Sezon 2010/2011
X kolejka PlusLigi
Indykpol Olsztyn vs. ZAKSA Kędzierzyn
(29:27, 21:25, 19:25, 25:15, 8:15)
Składy:
Indykpol: Gromadowski, Toobal, Gunia, Cedić, Tuia, Siezieniewski, Mierzejewski (L) oraz Tomczyk, Włodarczyk, Hain;
ZAKSA: Jarosz, Zagumny, Czarnowski, Gladyr, Ruciak, Urnaut, Gacek (L) oraz Idi, Witczak, Kaźmierczak, Smuć.
ZAKSA w tym sezonie powoli urasta do roli specjalisty od emocji i pieciosetowych pojedynków. I nie wiadomo, czy należy sie cieszyć, że z ostatnich dwóch siatkarze z Kędzierzyna wyszli zwycięsko, czy raczej martwić się, że w ogóle do takich rozwiązań dopuszczają. W każdym bądź razie po długim i nerwowym meczu rozegranym w hali Urania ZAKSA wywozi dwa punkty, a gospodarze mogą sie cieszyć, że pod wodzą nowego trenera zrobili krok do przodu. (W ubiegłym tygodniu po dobrej grze przegrali 3:0).
Kędzierzynianie bardzo źle weszli w ten mecz i po kilku akcjach przegrywali 6:3. Najpierw punkt zdobył Marcel Gromadowski, Tine Urnaut nie trafił w pole gry, za moment posłał piłkę po taśmie na aut, aby po punkcie zdobytym przez Gromadowskiego znów pomylić się w ataku i trener Stelmach wpuścił na parkiet Brazylijczyka "Idiego". Po przerwie kędzierzynianie uspokoili grę i po dwóch kontrach wygranych przez Patryka Czarnowskiego doprowadzili do wyrównania (9 : 9). Jednak jeszcze przed drugą przerwą olsztynianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie po autowym ataku Jarosza i bloku na Brazylijczyku (16:13). ZAKSA zdołała jednak szybko wyrównać, gdy w polu serwisowym stanął Jurij Gladyr, a Michał Ruciak zdobył punkt po wspaniałej obronie "Idiego", a kolejną kontrę na punkt zamienił Jakub Jarosz (16:16). Gospodarze jeszcze raz wyszli na dwupunktowe prowadzenie, ale po chwili wynik brzmiał 21:21,
kiedy "Guma" zablokował Tuię, a Czarnowski skończył kontrę. Po czasie dla trenera Cretu AZS miał piłkę setową, ale blok na Marcelu Gromadowskim pozwolił naszym obronić tego setbolla. Po błędzie ataku atakującego AZS-u to nasi mieli szansę na zakończenie seta, ale tym razem Gromadowski celnie uderzył piłkę. Jeszcze dwa setbole obronili siatkarze z Warmii, a kiedy przejęli inicjatywę po odgwizdaniu przez sędziego błędu przełożenia, wykorzystali błąd ataku Kuby Jarosza, który dał im 29 punkt i zwycięstwo w tej partii.
Druga partia rozpoczęła sie od dwupunktowego prowadzenia ZAKSY (3:5) po dwóch znakomitych blokach. Jednak po chwili było 6:6, kiedy najpierw akcję skończył Cedic, a po chwili Tuia. Kędzierzynianie jednak nie odpuszczali. Skuteczne ataki Idiego i Gladyra, pozwoliły im znów wyjść na prowadzeni 6:8. Po przerwie technicznej wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Choć inicjatywa wciąż była po stronie ZAKSY, to gospodarze co rusz doprowadzali do wyrównania (8:8, 10:12, 12:12), aby ostatecznie zbudować dwupunktowe prowadzenie za sprawą skutecznego bloku na Ruciaku i nieporozumienia w kędzierzyńskim zespole (15:13). Po czasie dla trenera Krzysztof Stelmacha jego zawodnicy znów przystąpili do ataku i głównie za sprawą skutecznych akcji Kuby Jarosza wyszli na prowadzenie (15:16). Niestety, już za moment ataki Gromadowskiego i Cedicia dały prowadzenie miejscowym (17:16).
W tym momencie jednak skuteczna gra Jarosza w połączeniu z kontrą Michała Ruciaka znów dały nadzieję sympatykom ZAKSY (19:20). Po czasie dla trenera Cretu nasz atakujący kontynuował swój popis i w efekcie już za moment kędzierzynianie mogli się cieszyć z wyrównania stanu meczu (21:25).
