Sezon 2010/2011
XII kolejka PlusLigi
AZS Politechnika vs. ZAKSA Kędzierzyn
(25:18, 21:25, 25:23, 25:23)
Składy:
Politechnika: Prygiel, Salas, Nowak, Kreek, Bartman, Żaliński, Wojtaszek (L) oraz Kubiak, Statsenko
ZAKSA: Jarosz, Zagumny, Czarnowski, Gladyr, Ruciak, Idi, Gacek (L) oraz Urnaut, Kaźmierczak, Witczak, Smuć;
Środowe zwycięstwo ZAKSY nad Arisem Saloniki nie stało się przełamaniem. ZAKSA, co prawda, przerwała serię tie-breaków, ale nie oznacza to wcale, że wywiozła z Warszawy trzy punkty. Kędzierzynianie wygrali tylko jednego seta i tym samym zrównali się liczbą punktów z Politechniką.
Siatkarze ZAKSY mieli przede wszystkim problem z pierwszym atakiem ze skrzydeł, a ponieważ w słabej dyspozycji był również Patryk Czarnowski, obaj rozgrywający ZAKSY nie potrafili znaleźć pomysłu na grę. Kontry też nie były mocną stroną naszych siatkarzy. Warszawianie "wyciągali" natomiast wiele nawet trudnych piłek, więc nasi wciąż grali pod presją wyniku i przegrali nie tyle z rywalem, który nie pokazał niczego nadzwyczajnego, co z własną niemocą.
Już pierwszy set pokazał, że w sobotę nie będzie łatwo wywieźć naszym z Warszawy choćby jednego punktu. Dwa "oczka" na kontrze zdobył Robert Prygiel, za chwilę posłał asa, a następnie Ruciak nie sforsował bloku, i przy stanie 7:3 dla rywala Krzysztof Stelmach poprosił o czas. Po czasie Michał posłał piłkę poza boisko i opuścił parkiet zmieniony przez Tine Urnauta. Po chwili nasi odrobili dwa punkty, ale jeszcze przed przerwą bardzo długą i emocjonującą wymianę skończył Marcin Nowak atakiem z obejścia (8:5). Po przerwie przewaga rywali wzrosła do sześciu oczek, kiedy Jurij Gladyr posłał piłkę w siatkę, Bartman wygrał kontrę, a Kuba Jarosz zaatakował w antenkę i trener Stelmach poprosił o drugą już przerwę (13:7). Do końca nasi siatkarze nie potrafili wejść w mecz, żeby wspomnieć dwa bloki Nowaka na Czarnowskim, blok Salasa na Witczaku, który wszedł na podwójnej zmianie, i chociaż pod koniec seta serię punktów zdobyli nasi siatkarze, atak Bartmana zakończył tego seta.
Drugiego seta nasi rozpoczęli znacznie lepiej, bo na przerwę schodzili tylko z dwupunktową stratą po bloku Salasa na Ruciaku i ataku Kuby Jarosza w aut na kontrze z trudnej piłki. Taki dystans utrzymywał się bardzo długo i dopiero po drugiej przerwie technicznej kontry Jarosza i Urnauta dały naszym wyrównanie (19:19). Ale prawdziwym bohaterem tego seta okazał się Wojtek Kaźmierczak, który "zdemolował" rywali swoją techniczną zagrywką, a dodatkowo obronił dwa ataki Politechniki co dało naszym możliwość wyprowadzenie kontr. Ostatni punkt zdobył Kuba Jarosz i wszystko zaczęło się od nowa.
Mogłoby się wydawać, że zwycięstwo w drugim secie w takim stylu doda skrzydeł naszym siatkarzom. Nic bardziej mylnego. To warszawianie poderwali się do gry. Dwa bloki na Jaroszu oraz ataki Gladyra i Idiego w aut sprawiły, że podobnie jak w pierwszej partii bardzo wcześnie Krzysztof Stelmach poprosił o czas (5:2). Jednak jeszcze przed przerwą nasi zawodnicy wyrównali, gdy Kuba Jarosz posłał asa, po chwili wygrał kontrę, a następnie Paweł Zagumny przepchał na siatce Marcina Nowaka (7:7). Takie "przepychanie" trwało jeszcze przez jakiś czas, ale po chwili dwa błędy naszych siatkarzy znów dały trzypunktowe prowadzenie naszym rywalom (14:11). Przy zagrywce Ardo Kreka Gacek posłał piłkę na drugą stronę, a punkt zdobył Zbigniew Bartman, po chwili z przechodzącej piłki zaatakował Robert Prygiel i było 16:11. Po serii błędów naszych siatkarzy przyszedł czas na Politechnikę, co pozwoliło nam zbliżyć się na dwa "oczka" (16:14). Po chwili jednak "inżynierowie" odzyskali kontrolę nad meczem i prowadzili 21:17. Przy stanie 24:21 Jarosz skończył akcję, a na zagrywkę powędrował Jurij Gladyr. Przy jego zagrywce punkt zdobył atakujący ZAKSY, po chwili środkowy ZAKSY posłał asa i trener Panas poprosił o czas. Po przerwie Jurij Gladyr według sędziów posłał piłkę z zagrywki na aut, chociaż powtórka w TV wskazywała raczej na asa, i tym samym zakończył trzecią partię.
