Sezon 2004/2005
VII kolejka PLS
Mostostal vs. PZU Olsztyn
(31:29; 25:21; 25:19)
Składy:
Mostostal: Gromadowski, Lipiński, Kmet, Januszkiewicz, Olejniczak, Vartovnik, Serafin (L) oraz Szramek
AZS Olsztyn:Papke, Zagumny, Nowak, Grzyb, Ruciak, Bąkiewicza, Kuciński (L) oraz Możdżonek, Szyszko, Śmigiel, Siebeck
"Może będzie to TEN mecz - mecz prawdy i przełamania. Miejmy nadzieję, że tak się stanie i od soboty będziemy mówić znów o "Mosto" - drużynie zdolnej do wszystkiego - porażek ze słabeuszami i zwycięstw nad przysłowiowymi dream-teamami. Wprawdzie przysłowie mówi: " Nadzieja matką ...", ale miejmy nadzieję, bo w końcu, co nam innego pozostało..."
Kiedy pisaliśmy tę zapowiedź, nawet nie przypuszczaliśmy, że w naszym tekście zawarliśmy nie tylko pragnienia wszystkich kibiców Mostostalu, ale także jakieś przeczucie tego, co może wydarzyć się w tę sobotę. I nie chodzi tu o aż tak ogromną wiarę w zwycięstwo, jakiego byliśmy świadkami, ale w lepszą grę Mostostalu, w odbudowanie po przegranych pojedynkach z Radlinem i Jastrzębskim Węglem, w twardą i męską walkę, w próbę podjęcia rękawicy rzuconej przez pretendenta do mistrzowskiego tytułu, w pokaz umiejętności i hartu ducha. Tej samej myśli byli zresztą wszyscy kibice Mostostalu, którzy zgromadzili się w hali przy al. Jana Pawła II i z całej siły zagrzewali swoich ulubieńców do walki w myśl zawołania: " Dumni po zwycięstwach, wierni po porażce", a o ten doping bardzo prosili sami siatkarze i trenerzy Mostostalu. Myślę jednak,
że kibiców "Mosto" nawet prosić o to nie trzeba, bo przez lata między zawodnikami i fanami zrodziła się niewytłumaczalna dla innych nić, która łączy ich w chwilach wielkich sukcesów i spaja w momentach trudnych, a więc i tak przyszliby tłumnie do hali, aby pomóc "odbudować i przywrócić nadzieję" - jak napisałem w ostatnim moim felietonie zamieszczonym na tej stronie.
Mecz pomiędzy Mostostalem a PZU AZS-em Olsztyn miał wiele podtekstów, które gdzieś przewijały się jakby w cieniu, czy przy okazji tego spotkania. Na parkiet miały wyjść zespoły, które łącznie dziesięciokrotnie sięgały po mistrzowski tytuł, ale dziś są w zupełnie innej sytuacji. PZU to jeden z najsilniejszych zespołów PLS, aktualny wicemistrz kraju i kandydat do złotego medalu w tym sezonie, a Mostostal to drużyna perspektywiczna, która jednak na skutek kilku ostatnich niespodziewanych porażek zajmowała jedno z ostatnich miejsc w tabeli, choć jej możliwości i aspiracje są z pewnością dużo wyższe. Ponadto w ubiegłym sezonie Mostostal trapiony kontuzjami przegrał z PZU wszystkie spotkania, zarówno w Pucharze Polski, rundzie zasadniczej w lidze, jak i w fazie play-off. Czołowy atakujący PZU-Paweł Papke- wiele lat spędził w drużynie Mostostalu,
będąc jednym ze współautorów sukcesów zespołu z Kędzierzyna, a od dwóch lat gra właśnie w barwach Akademików. W "Mosto" od tego roku z numerem 14 występuje Marcel Gromadowski, który według działaczy, trenerów i kibiców już z w najbliższych latach powinien z powodzeniem zastąpić niedawną gwiazdę. Pojedynek tych dwóch zawodników na pewno dodawał smaczku temu spotkaniu, choć sympatycy Mostostalu bardziej tym razem interesowali się dyspozycją całego zespołu, szczególnie, że do grona kontuzjowanych dołączył zastępujący Duszana Kubicę Rafał Musielak i z konieczności na tej pozycji musiał zagrać Wojtek Serafin, zresztą pierwszy libero kędzierzynskiego klubu po wprowadzeniu tej pozycji do polskich rozgrywek ligowych.
