Sezon 2009/2010
VIII kolejka PLS
ZAKSA Kędzierzyn vs. AZS Częstochowa
(25:21, 25:19, 23:25, 23:25, 15:11)
Składy:
ZAKSA: Jarosz, Masny, Szczerbaniuk, Gladyr, Ruciak, Sammelvuo, Mierzejewski (L) oraz Pilarz, Martin, Kaźmierczak;
AZS: Janeczek, Kardos, Nowakowski, Wiśniewski, Gradowski, Murek, Zatorski (L) oraz Drzyzga, Mikołajczak, Wierbowski (L).
Mecze AZS-u Częstochowa z ZAKSĄ Kędzierzyn od zawsze wywoływały emocje. Tak było też i dziś, gdyż już od pierwszego gwizdka sędziego aż do ostatniego punktu nie milkły głosy kibiców obu ekip, a do dopingu przyłączyli się prawie wszyscy zgromadzeni na hali. Szkoda, że to wspaniałe widowisko zmąciła kontuzja Dawida Murka, który w końcówce III seta doznał bardzo poważnie wyglądającego urazu. Mimo początkowej diagnozy otwartego złamania, okazało się na szczęście, że kość jest jedynie pęknięta.
Wielkie emocje rozgorzały już od pierwszej piłki. Choć początkowo na niewielkie prowadzenie wyszli goście (1:2), to jednak już po chwili nasi zawodnicy przejęli inicjatywę za sprawą kontry wyprowadzonej przez Juryja Gladyra. Następnie na zagrywkę powędrował Jakub Jarosz i ZAKSA zaczęła budować swoją przewagę. Najpierw atakujący ZAKSY posłał asa, a następnie Robert Szczerbaniuk powstrzymał blokiem Nowakowskiego (7:4). Niestety, kędzierzynianie niedługo zdołali utrzymać to prowadzenie i już za moment po błędzie ataku Sammelvuo i asie Dawida Murka było 7:7. Częstochowianie po przerwie technicznej popisali się blokiem na Ruciaku i wyszli na prowadzenie (9:10). Siatkarze ZAKSY nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry. Najpierw atakiem wyrównał Michał Ruciak (10:10), który następnie powędrował na zagrywkę. Blok na Dawidzie Murku i kontra Sammelvo pozwoliły naszym zawodnikom zbudować dwupunktową przewagę (13:11).
Kolejne oczka nasz zespół dołożył do swojego prowadzenia przy zagrywce Kuby Jarosza. Nasz atakujący najpierw zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki, a następnie swoim serwem odrzucił rywali od siatki, co pozwoliło Masnemu i Gladyrowi ustawić skuteczny blok na Janeczku (18:13). Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że takie prowadzenie zapewni już kędzierzynianom łatwe zwycięstwo. Siatkarze AZS-u zebrali się do kontrataku i najpierw zatrzymali blokiem Sammelvuo, a następnie po błędzie Jurija Gladyra zmniejszyli dystans do 3 punktów. Ostatecznie jednak skuteczne ataki Jakuba Jarosza pozwoliły naszym zawodnikom na odzyskanie 4 oczek przewagi (22:18). To prowadzenie okazało się już wystarczające do odniesienia zwycięstwa w tej partii, którą kędzierzynianie zakończyli po skutecznym bloku na Janeczku (25:21).
W drugim secie siatkarze ZAKSY poszli za ciosem. Już na początku, po błędzie ataku Bartosza Janeczka i piłce rzuconej wyszli na prowadzenie 4:2. Ta dwupunktowa różnica utrzymała się aż do przerwy technicznej. Następnie na zagrywkę powędrował Michał Ruciak i nasz zespół znów "odjechał". Najpierw Michał sam skończył kontrę atakiem z 6 strefy, a następnie 2 błędy gości sprawiły, że różnica punktów powiększyła się do 4 oczek (13:9). Nasi zawodnicy nie zwalniali jednak tempa i jeszcze przed II przerwą techniczną zmusili gości do błędu 4 odbić, a po chwili asem popisał się Robert Szczerbaniuk (16:10). Podobnie jednak jak w pierwszej odsłonie, tak i w drugim secie, częstochowianie nie zamierzali tak łatwo sprzedać skóry i w końcówce zerwali się do zmasowanego ataku. Najpierw odrobili 2 oczka przy zagrywce Mikołajczaka, na następnie zbliżyli się na 2 punkty za sprawą bloków na Jaroszu i Ruciaku (20:18).
