Sezon 2012/2013
III kolejka PlusLigi
ZAKSA Kędzierzyn vs. Resovia Rzeszów
(21:25; 25:20, 25:23; 25:22)
Składy:
ZAKSA: Rouzier, Zagumny, Możdżonek, Gladyr, Fonteles, Ruciak, Gacek (L) oraz: Pilarz, Wiśniewski, Kapelus
Resovia: Bartman, Tichacek, Grzyb, Kosok, Lotman, Akhrem, Ignaczak (L) oraz: Schops, Kovacević, Nowakowski, Buszek
Prawdziwy mecz walki obejrzeli kibice zgromadzeni w hali "Azoty" oraz przed telewizorami i trudno się temu dziwić skoro w pojedynku na szczycie spotkali się dwaj pretendenci do mistrzowskiego tytułu w tym sezonie. Były więc soczyste ataki i wpaniałe obrony, kontry i "czapy", nerwy i kontrowersyjne decyzje sędziów, a więc wszystko, co jest solą widowiska sportowego. A najważniejsze jest to, że zwycięstwo za trzy punkty odnieśli siatkarze ZAKSY, którzy po pierwszym przegranym secie w kolejnych przejęli inicjatywę, mimo desperackiej pogoni rywali, i tym samym pokazali swoją wartość na tle bardzo wymagającego przeciwnika.
Pierwszego seta siatkarze Resovii rozpoczęli od prowadzenia 0:2 po akcji Akhrema i punktowej zagrywce Lotmana, której nie przyjął Fonteles. Jednak po chwili Rouzier skończył kontrę, a Gladyr zablokował Grzyba i na tablicy był remis (2:2). Taki wynik około remisu utrzymał się przez dłuższą część seta. Większą przewagę siatkarze Resovii zaczęli budować w końcówce, gdy najpierw Bartman za trzecim razem skończył akcję, po chwili Fonteles na kontrze zaatakowal w taśmę, Kosok zatrzymał Rouziera w ataku, a Tichacek Fontelesa i goście prowadzili już 18:22. Takiej przewagi rywali nasi siatkarze nie potrafili już odrobić i ostatecznie przegrali do 21.
W kolejną partię siatkarze gospodarzy weszli z większym animuszem i po kilku akcjach prowadzili już 4:2. Co prawda po zagrywce Nowakowskiego Resoviacy wyrównali, ale atak Gladyra, kontra Rouziera i punkt Fontelesa sprawiły, że na pierwszej przerwie nasi siatkarze wygrywali jednym "oczkiem". Po przerwie ZAKSA powiększyła prowadzenie do trzech punktów, gdy Lotman nie trafił w boisko na kontrze, a Nowakowski został zatrzymany przez Gladyra. Mimo przerwy wziętej przez trenera Kowala, cztery punkty przewagi utrzymały się do drugiej przerwy technicznej. Końcówka również należała do naszych siatkarzy, którzy nie stracili determinacji i wygrali 25:20 po ataku "Antka".
Jeszcze lepiej, bo od asa rozpocząl się kolejny set. Po nim nasi wyprowadzili dwie kontry i na tablicy pojawił się wynik 4:2. Jeszcze przed przerwą as Marcina Możdżonka dał trzypunktowe prowadzenie naszym siatkarzom. Jednak po przerwie technicznej dwie kontrowersyjne zdaniem naszych zawodników i kibiców decyzję sędziów po wideoweryfikacji nie tylko przyniosły wyrównanie naszym rywalom (10:10), ale na dłuższą chwilę "rozmontowały" koncentrację w zespole gospodarzy, tak że na drugiej przerwie to rywale wygrywali trzema punktami (13:16). Od tego momentu nasi mozolnie zaczęli odrabiać straty. Rouzier zablokowal Lotmana, punkt zdobył Fonteles przy dużym współudziale "Gumy", który zamarkowal atak, za chwilę Francuz skończył arcytrudną piłkę sytuacyjną i przy stanie 20:20 trener Kowal poprosił o czas. Po nim nasi wyszli na jednopunktowe prowadzenie po kontrze w wykonaniu Rouziera, ale as Bartmana przybliżył naszych rywali
do zwycięstwa (21:22). Koncówka jednak należała do niebiesko-biało-czerwonych. Rouzier obił blok, a po chwili w parze z Możdżonkiem zablokował Lotmana i szkoleniowiec gości poprosił o kolejny czas (24:23) . Ostat punkt zdobył atakiem z szóstej strefy Fonteles.
