
|
10,20% |
T. Sammelvuo
|
8,16% |
R. Szczerbaniuk
|
4,08% |
M. Mierzejewski
|
2,04% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Robert Prygiel (kapitan Jadaru):
Gratuluję zwycięstwa gospodarzom i jedynym komentarzem z mojej strony może być stwierdzenie, że mecz się odbył
Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY):
Cieszy nas zwycięstwo i to, że jako zespół zagraliśmy bardzo dobre spotkanie w każdym elemencie. Konsekwentnie zrealizowaliśmy założenia taktyczne i nie zlekceważyliśmy przeciwnika, tylko od początku podeszliśmy do meczu profesjonalnie, z determinacją i taką agresją o jakiej mówił trener na odprawie przedmeczowej w szatni.
Jan Such (trener Jadaru):
Dobrze się gra, gdy ma się przewagę trzech, pięciu, sześciu punktów. Wtedy się "pierze się zagrywką", broni niesamowite piłki i wszystko wychodzi. Gdy się w gra w stresie, jest zupełnie inaczej. Mecz z Delectą pokazał, że zespół ZAKSY trzeba cisnąć. Myśmy tego nie zrobili. W poniedziałek z Jastrzębiem zagraliśmy dobre spotkanie, bo graliśmy mocną zagrywką i był ciekawy mecz. Dzisiaj tego nie było. Zresztą my nie mamy aspiracji na medal. Walczymy raczej o utrzymanie, bo wiadomo jak wyglądał okres transferowy w Radomiu, wzmocniliśmy się tylko Robertem Pryglem. Naszymi rywalami, z którymi chcemy wygrywać są Olsztyn, Wieluń, Warszawa i Częstochowa. Tam musimy szukać punktów.
Jeśli chodzi o ZAKSĘ to nasi rywale bronili niesamowite piłki, także te z krótkiej, klasę pokazał Jarosz, który kilka razy "pojechał" nad blokiem. Przy takiej dyspozycji tutaj będzie naprawdę piękny mecz z Resovią.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY):
Obawiałem się tego meczu, ale tak jak powiedział trener Such, łatwiej się gra, gdy ma się przewagę punktową. Zgadzam się z tym, ale pod jednym warunkiem: tę przewagę trzeba sobie wypracować. My ją wypracowaliśmy w każdym secie. Chłopcy wykonali wszystko to, o czym rozmawialiśmy i naprawdę jestem zadowolony z tych trzech punktów. To nie jest tak, ze wygraliśmy z Radomiem czy Politechniką, bo to są słabe drużyny. Każdy mecz ma swoją historię i w każdym trzeba walczyć. Trzeba dać 100 %, bo jak się tego nie da, to przeciwnik to wykorzysta. Wiem z doświadczenia, że jak pozwoli się rywalowi złapać za paznokieć, to złapie za cały palec, a na koniec urwie rękę. My już to doświadczyliśmy w pierwszym meczu. Może to była nauczka.
|