Wówczas jednak czas wziął trener Stelmach i od tego momentu kędzierzynianie znów zaczęli zdobywać punkty. Atak Jarosza, blok "Benka" i kontra Sammelvuo po wspaniałej obronie Mierzejewskiego nie pozostawiły złudzeń, kto powinien wygrać tego seta. Egzekucji zaś dokonał sam Mikołajczak posyłając piłkę w aut (25:19).
Chociaż początek III seta należał do przyjezdnych, za sprawą trzech błędów kędzierzynian (3:5), to jednak zawodnicy ZAKSY szybko wyrównali na 5:5. Od tego momentu trwała walka cios za cios, która utrzymała się aż do II przerwy technicznej (15:16). Tuż po niej zawodnicy Grzegorza Wagnera zaczęli systematycznie powiększać przewagę. Najpierw w aut zaatakował Michał Ruciak (15:17), a chwilę później kontrę na punkt zamienił Dawid Murek. Niestety, ta akcja nie zakończyła się dla gości szczęśliwie, gdyż Dawid lądując po tym ataku nienaturalnie wykręcił nogę i upadł z grymasem bólu na twarzy. Kontuzję zdiagnozowano jako pęknięcie kości, a zawodnika czeka operacja. Na parkiecie zaś musiał pojawić się atakujący gości - Mikołajczak, gdyż jedyny rezerwowy przyjmujący - Wierzbowski, już wcześniej zmienił Pawła Zatrskiego na libero. Ta sytuacja nie wypłynęła pozytywnie na przyjezdnych, gdyż najpierw Piotr Łuka posłał zagrywkę w aut,
a następnie Mikołajczak nadział się na blok (19:20). Niestety, kędzierzynianie nie wpełni wykorzystali tę sytuację i już za moment po asie Janeczka znów goście prowadzili 3 oczkami. Choć gospodarze rzucili się jeszcze do pogoni i obronili setballa, blokując Piotra Łukę, to jednak ostatecznie przyjmujący gości poprawił się w kolejnej akcji i ustalił wynik tej partii na 23:25.
Wydawało się, że o ile w III secie zabrakło nieco dystansu, o tyle IV odsłona będzie już popisem gry kędzierzynian, którzy wykorzystają niekorzystne ustawienie gości. Niestety, nic bardziej mylnego. Początkowo wprawdzie częstochowianie mieli problemu z przyjęciem i atakiem, co pozwoliło kędzierzynianom wyjść na prowadzenie (3:2, 5:2, 8:5), jednakże po II przerwie technicznej w szeregi naszych siatkarzy wdarło się małe rozluźnienie. Skuteczne akcje Janeczka w połączeniu z błędami w dograniu i niedokładnym przyjęciem ZAKSY szybko pozwoliły wyjść "akademikom" na prowadzenie 10:12. Nasi zawodnicy nie składali jednak broni i już po chwili za sprawą kontry Gladyra i błędu przebicia piłki w zespole AZS-u na tablicy znów pojawił się remis (15:15). Niestety, po przerwie technicznej goście znów zaczęli budować swoją przewagę. Najpierw skutecznie zaatakował Nowakowski, Martin z 6 strefy uderzył w taśmę,
asem popisał się Nowakowski i gdy wreszcie skutecznie zaatakował jeszcze Łuka było już 16:20. Wysokie prowadzenie częstochowian złowieszczo zapowiadało tie-break i stratę punktu, który wydawał się już być tak bliskim. Kędzierzynianie nie chcieli do tego dopuścić i zerwali się do ataku w ostatnim z możliwych momencie. Najpierw skutecznie zaatakował Martin., a następnie goście popełnili błąd IV odbić. Po czasie dla trenera Wagnera nasi zawodnicy zapunktowali jeszcze blokiem i do wyrównania brakowało im już tylko 1 punktu. Niestety tym razem zabrakło im szczęścia, gdyż Janeczek omijając blok zdobył punkt i wyrównał stan spotkania.
Tie-break rozpoczął się bardzo nerwowo, bowiem rozpędzonym gościom wychodziły prawie wszystkie zagrania. Kędzierzynianie zaś wiedzieli, że przy wyrównanej walce końcówka może być loterią. Na szczęście zawodnicy Krzysztofa Stelmacha dość szybko przełamali wymianę ciosów. Przy stanie 3:3, po błędzie serwisowym rywali, na zagrywkę powędrował Jakub Jarosz. Nasz atakujący popisał się dwoma asami, które przeplótł swoim udanym atakiem na kontrze. Kolejne punkty kędzierzynianom przyniósł blok na Janeczku, oraz atak w aut atakującego z Częstochowy. Po kolejnym bloku w wykonaniu naszych siatkarzy na tablicy było więc już 9:3. Wspaniała seria Kuby wydawała się wszystko wyjaśniać, tym bardziej, że dystans w piątym secie jest wyjątkowo krótki. Bezpieczna przewaga kędzierzynian utrzymała się jednak tylko do stanu 13:7. Wtedy to Janeczek skutecznie zaatakował, a Tuomas Sammelvuo uderzył w siatkę (13:9).