Trzecią odsłonę kędzierzynianie rozpoczęli od mocnego uderzenia. Już na ;początku zapunktowali skutecznym blokiem na Gromadowski, co miało zwiastować kolejne udane akcje w tym elemencie. Jeśli do tego dodać znakomite ataki Kuby Jarosza, to nie może dziwić, że po chwili ZAKSA prowadziła 2:6. Zawodnicy Krzysztofa Stelmacha nie zamierzali jednak na tym poprzestać. Po chwili asem popisał się Juryj Gladyr, a następnie kontrę po obronie Idiego na punkt zamienił Michał Ruciak i na tablicy było już 8:14. Wysokie prowadzenie kędzierzynian nie podłamało jednak miejscowych siatkarzy, którzy przy pomocy bloków Guni na Witczaku i Idim próbowali jeszcze odmienić losy tej partii (16:20). Na szczęście serię zawodników Indykpolu przerwał atakiem zza 3 metra Michał Ruciak i to właśnie on chwilę później przypieczętował swoją kiwką zwycięstwo ZAKSY w tej partii (19:25).
Niestety, kolejna partia nie rozpoczęła się po myśli zespołu Krzysztofa Stelmacha. Najpierw asem popisał się Marcel Gromadowski, następnie dwukrotnie skutecznie zaatakował Dawid Gunia (4:1). Gdy do tego dołożył się błąd atak Patryka Czarnowskiego, a także blok olsztynian na Idim stało się jasne, że ta partia powoli wymaka się kędzierzynianom spod kontroli (10:4). Niestety, także po czasie na żądanie Krzysztofa Stelmacha miejscowi kontynuowali swoją dobrą grę i za moment, po asie Pawła Siezieniewskiego prowadzili 12:5. Zawodnicy z Kędzierzyna wyraźnie nie mieli pomysłu na to, jak można by odrobić tak duże straty i w efekcie kolejne akcje tylko zbliżały gospodarzy do niewątpliwego sukcesu, jakim było dla nich doprowadzenie do tie-breaka. Ostatecznie sprawę załatwiły skuteczne akcje Guni na siatce, który popisał się atakiem z krótkiej i dwoma blokami, ustalając ostatecznie wynik na 25:15.
Decydującą, piątą partię kędzierzynianie rozpoczęli wyraźnie podenerwowani straconym punktem i tym, że kolejny raz z rzędu przyszło im grać tie-breaka. Pomogło to naszym siatkarzom wyzwolić więcej sił i już na początku wyszli na prowadzanie za sprawą skutecznych bloków Patryka Czarnowskiego (2:5). Po chwili znów błysnął w tym spotkaniu Kuba Jarosz, który swoimi kontrami jeszcze powiększył przewagę ZAKSY i nasz zespół prowadził sześcioma "oczkami" (4:10). Tak imponującej jak na tie-break przewagi kędzierzynianie po prostu nie mogli już roztrwonić. Dzieło uwieńczyły 2 skuteczne ataki Gladyra i zespół ZAKSY mógł cieszyć się ze zwycięstwa.
Cztery punkty po dwóch meczach przywożą do Kędzierzyna siatkarze ZAKSY, więc nie jest to dorobek, na który można narzekać. Jednak sposób, w jaki kędzierzynianie tracili punkty, szczególnie w meczu z Olsztynem, może budzić obawy. W każdym razie daleko naszym siatkarzom do stabilizacji formy, a wpływ na to maja z pewnością roszady w składzie spowodowane kontuzjami. Szkoda tylko straconych punktów, bo te w końcowym rozrachunku mogą drogo kosztować. Na osłodę warto jednak odnotować dobre wejście do zespołu brazylijskiego przyjmującego, który powinien być silnym punktem ZAKSY.
Autor: Jacek Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
J. Jarosz
|
45% |
Idi
|
21% |
P. Zagumny
|
13% |
J. Gladyr
|
11% |
M. Ruciak
|
8% |
P. Gacek
|
3% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Stelmach (ZAKSA Kędzierzyn):
Znudziło mnie już powtarzanie, że jestem zadowolony z dwóch punktów. Bo jestem zadowolony, ale na pewno nie z naszej postawy. Ciągle popełniamy te same błędy. Jeżeli gramy w stu procentach skoncentrowani, to - może to nieodpowiednie słowo - masakrujemy przeciwnika w setach. Co się dzieje później, naprawdę nie wiem. Chyba zatrudnię pięciu psychologów dla mojego zespołu - może oni trafią do głów zawodników. Nie może być przecież tak, że prowadzimy 2:1 w setach i już wydaje nam się, że jesteśmy kozakami, że już mamy kontrolę. A potem przeciwnik wychodzi, rozgrywa dwie, trzy, cztery dobre akcje i, niestety, zaczyna się stres i niepewność w drużynie. I tak przegrywamy. To nie jest pierwszy tak stracony punkt. To powtarza się notorycznie, a ja nie umiem tego wyjaśnić. Na ten temat muszę też porozmawiać sobie z chłopakami.
