Sezon 2011/2012
IX kolejka PlusLigi
AZS Olsztyn vs. ZAKSA Kędzierzyn
18:25, 25:21, 25:23 32:30)
Składy:
Jastrzębie: Krzysiek , Hernan , Gunia, Kadziewicz, Ferens, Yudin, Mierzejewski (L) oraz: Siezieniewski, Winnik, Łukasik, Gaca
ZAKSA: Rouzier, Zagumny, Czarnowski, Gladyr, Samica, Ruciak, Gacek (L) oraz: Pilarz, Warda, Kapelus
Stało się to, czego po cichu wielu się obawiało. Zmęczeni podrożą siatkarze ZAKSY nie byli w stanie powstrzymać grających na luzie zawodników AZS-u Olsztyn, którzy mecz rozpoczęli bardzo niemrawo, z pełnym szacunkiem dla rywala, lecz widząc, że dziś pogromca klubowych mistrzów świata nie jest tak groźny jak w środę, ruszyli do ataku, a ponieważ mieli w swoich szeregach bezkompromisowego Bartosza Krzyśka, wygrali to spotkanie za trzy, jakże bezcenne dla nich, a bolesne dla nas, punkty, co jest na pewno największą sensacją tej kolejki.
Pierwszy set nie zwiastował jednak ani takiego obrotu sprawy, ani nerwówki. Co prawda do pierwszej przerwy technicznej jednopunktową przewagę mieli gospodarze, to jednak zaraz po przerwie ZAKSA przy zagrywce Rouziera odskoczyła rywalom na cztery punkty. Atakujący naszego zespołu najpierw "ustrzelił" Ferensa, po chwili zdobył punkt, posyłając piłkę pomiędzy libero i przyjmującego rywali, aby w następnych akacjach tak utrudnić przeciwnikom przyjęcie, że Gladyr zdobył punkt z przechodzącej, a za moment Bartosz Krzysiek nie trafił w ręce blokujących (8:12). Tak wypracowanej przewagi nasi siatkarze nie dali juz sobie odebrać, zwłaszcza że rywale, ryzykując w polu zagrywki, psuli wiele serwisów. Ostatni 25 punkt podarował nam, zgodnie z tym, co wcześniej napisałem rozgrywający AZS-u, i ZAKSA wygrała tego seta 18:25.
Czy zwycięstwo przyszło za łatwo, czy z każdą piłką coraz bardziej dawało o sobie znać zmęczenie, ale druga partia miała juz zupełnie inne oblicze niż pierwsza, chociaż początek był lustrzanie podobny - prowadzenie AZS-u na pierwszej przerwie 8:7. Zaraz po przerwie zablokowany został przez Kadziewicza Wojtek Kaźmierczak i rywale prowadzili dwoma "oczkami", ale kiedy Rouzier skończył kontrę, a Krzysiek posłał piłkę na aut, nasi wyszli na jednopunktowe prowadzenie (10:11). Na drugą przerwę znów jednak z jednym "oczkiem" przewagi schodzili gospodarze. Powiększyli ją do dwóch punktów, gdy Michał Ruciak trafił w antenkę (17:15). Kontra wygrana przez Yudina zmusiła trenera Stelmacha do wzięcia czasu (19:16), po którym punkt zdobył Samica. Nasi nie potrafili jednak przełamać rywali i, grając punkt za punkt, przegrali te partię 25:21.
Podobnie jak w dwóch poprzednich partiach w trzeciej AZS prowadził na pierwszej przerwie 8:7, ale po chwili przy zagrywce Michała Ruciaka ZAKSA odskoczyła na 8:13, gdy najpierw Yudin nie trafił w pole gry, a po chwili Krzysiek został zatrzymany blokiem, natomiast w kolejnej akcji posłał piłkę na aut. I wtedy stało się coś niezrozumiałego. Przy zagrywce Łukasza Kadziewicza ZAKSA straciła pięć punktów pod rząd i roztrwoniła całą przewagę. Od tego momentu role sie odwróciły: nasi siatkarze przeszli do defensywy i przy stanie 20:16 trener Stelmach poprosił o czas. Przy stanie 20:18 kontuzji doznał Igor Yudin, którego zmienił Paweł Siezieniewski, a po chwili kontrę skończył Wojtek Kaźmierczak i wydawało się, że nasi odzyskują kontrolę nad wynikiem. W końcówce jednak błysnął Bartek Krzysiek, który świetnie atakował, a ostatni 25 punkt zdobył bezpośrednio z zagrywki.
Najwięcej emocji przyniósł jednak set czwarty, w którym siatkarze AZS-u zwietrzyli szansę zdobycia trzech punktów, a nasi musieli uciekać przed stratą wszystkiego. Początek nie zapowiadał jednak aż takiej nerwówki. Przy zagrywce Pawła Zagumnego kędzierzynianie zdobyli dwa punkty (Ruciak i Rouzier), asa posłał Kaźmierczak i ZAKSA prowadziła 5:8 na pierwszej przerwie technicznej. Jednak podobnie jak poprzednio szybko roztrwoniła tę przewagę, a duży udział w tym miał Łukasz Kadziewicz w polu serwisowym (11:11). Co prawda po chwili punkt Jurija Gladyra i atak Krzyśka w siatkę dał nam kolejne prowadzenie (14:16), ale emocje dopiero miały nadejść. Dwie kontry po nieskończonych atakach ZAKSY i blok na Rouzierze (Siezieniewski) dały dwupunktowe prowadzenie naszym rywalom (21:19), po którym na jeden punkt przewagi wyszła ZAKSA, gdy Antonin Rouzier skończył cztery ataki. W końcu został zablokowany i AZS doprowadził do remisu 23:23.
