Sezon 2013/2014
XVIII kolejka PlusLigi
ZAKSA Kędzierzyn vs. AZS Politechnika
(25:23, 25:17, 28:26)
Składy:
ZAKSA: Bociek, Zagumny, Możdżonek, Wiśniewski, Ruciak, Kooy, Gacek (L) oraz: Pilarz, Ferens .
Politechnika: Gontariu,Zatko,Nowak,Gunia,Szalpuk,Pawliński,Potera (L) oraz: Kaczorowski, Stępień, Adamajtis;
Z twardym zamiarem wymazania wspomnień po niedzielnej przegranej ze Skrą Bełchatów wyszli dzisiaj na parkiet siatkarze ZAKSY, którzy za rywala mieli najlepszy zespół poprzedniej kolejki, sensacyjnego pogromcę mistrzów Polski, nieobliczalną Politechnikę, która w niedzielny wieczór dosłownie i w przenośni zablokowała Resovię. Tym razem nasi zawodnicy wzięli srogi odwet za dwie ostatnie przegrane i grając konsekwentnie pokazali, ze nadal liczą się w walce o medale.
Pierwszy punkt w tym meczu zdobył Marcin Nowak, zatrzymując atak Marcina Możdżonka, ale po chwili atakujący ZAKSY posłał asa, a Dick Kooy skończył atak i ZAKSA wyszła na prowadzenie 3:2. Rywale zdołali jeszcze wyrównać (6:6), ale atak Łukasza Wiśniewskiego i blok Pawła Zagumnego i Marcina Możdżonka na Pawlińskim dały ZAKSIE dwa punkty przewagi na pierwszej przerwie technicznej. Po chwili znowu był remis (8:8) po zagrywce Dawida Guni, ale dwa błędy Gontariu znowu wyprowadziły nasz zespół na prowadzenie. Zagrywka punktowa Michała Ruciaka i atak Dicka Kooya powiększyły prowadzenie gospodarzy do pięciu punktów i zmusiły trenera Bednaruka do wzięcia drugiego czasu. Po nim co prawda goście zdobyli punkt, ale za chwilę to samo uczynił Marcin Możdzonek i na drugą przerwę techniczną zespoły schodziły przy prowadzeniu ZAKSY 16:10. Kiedy się wydawało, że nic złego nas już spotkać nie może (22:16) Politechnika odrobiła dystans i po zagrywce Marcina Nowaka miala tylko jeden punkt straty do naszego zespołu (24:23). Do walki na przewagi jednak nie doszło, bo za chwilę sędzia odgwizdał "inżynierom" dotkniecie siatki i pierwszy set można było zapisać po naszej stronie.
Druga partia tego spotkania również rozpoczęła się od bloku, tylko że tym razem Dick Kooy zatrzymał Adamajtisa. Kiedy ten sam zawodnik po raz drugi został zatrzymany blokiem, trener Politechniki poprosił o przerwę. Kolejne punkty również zdobywała ZAKSA, bo za chwilę punkt silnym atakiem zdobył Holender, a Kolev dwukrotnie pomylił sie w ataku i na tablicy pojawił się wynik 6:1. W kolejnej akcji w pole gry nie trafił Łukasz Wiśniewski, ale za chwilę do spółki z Kooyem zatrzymał Adamajtisa i na pierwszą przerwę techniczną ZAKSA schodziła przy prowadzeniu 8:4. Tak wysokiej przewagi ZAKSA jednak nie utrzymała długo. Ataki Guni i Kaczorowskiego oraz blok na Boćku zmniejszyły prowadzenie ZAKSY do jednego punktu (8:7), a po asie serwisowym Gontariu był remis 11:11. Dwa błędy techniczne Politechniki dały dwupunktowe prowadzenie naszemu zespołowi (14:12), które utrzymało się do drugiej przerwy technicznej.
Po niej zatrzymany został Rumun, ale nie zniechęciło to gości, którzy odrobili dwa punkty (18:17). W końcówce byli już jednak bezradni. Zdecydowana gra wicemistrzów Polski i błędy po stronie rywala dały szybkie zwycięstwo podopiecznym Sebastiana Świderskiego.
Trzeci set okazał się najbardziej wyrównany. Siatkarze Politechniki, chcąc przywieźć z Kędzierzyna jakieś punkty, ruszyli do ataku i wyszli na prowadzenie 2:6, a po kiwce Adriana Gontariu na pierwszej przerwie technicznej wygrywali 3:8. Na drugą przerwę schodzili już jednak tylko z jednym punktem przewagi (15:16). Blok na Grzegorzu Boćku znowu wlał w serca "inżynierów" nadzieję na zwycięstwo w tym secie (16:18), ale po chwili potężnie zaatakował Kooy, a Szalpuk pomylił się w ataku i nasi siatkarze wyrównali (18:18). Dopiero as serwisowy Grzegorza Boćka dał naszym zawodnikom prowadzenie (20:19), ale nie był to koniec walki. W nastepnej akcji na blok nadział się Dick Kooy, Paweł Zagumny przegrał walkę na siatce i znowu Politechnika była bliżej wygranej, a za chwilę miała piłkę setową (23:24). Trzy razy ZAKSA broniła setboola, a w końcu aut Szalpuka i potężna zagrywka Boćka dały wygraną naszym siatkarzom.
