Sezon 2009/2010
VII kolejka PLS
ZAKSA Kędzierzyn vs. Pamapol Wieluń
(25:11, 25:19, 25:20)
Składy:
ZAKSA: Jarosz, Masny, Szczerbaniuk, Gladyr, Ruciak, Sammelvuo, Mierzejewski (L);
Pamapol: Sarnecki, Stelmach, Nowak, Zajder, Kordysz, Wołosz, Kryś (L) oraz Matejczak, Lubiejewski, Błoński.
Nie zaszkodziła kędzierzynianom przerwa w rozgrywkach, bowiem wrócili do ligowej rywalizacji w dobrym stylu pewnym zwycięstwem 3:0 nad beniaminkiem z Wielunia. W tym meczu nasi zawodnicy od pierwszej do ostatniej minuty kontrolowali wydarzenia na parkiecie i pokazali kawał dobrej siatkówki. Szczególnie dobrze zaprezentował się Jakub Jarosz, który chyba w ogóle nie odczuwa zmęczenia Turniejem Wielkich Mistrzów. Nasz atakujący nie tylko skutecznie atakował, ale i popisał się kilkoma blokami na rywalu, zdobywając łącznie 26 punktów.
Od pierwszych piłek bardzo dobrze weszli w ten mecz siatkarze ZAKSY, którzy zdobyli pod rząd pięć punktów, co zmusiło Damiana Dacewicza, szkoleniowca Pamapolu, do wzięcia pierwszej przerwy na żądanie. Mecz otworzył bowiem dobrym atakiem Robert Szczerbaniuk, kontrę wyprowadził Michał Ruciak, a kolejne dwa punkty zainkasowali nasi siatkarze, grając znakomicie blokiem. Blok też dał kędzierzynianom ósmy punkt, gdy w ręce naszych zawodników posłał piłkę Marcin Nowak
W kolejnych akcjach kędzierzynianie zwiększyli prowadzenie do 8 punktów, gdy to 2 asy pod rząd posłał Jakub Jarosz (11:3). Kolejne oczka nasi zawodnicy zapisali na swoim koncie przy zagrywce Tuomasa Sammelvuo. Błąd ataku Marcina Nowaka, 2 kontry Kuby Jarosza i wreszcie as Fina dały w sumie wynik 17:4. Nikt na hali nie mógł mieć w tym momencie wątpliwości, jak skończy się ta partia. Ostatecznie nasi zawodnicy zwyciężyli bez problemów, pozwalając rywalom na zdobycie raptem 11 punktów.
W drugim secie kędzierzynianie nie mieli już takiego wspaniałego otwarcia, ale i tak już po kilku wymianach prowadzi 4:2. Choć Kuba Jarosz dwukrotnie zapunktował atakiem, to już za moment piłkę przechodzącą wykorzystał Marcin Nowak i znów oba zespoły dzieliły tylko 2 punkty różnicy. Po przerwie technicznej Michał Ruciak zwiększył dystans punktowy do 3 oczek i taka różnica punktowa utrzymywała się przez dalszą część seta. Ostatecznie jednak kędzierzynianie zdołali uniknąć nerwowej końcówki. Najpierw skutecznie blok obił Michał Ruciak, a po pewnym czasie asem popisał się popularny "Benek", co pozwoliło kędzierzynianom "odjechać" na 5 oczek. Czas dla Damiana Dacewicza nic już nie zdołał zmienić w grze jego podopiecznych i ostatecznie kędzierzynianie zwyciężyli 25:19 po błędzie zagrywki Mikołaja Sarneckiego.
Trzecia odsłona rozpoczęła się od dość wyrównanej gry. Wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie, ale ostatecznie na I przerwie technicznej 8:6 prowadzili zawodnicy ZAKSY. Po rozmowie z trenerem w kędzierzynian wstąpił nowy duch. Długą wymianę na punkt zamienił Michał Ruciak, kolejne 2 kontry skończył Kuba Jarosz i na tablicy było już 11:7. Mylił się jednak ten, kto sądził, że to prowadzenie zapewni kędzierzynianom łatwe zwycięstwo. Tym razem wielunianie zerwali się do kontrataku. Najpierw na blok nadział się Tuomas Sammelvuo, następnie kontrę skończył Michał Błoński, a gdy zablokowany został Michał Ruciak było już 15:15. Na szczęście kędzierzynianie w porę wrócili do swojej normalnej gry i za sprawą ataków Jarosza i Sammelvuo znów objęli prowadzenie (17:15). Po chwili sędzia odgwizdał przyjezdnym piłkę niesioną, a Robert Szczerbaniuk wykorzystał kolejną kontrę, powiększając prowadzenie ZAKSY (19:16).
Jak się okazało przewaga ta wystarczyła już, aby "złamać" rywali. Nasi zawodnicy na koniec zablokowali Michała Błońskiego i tak jak w poprzednich partiach, tak i w trzeciej, pewnie zwyciężyli (25:20).
