Faza grupowa
Puchar Polski 2007
Mostostal Azoty - Delecta Bydgoszcz
(18:25; 25:21; 21:25; 25:19; 12:15)
Składy:
Mostostal: Kozłowski, Kurek, Domonik, Nowak, Jarosz, Małecki, Mierzejewski (L.)oraz: Serafin,Gromadowski,
Delecta: Hoffman, Kocik, Nowik, Kaźmierczak, Vartovnik, Kwasowski (L.)oraz: Knasicki,Olichwer,Matusiak.
Chyba nikt z kibiców, którzy znali wynik i przebieg wczorajszego spotkania z Delectą, nie spodziewał się, iż podopieczni Andrzeja Kubackiego zafundują nam w niedzielę pięciosetowy spektakl i to bez happy-endu. Co prawda wynik tego meczu nie miał już najmniejszego znaczenia dla układu tabeli grupy I Pucharu Polski po sobotniej sensacyjnej porażce Mistrzów Polski z II zespołem Skry, jednak można było się spodziewać, że Mostostalowcy zechcą godnie się pożegnać z kibicami przed miesięczną przerwą, jaka nas czeka do inauguracji rozgrywek ligowych i pewnym zwycięstwem przypieczętują swój awans i pierwsze miejsce w grupie.
Jednak już od samego początku zobaczyliśmy na parkiecie inny zespół niż wczoraj, chociaż jeszcze przez jakiś czas mogliśmy się pocieszać, że to jest tylko chwilowe rozkojarzenie, podobne do tego z soboty, kiedy Mostostalowcy musieli odrabiać dziewięciopunktową stratę z początku pierwszego seta. Jednak, ponieważ nic dwa razy się nie zdarza, tym razem losy tego seta potoczyły się zupełnie inaczej. Później bywało różnie. Chwile dobrej gry siatkarze Mostostalu przeplatali słabymi, co przypominało swoistą sinusoidę, kiedy to raz jeden, raz drugi zespół seriami tracił punkty, a ponieważ goście byli dzisiaj bardziej zdeterminowani i nie pozwolili się zepchnąć do głębokiej defensywy, nie udała się sztuka z soboty.
Bardzo dobrym pociągnięciem trenera Popika było wystawienie w wyjściowej szóstce Artura Hoffmana, rozgrywającego Delecty, który lepiej niż Borczyński radził sobie z rozrzuceniem naszego bloku, a ponieważ nasi atakujący z kolei z trudem przebijali się przez blok rywali, a także zatracili gdzieś od wczoraj skuteczność w polu zagrywki, w każdym z pięciu setów mecz był bardziej wyrównany ze wskazaniem na gości.
Pierwsza partia rozpoczęła się od prowadzenia gości po błędzie w ataku Kuby Jarosza i bloku na Bartku Kurku, jednak po chwili nasi siatkarze wyszli na prowadzenie 5:4, aby za moment stracić cztery punkty z rzędu. Kiedy na tablicy widniał wynik 7:12 dla gości trener Kubacki poprosił o czas, co poskutkowało zmniejszeniem dystansu do rywali do dwóch punktów, najpierw przy zagrywce Bartka Kurka, a po chwili Konrada Małeckiego. Jednak w tym momencie zablokowany został Kuba Jarosz, a po chwili również Bartek Kurek i szkoleniowiec Mosto znów musiał poprosić o przerwę. Tym razem na niewiele to się zdało, bo goście nie oddali wypracowanej przewagi, zwyciężając 25:18.
W drugim secie Mostostalowcy nauczeni doświadczeniem z poprzedniej partii grali bardziej rozważnie, chociaż też seriami tracili punkty ( 4:2: 5:5; 7:5; 7:8). Jednak od stanu 8:8 zaczęli budować przewagę. Przy zagrywce Konrada Małeckiego Kacprzak został zablokowany przez Kozłowskiego, ataki skończyli Jarosz oraz Kurek i Wiesław Popik poprosił o czas. Po czasie goście odrobili dwa punkty przy zagrywce Kocika., Po chwili nasza przewaga stopniała do jednego punktu, gdy przy zagrywce Kacprzaka Damian Domonik nie trafił w pole, a za moment Mostostalowcy nie przyjęli dokładnie piłki. Rozstrzygającym fragmentem tej partii okazała się zagrywka Bartka Kurka, który zmusił do błędów rywali, aby na koniec posłać asa. (20:17). Tak wypracowanej przewagi siatkarze Mostostalu nie dali już sobie odebrać, zwłaszcza, że goście, a konkretnie Stanislav Vartovnik, nie przyjął dwóch kolejnych zagrywek Konrada Małeckiego.
Wydawało się, że teraz pójdzie już łatwo, ale i tym razem optymiści musieli przełknąć gorzką pigułkę. Co prawda siatkarze Mosto dość szybko uzyskali dwupunktowe prowadzenie, które jednak oddali po dwóch atakach Kacprzaka. Do stanu 6:6 oba zespoły toczyły wyrównany pojedynek, ale przy zagrywce Kaźmierczaka goście odskoczyli na dwa punkty i powoli zaczęli budować niewielką przewagę. Z pewnością na postawę siatkarzy Mostostalu wpływ miała bolesna kontuzja stawu skokowego, której doznał podczas próby bloku Damian Domonik, gdyż od tego momentu wyraźnie się pogubili. Kolejne dwa punkty pod rząd stracili Mostostalowcy przy zagrywce Kaźmierczaka 19:14, gdy najpierw nasi zawodnicy dotknęli siatki, a po chwili zablokowany został Bartek Kurek. Mimo ambitnej postawy podopiecznym Andrzeja Kubackiego nie udało się odrobić strat i w powietrzu zapachniało sensacją.
W czwartym secie to znowu Mostostalowcy dominowali na parkiecie, chociaż ich przewaga przez całą partię nie była wcale tak duża jak na koniec seta. Na pierwsze prowadzenie wyszli goście 3:1, ale już po chwili siatkarze Mosto odrobili straty, grając bardzo dobrze blokiem. Do stanu 17:16 utrzymywała się jednopunktowa przewaga podopiecznych Andrzeja Kubackiego. Błąd dotknięcia siatki w zespole gości oraz autowy atak bardzo skutecznego w tym meczu Matusiaka zwiększyły przewagę Mostostalowców, którą przypieczętowały as Kuby Jarosza i dwa błędy gości.
Decydująca partia rozpoczęła się dobrze dla Mostostalu od asa serwisowego w wykonaniu Marcela Gromadowskiego i ataku Marcina Nowaka. Po chwili było już jednak 4:2 dla gości, gdy po autowym ataku Małeckiego, Jarosz nie przyjął dwa razy zagrywki Kocika. Przewagę tę do trzech punktów zwiększył autowy atak Marcela Gromadowskiego (4:7). Wypracowaną na początku seta przewagę goście utrzymali do końca, wygrywając piąty set 12:15 i niespodziewanie cały mecz 2:3.
Mimo tej porażki plan został zrealizowany. Mostostalowcy nie tylko awansowali do ósemki Pucharu Polski, ale zajęli w grupie 1. miejsce. Teraz na pierwszy plan wysuną się Mistrzostwa Świata i bezpośrednie przygotowania do ligi. Miejmy nadzieję, że kontuzja Damiana Domonika okaże się mniej groźna niż to z początku wyglądało. Tak przynajmniej zapewniają nas szkoleniowcy. Damianowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, a trenerom i zawodnikom gratulujemy awansu.
Autor: Janusz Żuk
|