Sezon 2015/2016
XXI kolejka PlusLigi
ZAKSA Kędzierzyn vs. Skra Bełchatów
(25:23, 19:25, 25:21, 23:25, 12:15)
Składy:
ZAKSA: Konarski, Toniutti, Gladyr, Wiśniewski, Buszek, Deroo, Zatorski (L) oraz: Rejno, Pająk, Semeniuk;
Skra: Wlazły, Uriarte, Wrona, Lisinać, Marechal, Conte, Piechocki (L) oraz: Kłos.
Jak groźna i konsekwentna może być Skra, która gra z nożem na gardle, przekonał się już niejeden zespół. Dziś doświadczyła tego drugi już raz w tym sezonie nasza ZAKSA, która nie potrafiła rozstrzygnąć tego meczu na swoją korzyść i paradoksalnie przegrała końcówkę tie-breaka, chociaż to rywale wciąż stoją pod ścianą. Nie udał się więc nam rewanż za finał Pucharu Polski, ale, jak mówi stare przysłowie: " do trzech razy sztuka
. " Aby jednak był ten trzeci raz, oba zespoły muszą zagrać w finale, a bliżej tego występu na razie są nasi zawodnicy.
Oba zespoły przystąpiły do tego spotkania bardzo zdeterminowane po ubiegłotygodniowych porażkach, a ponieważ Skra jak powietrza potrzbuje punktów,a ZAKSA wciąż pamięta o przegranym finale Pucharu Polski, to zawodników nikt nie musiał zachęcać do walki. Pierwsze prowadzenie w tym meczu zdobyli nasi siatkarze (2:0), gdy Kevin Tillie wykorzystał kontrę, ale po chwili Łukasz Wiśniewski posłał piłkę poza boisko, a Mariusz Wlazły zdobył punkt bezpośednio z zagrywki i to Skra wygrywała 6:7. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną ZAKSA odzyskała prowadzenie, aby za chwilę je stracić po błedach ataku (Konarski i Tillie) przy zagrywce Marechala (8:10) Kiedy przewaga gości wzrosła do trzech punktów (11:14), Ferdinando De Giorgi poprosił o czas, po którym nasi wyrównali przy zagrywce Jurija Gladyra i czujnej grze na bloku Sama Deroo (15:15). Przez jakiś czas oba zespoły grały punkt za punkt,
ale kiedy na blok nadział się Conte ZAKSA miała punkt przewagi, którą do dwóch punktów powiększył z zagrywki Dawid Konarski. Skra wyrównała po bloku na Kevinie Tilie (23:23), ale kolejny punkt zdobył skuteczny dziś Dawid Konarski, a wygraną dał nam blok na Mariuszu Wlazłym.
Drugi set do stanu 11:11 był bardzo wyrównany. Wtedy jednak Marechal wcisnął nam piłkę za siatkę, a w kolejnej akcji przez blok nie przebił się Tillie i goście mieli dwa "oczka"przewagi, co dało im pewien komfort gry. Kiedy Marechal najpierw skończył długą akcję, a po chwili zdobył punkt z zagrywki, Skra wygrywała 18:22 i nic nie wskazywalo, że tę partię może przegrać. Blok na Konarskim i punkt zdobyty przez Argentyńczyka zakończyły tego seta.
W trzeciej partii również oba zespoły toczyły wyrównany pojedynek i dopiero przy zagrywce Jurija Gladyra, który posłał dwa asy, ZAKSA odskoczyłą na trzy punkty (16:13). W kolejnych akcjach wspaniałą serię zaliczył Łukasz Wiśniewski, który po trzech skończonych atakach jednak się pomylił i rywale zbliżyli się do nas na jeden punkt (19:18). Na szczęście dobry atak Sama Deroo po długiej akcji dał nam kolejny punkt (22:19), co skłoniło szkoleniowca Skry do wzięcia czasu. Po przerwie punkt z zagrywki zdobył Grzegorz Bociek, który wszedł za Tillie, i ZAKSA była blisko wygranej, którą przyniosły dwa dobre ataki Sama Deroo.
Początek czwartego seta nie był jednak dobry dla naszych siatkarzy, którzy szybko starcili kilka punktów (2:5) i z taką przewagą schodzili na pierwszą przerwę techniczną.Nasi zawodnicy zbliżyli się na jeden punkt, blokując Mariusza Wlaazłego (12:13), ale dwa ataki Marechala uspokoiły szeregi gości, którzy po drugiej przerwie technicznej powiększyli prowadzenie (14:17), kończąc kontrę po obronie ataku Dawida Konarskiego. Nasi jeszcze raz przeprowdzili ofensywę, kiedy Tillie skonczył trzy ataki (17:18), ale nie potrafili postawić kropki nad "i". Ostatnie dwa punkty zdobył atakujący ze skutecznością 90% Lisinać i Skra zremisowała.
Tie-break lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy wygrywali 3:1, ale szybko stracili prowadzenie przy zagrywce serbskiego środkowego (3:4). Kiedy zablokowany został Marechal, ZAKSA wyrównała i do stanu 10:10 oba zespoły "szły łeb w łeb". W końcówce zablokowany został Kevin Tilie i Skra wyszła na dwupunktowe prowadzenie (10:12), którego już nie oddała, zwłaszcza że ZAKSA nie znalazła już argumentu, którym mogłaby postraszyć rywala, a wprowadzenie Grzesia Boćka na zagrywkę nie przedłużyło gry.
Wczoraj Trefl zafundował rywalom zaproszenie do walki o finał, z czego Skra skorzystała. My zachowaliśmy się tym razem dość gościnnie, zabierając dla siebie mniejszy kawałek tortu. Czy wynik tego meczu pokazuje, że nie potrafimy grać z rywalem będacym nad przepaścią (Patrz: Trefl i Skra)? A może to zwykla zadyszka? Odpowiedź na to pytanie dostaniemy prawdopodobnie dopiero wtedy, gdy grać będziemy o medale.
Autor: Janusz Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
D. Konarski
|
50% |
Ł. Wiśniewski
|
21% |
J. Gladyr
|
14% |
S. Deroo
|
7% |
K. Tillie
|
7% |
|
|
|