Kolejny błąd kędzierzynian w ataku oraz skuteczny blok na Jaroszu sprawiły, że emocje zaczęły pomału sięgać zenitu (13:11). Na szczęście odrobinę zimnej krwi zachował Robert Szczerbaniuk, który skutecznym atakiem zapewnił naszemu zespołowi co najmniej 3 piłki meczowe. Ostatecznie wystarczyła tylko jedna, a egzekutorem okazał się Michał Ruciak.
Tym samym dobiegło końca wspaniałe spotkanie, które w pełni zasłużyło na miano "świętej wojny" i tym samym dowiodło, że choć zawodnicy, a także czasy i cele są już zupełnie inne, to i tak, spotkania kędzierzyńsko-częstochowskie wzbudzają niesamowite emocje. I oczywiście można narzekać, że nasi siatkarze nie wykorzystali okazji i nie zakończyli meczu w trzech setach, to równie nasi rywale mogą utyskiwać, że zamiast 2 na ich koncie widnieje 1 oczko. Więc może lepiej przyklasnąć Jakubowi Jaroszowi, który zachował zimną krew i podjął ryzyko w tie-breaku, otwierając drogę do zwycięstwa w tej partii.
Autor: Jacek Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
J. Jarosz
|
61,19% |
M. Ruciak
|
16,42% |
M. Masny
|
7,46% |
T. Martin
|
5,97% |
J. Gladyr
|
4,48% |
R. Szczerbaniuk
|
4,48% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY):
Ciężko cokolwiek powiedzieć. Jestem pod wrażeniem trzeciego seta, kontuzji Dawida Murka, ale o tym trzeba zapomnieć. Dwa pierwsze sety graliśmy kapitalnie, swoją grą, którą powinniśmy grać cały mecz. Później były dwa sety przestoju. Cieszy to, że w piątym secie się odrodziliśmy, potrafiliśmy zagrać koncertowo, to była nasza gra. Pomimo osłabienia drużyny z Częstochowy, pokazaliśmy lwi pazur i wygraliśmy tie-break, myślę, że z dużą przewagą. Było widać determinację, wolę walki w naszej grze. Szkoda tylko straty punktu, bo mieliśmy mecz na widelcu". Po dwóch wygranych setach, zaczął się etap przestoju. Cieszy to, że potrafiliśmy się sprężyć i wygrać to spotkanie.
Grzegorz Wagner (trener AZS-u Częstochowa):
Gratulacje dla drużyny z Kędzierzyna. Która dobrze grała w ataku oraz kontrataku? Numerem jeden był Jakub Jarosz, to on w piątym secie rozstrzelał nas zagrywką. Skupie się teraz na moich chłopakach. Czapka z głowy dla nich, gdzie po takiej kontuzji, wyglądało to makabrycznie, skrzyknęli się i potrafili grać, walczyć. Wygrali dwa sety i właśnie w takich sytuacjach widać, że jest zespół. Mieliśmy dzisiaj trochę problemów zdrowotnych, bo kontuzjowany został Paweł Zatorski no i Dawid Murek, jest to poważna kontuzja i miejmy nadzieję, iż zagra jeszcze w tym sezonie.
Musimy wrócić na salę i porozmawiać o tym co się stało i starać się to wszystko poprawić.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY):
Cieszymy się z dwóch punktów, bo mecz jest wygrany. Nie wnikam czy jest za dwa punkty czy za trzy punkty. Martwi mnie jednak fakt, że po raz któryś moja drużyna pokazuje dwa oblicza w ciągu jednego meczu. Z gry koncertowej przez dwa sety, gdzie tylko stać i ich oklaskiwać, później nagle lampka gaśnie i doprowadzamy do tie-breaka. Gramy w lidze, w której grają takie zespoły, że jak tylko nie będziesz grał w 100 % to albo zabiorą jeden punkt albo przegrasz mecz. Dzisiaj jestem zadowolony z tych dwóch punktów. Cóż tu mówić o siatkówce przy tragedii zawodnika oraz tragedii zespołu. Życzę Dawidowi powrotu do zdrowia i miejmy nadzieję, że wróci jak najszybciej do grania w siatkówkę.
Wypowiedzi: Strefa Siatkówki
|