Michał Ruciak (ZAKSA Kędzierzyn):
Na pewno przyjechaliśmy do Olsztyna z troszeczkę innym nastawieniem. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty, żeby odbić się od tych tie-breaków, w których rozgrywaniu jesteśmy mistrzami - praktycznie cały czas gramy po pięć setów. A to na pewno zabiera więcej sił i zdrowia. W tym meczu jednak znowu nie ustrzegliśmy się przestojów, które miewamy - zwłaszcza w polu zagrywki. Do tego robiliśmy błędy całymi seriami, przez co potem bardzo ciężko nam się grało. Albo inna sytuacja: kolejne zagrywki są dosyć łatwe, przeciwnik dobrze przyjmuje, dzięki czemu potrafi wykorzystać całą swoją siłę w ataku. My zaś wtedy nie mamy możliwości ani obrony, ani kontrataku. Z kolei w wygranych przez nas partiach wszystko nam wychodziło, graliśmy tak dobrze, jak powinniśmy: mocno skoncentrowani, agresywnie zagrywając, dobrze w obronie, zdobywając punkty w kontrataku. I tak musimy grać, i do tego dążyć. A skąd biorą się te przestoje - trudno powiedzieć. W tym meczu było dużo walki i dużo zdrowia pozostawiła na parkiecie i jedna, i druga strona. Olsztynianie bowiem w setach, w których odnieśli zwycięstwo, lepiej serwowali - ale przecież my musimy umieć przeciwstawić się i dobrym przyjęciem, i skutecznie atakując nawet z trudnych piłek. Na pewno nad tym musimy popracować.
Paweł Siezieniewski (AZS Olsztyn):
Zarówno ja, jak i moi koledzy z drużyny, jesteśmy zadowoleni, ale także troszkę zawiedzeni. Cieszy nas kilka rzeczy: na pewno to, że zdobyliśmy punkt, i to, że podjęliśmy walkę z takim zespołem, jak ZAKSA, bo zapewne przez wszystkich byliśmy skazywani na porażkę jeszcze przed meczem. Szkoda mi drugiego seta, bo prowadziliśmy wyrównaną walkę i w jednym ustawieniu znowu to wszystko nam uciekło. I tego tie-breaka, który - tak czujemy - trochę za łatwo zapisali na swoje konto kędzierzynianie. Popełniliśmy też za dużo błędów, przede wszystkim w zagrywce - chyba za bardzo chcieliśmy rozstrzygnąć ten mecz zagrywką. Natomiast, nie ukrywajmy, w przegranych przez nas setach mieliśmy duże problemy z bardzo mocną zagrywką rywali. Cieszy jednak chociaż ten zdobyty punkt, a przede wszystkim nasza lepsza gra, bo w tym spotkaniu naprawdę staraliśmy się walczyć. Myślę, że cały czas będziemy podążać tą drogą, jaką pokazuje nam trener, a taki mecz na pewno pomoże nam podbudować naszą pewność siebie. Wierzę w ten zespół - że może się podnieść, grać dobrą siatkówkę i zdobywać punkty w kolejnych meczach.
Gheorghe Cretu (AZS Olsztyn):
Chciałbym bardzo pochwalić mój zespół, ponieważ wykonał świetną robotę. Właściwie to z jednej strony się smucę, ale z drugiej się cieszę. Na boisku zobaczyłem bardzo zdeterminowaną drużynę. Jestem też szczęśliwy, że rezerwowi, wchodząc na parkiet, spisywali się równie dobrze i pomogli zespołowi. To bardzo dobry znak. Zagraliśmy pięć setów z jedną z najlepszych drużyn PlusLigi, a jeśli spojrzeć na statystyki, to popełniliśmy tylko pięć błędów. Zawodnicy są bardzo zdeterminowani i mimo tego, że mamy jeszcze przed sobą sporo pracy, wiem, że się jej nie boją i na boisku dają z siebie wszystko.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|