Bład zagrywki wprowadzonego w tym celu Winnika dał piłkę setowa ZAKSIE, którą rywale obronili. Później obronili jeszcze sześć piłek setowych, po czym skończyli drugą piłkę meczową, którą wywalczył i na 3 meczowe punkty zamienił bezwzględny w ataku Bartosz Krzysiek.
Nie wykorzystali szansy, aby odskoczyć rywalom siatkarze ZAKSY, chociaż okazja był ku temu ogromna. Nie ma co płakać jednak nad rozlanym mlekiem. W sport zwycięstwa i porażki są tak samo wpisane i często po euforii przychodzi smutek.
"Spodziewamy się trudnego spotkania. Po tak wielkiej koncentracji, jaka była w drużynie przed spotkaniem we Włoszech, zrozumiałe jest, że adrenalina opada."- ostrzegał przed tym meczem drugi szkoleniowiec ZAKSY. A jeśli do tego dołączyło się zmęczenie, to wynik mieliśmy dzisiaj.
Autot: Janusz Żuk
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
A. Rouzier
|
55% |
P. Zagumny
|
23% |
G. Samica
|
9% |
P. Zagumny
|
9% |
J. Gladyr
|
5% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Paweł Zagumny (ZAKSA Kędzierzyn):
Pierwszego seta wygraliśmy dość łatwo i to nas troszeczkę uśpiło. Być może potem nie mogliśmy już wskoczyć na odpowiedni poziom, bardziej mentalnie niż fizycznie. Oczywiście odczuwaliśmy trudy obu podróży, aczkolwiek trzeba pogratulować drużynie z Olsztyna, która walczyła do końca o pełną pulę. Niesamowity mecz gospodarzy. Myślę, że jeden punkt nam się należał, ale nie umieliśmy go wyrwać. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy lepiej przygotowani.
Paweł Siezieniewski (AZS Olsztyn):
Sprawiliśmy sobie najlepszy możliwy prezent przed świętami. Nawet nie wnikamy, co było tego przyczyną - czy słabszy dzień gości, czy nasza super gra. Cieszymy się, że udało się zgarnąć całą pulę, chyba tylko nieliczni optymiści liczyli, że uda się wyrwać jakiś punkt drużynie z Kędzierzyna, która ostatnio była na fali wznoszącej. Mam nadzieję, że ten mecz będzie dla nas takim "kopniakiem" pozytywnej energii i pokaże, że można grać nawet z najtrudniejszymi rywalami. Gratuluję chłopakom, mając nadzieję, że kontuzje Igora i Łukasza nie są poważne.
Krzysztof Stelmach (ZAKSA Kędzierzyn):
Nie wykorzystywaliśmy dzisiaj naszej broni. W ogóle nie funkcjonowała zagrywka. Dużo zepsuliśmy. Przeciwnik dobrze przyjmował, a my później nie potrafiliśmy poradzić sobie na siatce. Nawet jak ustawialiśmy blok, to nie potrafiliśmy się przeciwstawić atakom po rękach. Tak jak Paweł zaznaczył, młody atakujący AZS-u rozegrał świetny mecz. Zresztą cały zespół AZS-u świetnie walczył w obronie. Zawodnicy nie wstrzymywali ręki. Podobnie jak my graliśmy w środku tygodnia z drużyną z Włoch. Nie mieli nic do stracenia, a ryzyko czasami popłaca. Paweł zaznaczał teorię o sferze mentalnej. Ja sądzę, że nie mogliśmy odnaleźć rytmu. Dwa punkty zdobywaliśmy, potem dwa traciliśmy. Byliśmy pięć punktów do przodu, kilka traciliśmy. Za to wszystko potem się płaci. Gratuluję zespołowi z Olsztyna i jego trenerowi.
Tomaso Totolo (AZS Olsztyn):
Gratuluję całemu zespołowi, bo wreszcie byliśmy nim. Gratuluję też ZAKSIE za mecz w Lidze Mistrzów, bo było to wspaniałe spotkanie. Sądzę zresztą, że miało ono wpływ także na dzisiejsze, nasi rywale dużo podróżowali, byli też w trudnej sytuacji mentalnej. Być może ciężko im było się skoncentrować. Te przeciwności okazały się korzystne dla nas. Gratuluję swojemu zespołowi, bo ten wynik na pewno zmieni wiele wewnątrz drużyny. Na pewno poprawi atmosferę. Mam nadzieję, że Igorowi Yudinowi i Łukaszowi Kadziewiczowi nie dolega nic poważnego.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|