Już pierwszy set pokazał, że olsztynianie tego dnia nie będą mieli wcale łatwego zadania i jeśli liczą na zwycięstwo, będą musieli się solidnie napracować. Do stanu 14:14 trwała wyrównana walka niemal punkt za punkt, chociaż na pierwszą przerwę techniczną z przewagą schodził Mostostal, który niestety stracił ją po błędzie w ataku Marcela Gromadowskiego i asie serwisowym Michała Ruciaka. Atak Olejniczaka po skosie i as Marcela znów dały nam wyrównanie i nasza drużyna zaczęła powoli budować dwupunktową przewagę, którą straciła po zagrywce Michała Ruciaka, gdy z przechodzącej piłki zaatakował Bąkiewicz. Do wyniku 23:23 trwała nadal wyrównana walka, lecz to Akademicy mieli pierwszą piłkę setową po błędzie dotknięcia siatki po naszej stronie, ale na nasze szczęście po chwili sytuacja zmieniła się i po wybronieniu setbolla nasi siatkarze mieli okazję skończyć tę partię, gdy punkt zdobył Januszkiewicz, a Vartovnik zaserwował asa.
Olsztynianie jednak nadal odpierali ataki naszych siatkarzy do stanu 29:29, kiedy to Mostostal zdobył dwa kolejne punkty: najpierw Kmet posłał mocną piłkę w parkiet przeciwnika po zagrywce Olejniczaka, której nie przyjęli rywale, a potem Arek trafił z zagrywki tuż przed wyciągniętą ręką Kucinskiego i to, co wydawało się tak trudne, stało się faktem.
Zwycięstwo w tym secie jak też w całym spotkaniu było skutkiem bardzo dobrego przyjęcia w punkt w wykonaniu wszystkich zawodników, a szczególnie Wojtka Serafina, silnego atak całego zespołu z różnych kierunków oraz bardzo mądrej i ryzykownej momentami gra Piotra Lipińskiego. Warto nadmienić, że w tym secie dla Mostostalu punktowali wszyscy zawodnicy: Gromadowski 5, Kmet 5, Lipinski 1, Januszkiewicz 3, Olejniczak 4, Vartovnik 5. W PZU atak opierał się na Ruciaku 6 i Bąkiewiczu oraz Grzybie, odpowiednio: po 4 punkty.
Drugi set to wyrównana walka do stanu 9:9, kiedy to Olek Januszkiewicz zdobył punkt z zagrywki, a po chwili Gromadowski i Kmet - blokiem. Od tej pory Mostostal powoli budował przewagę, chociaż przy stanie 16:13 goście niebezpiecznie zbliżyli się do naszych siatkarzy po dwóch udanych blokach Akademików na Gromadowskim i Vartovniku. Jednak "Mosto" znów zdołało odskoczyć rywalowi na kilka punktów i nie dało sobie odebrać tej przewagi, chociaż w tym czasie trener Ryś zmienił zarówno rozgrywającego oraz posadził na ławce Pawła Papke i Marcina Nowaka, desygnując do gry Marka Siebecka i Marcina Możdżonka. W naszym zespole nadal punktowali niemal wszyscy siatkarze, chociaż może mniej widoczny w ataku był Tomasz Kmet, do którego ustawiali się już środkowi AZS-u. Dzielnie wypełniał ten brak Olek Januszkiewicz, a ponieważ nasi siatkarze popełniali mniej błędów, stale powiększali przewagę.