Jak powietrza potrzeba była naszemu zespołowi tej wygranej - i dla punktów, i dla poprawienia nastrojów. W komentarzu po meczu w Bełchatowie napisałem, że najtrudniejszym zadaniem, jakie stoi teraz przed zawodnikami i sztabem szkoleniowym, będzie wymazanie z pamięci nie samej porażki, ale przygnębienia i bezradności po niej. Dziś możemy wierzyć, że chyba to sie udało. Ból po przegranej musi boleć, ale niech to będzie ból pozytywny, który rodzi ducha walki i solidarności.
Autor: Janusz Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
Ł. Wiśniewski
|
39% |
D. Kooy
|
21% |
G. Bociek
|
14% |
P. Zagumny
|
7% |
M. Ruciak
|
7% |
P. Gacek
|
7% |
M. Możdżonek
|
4% |
|
|
Po meczu powiedzieli:
Maciej Pawliński (AZS Politechnika):
Trochę źle weszliśmy w spotkanie. Bardzo dobra zagrywka drużyny z Kędzierzyna nie pozwalała nam dobrze odebrać piłki. Tu była duża różnica w pierwszych dwóch odsłonach, które przebiegły bez większej historii. W trzeciej partii zaczęliśmy troszeczkę lepiej przyjmować. Korzystniej układało nam się też w ataku. Na pewno mieliśmy swoje szanse, żeby wygrać ten mecz. Nie udało się, szkoda. Najbardziej żałujemy trzeciego seta.
Michał Ruciak (ZAKSA Kędzierzyn):
Na pewno bardzo się cieszymy, bo taki mecz był nam potrzebny, tym bardziej, że potrafiliśmy wygrać 3:0. Tak jak Maciek powiedział, duże brawa dla naszego zespołu za trzeciego seta, którego zdołaliśmy wyciągnąć. Zaczęliśmy go bodajże od stanu 3:8. Potrafiliśmy to odrobić i z tego jesteśmy zadowoleni.
Jakub Bednaruk (AZS Politechnika):
Jestem troszkę zawiedziony, bo od dwóch dni sobie powtarzaliśmy: "kiedy mamy dopaść ZAKSĘ, jak nie teraz". Ostatnio zagraliśmy całkiem niezłe spotkanie, teraz trzeba było trochę przycisnąć i tego nie zrobiliśmy. Popełniliśmy masę błędów, które w ogóle nie powinny nam się przydarzyć. Kontrowaliśmy, broniliśmy, a potem nie potrafiliśmy wystawić wysokiej piłki bądź zaatakować na czystej siatce. Takich pomyłek było mnóstwo, ale uważam, że ten mecz powinien trwać dłużej. Gontariu skończył atak na 2:1 w setach, a nagle sędzia zagwizdał podwójne odbicie u Jurka Zatko. Wcześniej były ze cztery takie akcji, tylko, przepraszam bardzo, Jurek po prostu nie ma takiego nazwiska jak "Guma". "Gumie" się nie gwiżdże, u nas się gwiżdże. Podobna sytuacja była w niedawnym meczu z Radomiem. Piovarci w końcówce trzeciego seta zrobił ten sam numer. Oglądałem ten pojedynek w telewizji, oglądam tą powtórkę 15 razy i za cholerę nie mogę zrozumieć, dlaczego tam nie zostało to odgwizdane. Za to mam pretensje. Nie uważam jednak, że wynik był specjalnie wypaczony, bo nie o to chodzi. Mamy taki tydzień, że w ciągu sześciu dni gramy z najlepszą trójką poprzedniego sezonu. Cały czas walczymy o udział w fazie play-off. Teraz przed nami Jastrzębie.
Sebastian Świderski (ZAKSA Kędzierzyn):
Przede wszystkim jestem szczęśliwy z wyniku, natomiast nie jestem zadowolony z powodu niezrealizowanych do końca założeń. Nasza taktyka w pierwszym secie się sprawdzała, ale później niestety wróciliśmy do swojej starej gry. Na szczęście tym razem to wystarczyło. W następnych spotkaniach musimy przede wszystkim dokładniej realizować postawione zadania. Cieszy z kolei walka do końca. W trzecim secie przegrywaliśmy od samego początku, ale zawodnicy nie poddali się i za to dla nich wielkie brawa.
Wypowiedzi: sportowefakty.pl
|