Czwartego seta siatkarze ZAKSY rozpoczęli z "wysokiego C", bo od prowadzenia 5:1 i chociaż do przerwy technicznej stracili jeden punkt przewagi, gdy Dobrowolski zablokował Rouziera, to i tak był to dobry zadatek na zwycięstwo w tym secie i w całym meczu. Jednak znakomita zmiana, jaką dał Jochen Schops, doprowadziła do wyrównania (16:16) i losy seta zaczęły ważyć się od nowa. Co prawda ZAKSA bardzo prędko zbudowała kolejną przewagę (18:16), ale wystarczył czas na żądanie dla szkoleniowca gości, aby na tablicy pojawił się kolejny remis (19:19). Na szczęście koncówka należała bezapelacyjnie do gospodarzy, którzy skończyli kontrę z szóstej strefy, zablokowali Kovacewica, a ponieważ do tego goscie dołożyli kilka błędów, wypełniona po brzegi hala "Azoty" mogła wykrzyczeć: "ostatni, ostatni!", który podarował nam Kovacevic, zagrywając na aut.
Konfrontacja wielkich skończyła się zwycięstwem brązowych medalistów poprzedniego sezonu nad mistrzami Polski. ZAKSA pokazała charakter, wolę walki i ogromny potencjał. Za ambicję należą się naszym zawodnik słowa uznania. I chociaż najważniejsze będą te ostatnie zwycięstwa dla układu tego sezonu, mały psychologiczny handicap pozostał po naszej stronie.
Autor: Janusz Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
F. Fonteles
|
50% |
A. Rouzier
|
17% |
P. Gacek
|
13% |
J. Gladyr
|
10% |
P. Zagumny
|
7% |
M. Ruciak
|
3% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Aleh Akhrem (Resovia Rzeszów):
Gratuluję zespołowi ZAKSY. Z naszej strony mogę powiedzieć, że graliśmy najlepiej jak umiemy. Szkoda nam tego trzeciego seta, gdy nie uwierzyliśmy w siebie i nie wygraliśmy go. ZAKSA grała dobrze, a nam trzeba popracować nad skutecznością ataku jak i przyjęcia. Mam nadzieję, że ten mecz nam pomoże i w przyszłości zagramy lepiej.
Paweł Zagumny (ZAKSA Kędzierzyn):
Był to bardzo ciężki mecz. Spotkały się dwie drużyny aspirujące do mistrzostwa Polski. Gra była zacięta i w większej części stała na wysokim poziomie, aczkolwiek obu drużynom przydarzały się serie błędów. My zrobiliśmy ich trochę mniej, dlatego przeważyliśmy szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
Andrzej Kowal (Resovia Rzeszów):
Ja również przyłączam się do gratulacji. W Kędzierzynie zawsze się gra bardzo trudno i aby z tym zespołem wygrać trzeba grać bardzo równo w każdym elemencie, a przede wszystkim w zagrywce. Jeżeli nie robimy krzywdy zagrywką przeciwnikowi, to wiemy, jak to się kończy. Jeden element, który zdecydowanie zaważył, to nieskuteczność w końcówce naszych ataków. Ta różnica zadziałała na korzyść ZAKSY.
Daniel Castellani (ZAKSA Kędzierzyn):
Jestem zadowolony. Wygraliśmy mecz z mistrzem Polski. Cieszę się, że udało nam się zwyciężyć. Graliśmy nierówno, ale w końcówkach wychodziliśmy z opresji i to jest pocieszające, że nawet kiedy przygrywamy walczymy do końca i nie poddajemy się. Takie mecze z czołówka pokazują w jakim miejscu jesteśmy, co musimy poprawić, żeby być jeszcze lepszą drużyną.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|