Sześć tie-breaków pod rząd kazało nam myśleć, że i tym razem ZAKSA doprowadzi do wyrównania, aby wynik meczu rozstrzygnąć w piątym secie. Początek seta też na to wskazywał, bo kędzierzyninie bardzo prędko wyszli na prowadzenie 1:4 i trener Panas poprosił o czas. Jednak jeszcze na przerwie warszawianie wyszli na jednopunktowe prowadzenie, gdy Bartman skończył kontrę z szóstej strefy, Kuba Jarosz na pojedynczym bloku zaatakował w aut, a Ardo Krek posłał sprytnie piłkę z zagrywki między Ruciaka a Urnauta. Nasi jednak znów zbudowali przewagę po dwóch zagrywkach Jurija Gladyra, co zmusiło niezwykle czujnego trenera gospodarzy do wzięcia przerwy. Zaowocowało to czterema punktami gospodarzy i ich prowadzeniem 16:15. Dwa udane bloki rywali powiększyły ich prowadzenie do dwóch punktów. Nasi nie potrafili przełamać już gospodarzy, więc ostatni punkt zdobył znakomicie grający zarówno w ataku z pierwszej piłki, jak i na kontrze Robert Prygiel i marzenie o choćby najmniejszym dorobku punktowym stało się mrzonką.
Trudno komentować na gorąco wynik tego meczu. Jeszcze trudniej styl, w jakim od pewnego czasu gra ZAKSA. Kryzys trwa i to jest pewne. Czy dwa tygodnie wspólnych treningów zmienią obraz zespołu? Trzeba nam wierzyć, że tak, bo cóż pozostaje.
Autor: Janusz Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
J. Gladyr
|
27% |
J. Jarosz
|
22% |
T. Urnaut
|
17% |
W. Kaźmierczak
|
10% |
Idi
|
10% |
P. Gacek
|
5% |
M. Ruciak
|
5% |
T. Smuć
|
2% |
P. Zagumny
|
2% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Robert Prygiel (Politechnika Warszawska):
Cieszymy się ze zwycięstwa, bo mamy w pamięci nasze ostatnie spotkanie, w którym kędzierzynianie zlali nas mocno. Chcieliśmy się zrewanżować i się udało. Cieszy, że kolejny mecz zagraliśmy na wysokim poziomie. Dużo walczyliśmy, broniliśmy wiele piłek. Forma rośnie, oby tak dalej. Zwycięstwo jest kolejny krokiem do zajęcia szóstego miejsca na koniec sezonu.
Krzysztof Stelmach (ZAKSA Kędzierzyn):
W moim zespole zabrakło charakteru, twardości. Jedno zagranie było dobre, jednak kolejne fatalne, a tak nie można w siatkówce. Gramy od przypadku do przypadku. Ustaliliśmy taktykę, jednak wykonanie było odwrotne od nakreślonego. Ciężko gra się z zespołem walecznym, jakim była dzisiaj Politechnika. Widoczny był duch tej drużyny, nasi przeciwnicy udowadniali z każdą piłkę, że są prawdziwym zespołem. Nie wiem, czy docieram do moich zawodników. Sądzę, że nie. Popełniliśmy wiele błędów własnych. Myśleliśmy już, że z kryzysu wychodzimy, jednak Politechnika udowodniła nam, że jesteśmy w tym samym miejscu. Nie pokazujemy tego, co potrafimy. Będziemy rozmawiać na ten temat.
Radosław Panas (Politechnika Warszawska):
Jestem zadowolony ze zwycięstwa, z trzech punktów, z dobrej, ambitnej gry mojego zespołu. Jedynym mankamentem była końcówka drugiego seta. Jednak drużyna potrafiła się podnieść. Cieszy to, ograniczamy błędy, co było naszą bolączką na początku sezonu. Z trudnych piłek gramy na zero, nie staramy się za wszelką cenę skończyć. Ufamy naszemu blokowi, grze w obronie, jest to pocieszające. Celem jest pierwsza szóstka, a potem gra w fazie play off. Mecz pokazał, że praca jaką wykonujemy, idzie w dobrym kierunku./p>
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|