Turniej finałowy
Puchar Polski 2007
Skra Bełchatów vs. Mostostal Azoty
(25:23; 25:20, 22:25, 25:21)
Składy:
PZU AZS: Wlazły, Dobrowolski, Heikkinen, Ivanov, Stelmach, Gruszka oraz Ignaczak (L) oraz Neroj, Lewis, Wnuk, Maciejewicz;
Mostostal: Jarosz, Zapletal, Domonik, Nowak, Bakumovski, Kurek oraz Mierzejewski (L) oraz Karzov, Gromadowski, Oczko.
Nie doszło do megasensacji w finałach rozgrywek Pucharu Polski w Kielcach, gdzie mimo dobrej gry Mostostalowcy przegrali z aktualnym mistrzem Polski i obrońcą Pucharu. I trudno się temu dziwić, skoro podopieczni trenera Castellaniego raz tylko ponieśli porażkę w tym sezonie, a ich potencjał i doświadczenie były atutem, który dawał o sobie znać w decydujących momentach tego spotkania. Siatkarze Mostostalu pokazali się jednak z dobrej strony na kieleckim turnieju, potwierdzając po raz kolejny, że z każdym meczem grają coraz pewniej, a za waleczność i dobry poziom gry należą im się słowa uznania. I chociaż przyszło nam na koniec przeżyć gorycz porażki, to tak naprawdę najbardziej było żal braku pewności w decydujących momentach i zimnych głów, bez których o zwycięstwie w tak prestiżowym turnieju i to z tak renomowanym rywalem nie można myśleć. Trudno jednak się temu dziwić, skoro po jednej strony siatki grają utytułowane gwiazdy,
a po drugiej - siatkarska młodzież pukająca dopiero do krajowej i międzynarodowej elity.
Już pierwszy set pokazał, że siatkarze Skry przystąpili do tego pojedynku niezwykle zmobilizowani i zamierzają od początku wypracować sobie psychologiczną przewagę. Po błędzie Nowaka i bloku Wlazłego na środkowym Mostostalu na tablicy pojawił się wynik 7:4. Przewaga wypracowana przed pierwszą przerwą techniczną po przerwie powiększyła się do pięciu punktów (15:8; 18:13) i wydawało się, że ze zwycięstwem w tej partii bełchatowianie już nie będą mieli problemów. Jednak w końcówce Mostostalowcy poprawili grę i dzięki bardzo dobrej grze w bloku Damiana Domonika i asach serwisowych Kuby Jarosza doprowadzili do wyrównania (21:21). Wówczas jednak błąd ataku Eugena Bakumovskiego dał prowadzenie mistrzom Polski, które ci wykorzystali, zwyciężając 25:22.
Druga partia była bardziej wyrównana od samego początku. Dobrze w obronie spisywał się Marcin Mierzejewski, a swoje ataki kończył niezwykle skuteczny tego dnia reprezentant Niemiec grający w barwach Mostostalu, tak więc na przerwę techniczną Mostostalowcy schodzili, prowadząc jednym punktem. Przewaga ta wzrosła do trzech oczek po asowej zagrywce Eugena Bakumovskiego i zablokowaniu ataku Mariusza Wlazłego przez Bartka Kurka ( 9:12). Jednak wystarczyły dwie kontry, aby na tablicy znów pojawił się remis (13:13). Od tego momentu oba zespoły grały punkt za punkt do czasu, aż Marcin Nowak nie posłał piłki na aut. Jednak prawdziwym egzekutorem i zwycięzcą tej partii okazał się Mariusz Wlazły, który stając w polu zagrywki, najpierw umożliwił Heikkinenowi skończenie dwóch akcji, a po chwili posłał dwa asy, potwierdzając w ten sposób, że tytuł najlepszego siatkarza poprzedniego roku należy mu się bezdyskusyjnie.
Co prawda Mostostalowcy zdobyli jeszcze dwa punkty po ataku Bakumovskiego i zagrywce Petra Zapletala, ale po chwili wynik tej partii ustalił fiński środkowy mistrzów Polski.