Wysokie i przekonujące zwycięstwo ZAKSY musi cieszyć kibiców i trenerów, gdyż naszemu zespołowi bardzo potrzeba punktów do tabeli. Dyspozycja zawodników bardzo dobrze wróży w kontekście kolejnych spotkań, choć trzeba mieć świadomość, że początek grudnia będzie niezwykle trudny i intensywny dla naszych siatkarzy. Miejmy jednak nadzieję, że spełnią się marzenia trenera Stelmacha i jego zespół zanotuje w najbliższym czasie 2 zwycięstwa w lidze i awans w pucharze CEV.
Autor: Jacek Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
J. Jarosz
|
46,94% |
M. Ruciak
|
18,37% |
M. Masny
|
10,02% |
T. Sammelvuo
|
10,02% |
J. Gladyr
|
6,12% |
R. Szczerbaniuk
|
6,12% |
M. Mierzejewski
|
2,04% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Stelmach (kapitan Pamapolu):
Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Nie mogliśmy nawet marzyć o tym, by nawiązać walkę z ZAKSĄ. Pojedynek zasłużenie zakończył się wynikiem 3:0. Po naszej stronie nie było żadnych atutów ani elementów, które mogłyby nam pozwolić wygrać. Ten pierwszy set nam w ogóle nie wyszedł, a w kolejnych ciężko było powrócić do swojej normalnej gry.
Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY):
Rozegraliśmy dobre spotkanie, po tej przerwie powróciliśmy z optymalną formą, co jest dobrym prognostykiem przed meczami pucharowymi. W każdym elemencie zagraliśmy bardzo dobrze. Cieszy taka dyspozycja. Należy jednak zauważyć, że popełniliśmy wiele niewymuszonych błędów. Na szczęście mamy jeszcze czas, by je naprawić. Przede wszystkim cieszy to, że wygraliśmy za trzy punkty.
Damian Dacewicz (trener Pamapolu):
Wiedzieliśmy, że ta przerwa może wypaść dla nas z korzyścią lub nie. Po meczu jesteśmy w stanie powiedzieć, że owa przerwa zrobiła nam dużą krzywdę. Nie umieliśmy utrzymać tej dyspozycji, na jaką pracowaliśmy przez ostatnie tygodnie, kiedy graliśmy w lidze. Dzisiaj nie pokazaliśmy w pełni naszych możliwości, zagraliśmy asekuracyjnie i kompletnie nic nam nie wychodziło. Z drugiej strony powinienem zaznaczyć, że nasi rywale zagrali bardzo dobrze. Od pierwszych piłek byli skuteczni, wykorzystywali każdy moment, by zdobywać punkty. Nawet w chwilach, kiedy wydawało się, że ta punktowa przewaga nie jest duża, cały czas musieliśmy gonić rywala. Wtedy też szczęście było po stronie kędzierzynian. Przypomnieć wystarczy akcje, kiedy piłka toczyła się po taśmie, albo spadała gdzieś za blok. Było to powodem, przez który nie udało się wyprowadzić żadnego kontrataku. Ze spuszczoną głową będziemy wracać z Kędzierzyna, ale inaczej też być nie może.
Musimy wrócić na salę i porozmawiać o tym co się stało i starać się to wszystko poprawić.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY):
Bardzo dobrze zagraliśmy dzisiaj taktycznie. To co przygotowaliśmy na drużynę z Wielunia chłopcy wykonywali w 90. procentach. Odzwierciedleniem tego był pierwszy a także drugi set. Jedynie w trzeciej partii nasza koncentracja została obniżona. Jak powiedział Damian (Dacewicz - przyp. red.), nawet kiedy nasza przewaga malała do jednego oczka potrafiliśmy wyjść z tego i kontrolować grę do końca. Oprócz taktyki, jaką założyliśmy przed meczem, która dzisiaj świetnie funkcjonowała, widać było także kontrolę nad piłką w ataku. Po dobrej wystawie był mocny strzał, ze słabej opóźniony atak na spadający blok, tak jak to powinno w siatkówce wyglądać. Przykładem jest Kuba (Jarosz - przyp. red.), który dzisiaj bardzo dobrze to wykonywał. Jestem zadowolony, bo po takiej przerwie jest zawsze znak zapytania, nie wiadomo czego można się spodziewać w grze. Nie było mnie z drużyną dłuższy okres czasu, ale z tego co się dowiadywałem chłopcy bardzo dobrze trenowali przez ten czas, co świetnie rokuje na przyszłość.
Cieszymy się z trzech punktów. Powiedzieliśmy sobie, że w każdym spotkaniu będziemy walczyć. Mamy takie postanowienie, by do końca roku odnieść jeszcze trzy zwycięstwa, nie ważne za ile oczek. Chcemy ugrać co jest do ugrania, żeby później jak zasiądziemy przy wigilijnym stole nie powiedzieć, że mądry Polak po szkodzie.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|