Ćwierćfinał
Puchar Polski 2010
MKS MOS Będzin vs. ZAKSA Kędzierzyn
(15:25, 14:25, 16:25)
Składy:
MOS Będzin: Zborowski, Syguła, Dzierżanowski, Świechowski, Miller, Kantor, Potera (L) oraz Łapuszyński, Mędrzyk, Tomczyk;
ZAKSA: Jarosz, Masny, Szczerbaniuk, Gladyr, Ruciak, Sammelvuo, Mierzejewski (L) oraz Kacprzak, Kaźmierczak, Martin, Witczak, Pilarz.
Z pewnymi obawami oczekiwaliśmy spotkania ZAKSY z MOS-em Będzin w ćwierćfinałach Pucharu Polski po porażce Domexu Tytana Częstochowa z tym zespołem, ale nic złego się nie stało, bo kędzierzynianie w pełni profesjonalnie podeszli do tego występu i po wysokim zwycięstwie zrobili pierwszy krok do turnieju finałowego w Bydgoszczy. I chociaż do rozegrania pozostało jeszcze spotkanie rewanżowe na początku stycznia w Kędzierzynie, to jednak wygrana 0:3 i wysokie zwycięstwa w setach szeroko otworzyły nam drogę do Łuczniczki. Dobry nastrój psuje jedynie kontuzja Michała Ruciaka, który już na początku pierwszej partii poczuł ból w nodze podczas wyskoku i opuścił parkiet zmieniony przez Kamila Kacprzaka.
A całe spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla ZAKSY, bo od prowadzenia 0:4 przy zagrywce Michała Masnego, gdy dwa razy zablokowany został Marcin Kantor, akcję skończył Kuba Jarosz, a jeden punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył Słowak. Po chwili było już jednak 4:4: akcję ze środka skończył Arek Świechowski, Kantor na pojedynczym bloku zatrzymał Michała Ruciaka, a Zborowski posłał piłkę w pole i straty zostały odrobione. Jednak to był jedyny remis w tym secie. Kolejne punkty nasi zdobyli przy zagrywce Michała Ruciaka i na pierwszą przerwę techniczną ZAKSA schodziła, prowadząc trzema punktami. Kolejne punkty zdobyli nasi na kontrach, więc przewaga ZAKSY z trzech wzrosła do sześciu punktów. Pod koniec seta kilkoma znakomitymi blokami popisał się natomiast Jurij Gladyr, który dwukrotnie zatrzymał Millera i kędzierzynianie wygrali tę partię 15:25 po ataku Jakuba Jarosza.
W kolejnej partii kędzierzynianie prowadzili od początku do końca. Pierwszy punkt zdobył Kamil Kacprzak, a następnie nasi odskoczyli rywalom na 4:8, wygrywając kilka kontr. Po przerwie nasi rywale zaczęli popełniać proste błędy: Kantor zaatakował najpierw w taśmę, a po chwili posłał piłkę poza antenką (6:11), następnie Świechowski nie zmieścił się w parkiecie, a Gladyr zablokował Zborowskiego i było już 8:16. Przy stanie 9:18 trener Legień wziął czas, ale to nasi siatkarze zdobyli dwa punkty. Przy stanie 10:21 Krzysztof Stelmach dokonał kolejnych zmian: na parkiet wyszli Dominik Witczak za Kubę Jarosza, Grzegorz Pilarz za Michała Masnego i Terence Martin za Tuomasa Sammelvuo. Kamil Kacprzak zdobył kolejne punkty i ZAKSA prowadziła już 2:0.
Myliłby się ten, kto by sądził, że gospodarze w tym momencie złożyli już broń. Już na początku trzeciego seta skuteczną kiwką z II piłki popisał się Dariusz Syguła, następnie skuteczny atak skończył się Arek Świechowski, a z zagrywki zapunktował Kantor i gospodarze po raz pierwszy wyszli na dwupunktowe prowadzenie (3:1). Gdy długą akcję na punkt zamienił Zborowski, a Witczak posłał piłkę w aut, na tablicy było już 5:2. Kędzierzynianie jednak nie chcieli komplikować sobie sprawy i dlatego szybko przystąpili do kontrnatarcia. Dominik Witczak zrehabilitował się dwoma atakami, co w połączeniu z błędem ataku Dzierżonowskiego dało ZAKSIE remis. Kolejne punkty nasi siatkarze zdobyli za sprawą ataków Witczaka i Kacprzaka, a także zagrywki Martina i w ten sposób wyszli na prowadzenie 6:10. Od tej chwili siatkarze Krzysztofa Stelmacha przejęli znowu kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie.
Dwa bloki Wojtka Kaźmierczaka (na Zborowskim i Kantorze), a także błąd Zborowskiego i atak Martina z piłki przechodzącej dały naszym siatkarzom kolejne cenne oczka, które pozwoliły na powiększenie przewagi do 7 punktów (16:9). Tak wysoka przewaga okazała się już wystarczającym gwarantem do wygrania tej partii i meczu, tym bardziej, że zawodnicy ZAKSY z akacji na akcję powiększali dystans. Ostatecznie spotkanie zakończył efektownym atakiem Wojtek Kaźmierczak, ustalając wynik III partii na 16:25.
Tym samym nasz zespół pokazał, że wyciągnął wnioski z lekcji, jaką od zespołu z Będzina pobrali częstochowianie. Cierpliwość i doświadczenie to elementy, w których drużynaKrzysztofa Stelmacha przeważała nad rywalem i jak się okazało, wystarczyło to do pewnego, niezagrożonego ani przez chwilę zwycięstwa. Warto zaznaczyć także, że MVP spotkania wybrany został Tuomas Sammelvuo, który przez dwa sety bardzo skutecznie prezentował się zarówno w ataku jak i w bloku.
Autor: Janusz Żuk
|