W trzecim secie na parkiecie pojawił się Marcel Gromadowski, który zmienił Kubę Jarosza, a podbudowani zwycięstwem w drugiej partii siatkarze Skry przystąpili do frontalnego ataku, co dało im trzypunktowe prowadzenie na początku partii, zmniejszone do dwóch oczek po punktowej zagrywce Bartka Kurka. Jednak bardzo dobra gra blokiem w wykonaniu Mostostalu wyprowadziła kędzierzynian na prowadzenie (8:9), które powiększył jeszcze wspaniałym atakiem Marcel Gromadowski. Dwa kolejne asy w wykonaniu atakującego Mostostalu pozwoliły więc podopiecznym Andrzeja Kubackiego na powiększenie prowadzenia, którego nie oddali już do końca. Bardzo dobrze piłki rozdzielał wprowadzony za "Zapiego" Kuba Oczko, a w ataku bezbłędnie grali zarówno Kurek, jak i Gromadowski oraz Bakumovski, który zdobył ostatni 25 punkt dla Mostostalu.
Czwarta partia okazała się jednak ostatnią w tym meczu, choć była szansa, aby jeszcze powalczyć w tie-breaku. Do stanu 5:5 oba zespoły grały punkt za punkt, ale na przerwę techniczną dwa oczka przewagi wypracowali siatkarze Skry po dość kontrowersyjnej decyzji sędziego sygnalizującego cztery odbicia po stronie Mostostalu i ataku Wnuka z przechodzącej piłki. Kolejna kontra przyniosła znów kolejny punkt rywalom, co zmusiło trenera Andrzeja Kubackiego do wzięcia czasu, ale po przerwie inicjatywa nadal należała do rywali, którzy spokojnie i konsekwentnie zmierzali do zwycięstwa. Wystarczył jednak pojedynczy blok Bartka Kurka na Mariusz Wlazłym i zwycięski pojedynek Marcina Nowaka na siatce, aby w ekipie rywali zrobiło się gorąco (19:18). Jednak w tym momencie siatkarze Mostostalu na moment stracili zimne głowy, przydarzyło się nieporozumienie w obronie i doświadczeni rywale wykorzystali ten fakt,
zdobywając cenny punkt na wagę zwycięstwa w tej partii i całym meczu, po drodze zastawiając jeszcze szczelny trójblok na Marcelu Gromadowskim.
Po zwycięstwach i wspaniałych pojedynkach z Jastrzębskim Węglem tym razem zabrakło nieco dramaturgii i sensacji, ale powiedzmy sobie szczerze, że zwycięstwo nad Skrą było bardziej naszym marzeniem niż realną możliwością młodego zespołu z Kędzierzyna. Bo też Mostostal miał chyba najgorsze losowanie i tego byliśmy świadomi. Jednak nie mniej ważne jest, że podopieczni Andrzeja Kubackiego tego meczu nie przegrali w szatni, że podjęli walkę, że pokazali charakter i spore możliwości i na pewno kędzierzyńscy kibice mogą być z nich dumni, a wysoka forma jest dobrym prognostykiem przed środowym piątym meczem z Jastrzębiem.
Autor: Janusz Żuk
Po meczu powiedzieli:
Daniel Castellani (trener Skry Bełchatów)
To jest Puchar Polski i to jest normalne w pierwszym meczu. My graliśmy bardzo nerwowo, nie byliśmy w ogóle zrelaksowani, bo wiadomo - przegrany odpada i jakaś tam presja gdzieś na nas była. Dlatego ten mecz tak wyglądał.
Andrzej Kubacki (trener Mostostalu Kędzierzyn)
Myślę, że my w przeciwieństwie do zespołu z Bełchatowa zagraliśmy za spokojnie dzisiejsze spotkanie. Chcieliśmy tutaj wygrać, natomiast chcieliśmy wygrać samą zagrywką. Niestety, w siatkówce oprócz zagrywki są też inne elementy siatkarskiego rzemiosła. Sama zagrywka oczywiście jest ważna, choć jeśli traci się 6, 7 punktów w secie, to ciężko myśleć o wygranej. My chcieliśmy przede wszystkim pokazać się z dobrej strony. Przykro nam, że wracamy do domu, ale zdajemy sobie sprawę, z kim przegraliśmy - z aktualnym Mistrzem Polski i głównym faworytem tego turnieju. Myślę, że złego wrażenia tutaj po sobie nie zostawiliśmy.
Wyniki naszej sondy: |
Wybieramy zawodnika meczu
|
B. Kurek
|
50,85% |
E. Bakumovski
|
27,12% |
M. Gromadowski
|
11,86% |
J. Oczko
|
6,78% |
M. Nowak
|
3,39% |
|
|
|
|