Warto nadmienić, że w tym secie ani Paweł Papke, ani zastępujący go Mark Siebeck nie zdobyli ani jednego punktu.
Trzeci set to koncert gry w wykonaniu "Mosto" i coraz większa nerwówka w szeregach gości. Jedynie do pierwszej przerwy technicznej trwała wyrównana walka. Od stanu 10:8 po serwisie Vartovnika Mostostal powiększał przewagę, wygrywając tego seta 25:19, kiedy to asem serwisowym popisał się Gromadowski. Goście popełniali sporo niewymuszonych błędów własnych, psuli zagrywkę, przegrali w bloku i w ataku. W tej partii w Mostostalu najlepiej punktowali Vartovnik i Olejniczak, zdobywając po 4 punkty.
"Odbudować i przywrócić nadzieję" - myślę, że w sobotę dokonało się to, o czym napisałem w tym felietonie. Czy Mostostal naprawdę odrodził się w tym dniu jak feniks z popiołów i już teraz będzie tylko dobrze? Na to pytanie uzyskamy odpowiedź już w najbliższych dniach. Wydaje mi się jednak, że w tym dniu dokonało się coś niezwykłego, o czym powiedział Arkadiusz Olejniczak, kiedy poprosiliśmy go o skomentowanie tego meczu: " W końcu zaczął grać zespół i to przyniosło efekt".
Przełamał się Piotr Lipiński, który na tle Pawła Zagumnego wypadł rewelacyjnie, funkcjonowała zagrywka, choć brakuje jeszcze stabilizacji w tym elemencie, zagrał środek i skrzydła i "zaskoczyło" to, co było do tej pory głównym grzechem Mostostalu, a mianowicie gra w obronie. Było jednak coś, co urzekło wielu fachowców - radosna, młodzieńcza siatkówka, w której było tyle samo rozumu, co młodzieńczej ekspresji i to jest kapitał Mostostalu.
Autor: Janusz Żuk
Po meczu powiedzieli nam:
Paweł Papke (atakujący AZS-u Olsztyn):
Bardzo dobrze chłopcy zagrali. Gdyby występowali tak we wszystkich meczach w sezonie, to by byli przynajmniej na trzecim miejscy PLS. Zaskoczyła mnie gra wszystkich zawodników "Mosto". Wydawało się, że są w dołku, a tu właściwie każdy zagrał znakomicie. Bardzo dobrze grali zagrywką, bardzo dobrze w przyjęciu, kończyli ataki ze skrzydeł, co dotychczas było ich piętą achillesową. My graliśmy troszeczkę słabiej. Ten mecz w Bełchatowie dał nam się we znaki. Brakowało świeżości i dynamiki. To się zemściło. Gratuluję Wam dobrej gry i trzech punktów.
Arkadiusz Olejniczak (przyjmujący Mosto, gracz meczu):
Jestem zadowolony, że w końcu wygraliśmy, byliśmy w dołku psychicznym i nie wychodziło nam wiele meczów. Cieszę się tym bardziej, że wygraliśmy z zespołem z "górnej półki". Olsztyn to pretendent do tytułu i jesteśmy szczęśliwi, że wygraliśmy przed własną publicznością. W końcu zaczął grać zespół i to przyniosło efekt.
Aleksander Januszkiewicz (środkowy Mosto):
Nie wyszliśmy na parkiet po to, aby przegrać, tylko żeby walczyć. Wynik, jest najlepszy, jaki można było sobie wymarzyć. Słowa uznania należą się całemu zespołowi. Wszyscy zagrali równo. Każdy popełniał błędy, ale zaraz je naprawiał. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Bardzo cieszymy się, że udało się wygrać, zdobyć punkty i podnieść swoje morale. Myślę, że w następnych meczach postaramy się tak samo zagrać, może to nie wyjdzie, ale myślę, że ta gra będzie lepsza niż ostotnio.
Rozmawiał: Jacek Żuk
|