Grali u nas
Stanislav Vartovnik
Dwa lata grał Stanislav Vartovnik w barwach "niebiesko-biało-czerwonych" i jego obecność w Mostostalu też można podzielić na dwa okresy znaczone dwoma sezonami. W pierwszym był zdecydowanym liderem w rankingach PLS-u w kategorii przyjęcia i wyprzedzał w tej klasyfikacji nawet najlepszych libero. Chyba mógłby występować z powodzeniem na tej pozycji, ale tego siatkarza szkoda było pozbawiać możliwości gry w pierwszej linii. Nie jest on wcale niskim graczem, więc często przydawał się w ataku lub w bloku a dodatkowo charakteryzował się bardzo ciekawym sposobem kończenia piłek, gdyż jego zbicia, chociaż rzadko silne, były jednak bardzo skuteczne. Kontuzja przerwała jednak dobrze zapowiadającą się karierę tego zawodnika w PLS-ie, bo po wakacjach Vartovnik zatracił główny swój atut, czyli niemal perfekcyjne przyjęcie, a i w ataku czuł się dziwnie niepewnie. Po zakończeniu rozgrywek zarząd Mostostalu postanowił nie przedłużać z nim umowy.
Stanislav Vartovnik [10] |
Data i miejsce urodzenia: |
23.02.1978 r. - Poprad (Słowacja) |
Wzrost: |
197 cm |
Waga: |
87 kg |
Wyskok do ataku: |
340 cm |
Wyskok do bloku: |
318 cm |
Pozycja na boisku: |
Przyjmujący-atakujący |
Dotychczasowe kluby jako zawodnik: |
VKPU Presov (1998-2002); Chance Odolena Voda (2002-2004), Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle (2004-2006), Chemik Bydgoszcz (2006-2007), Renes Volley 35 (2007-2008) |
Dotychczasowe kluby jako trener: |
VK Spisska Nova Ves |
Reprezentacja Słowacji: |
"Szóstkowy" zawodnik reprezentacji Słowacji |
Największe sukcesy: |
Mistrz Czech 2004, Zdobywca Pucharu Czech 2003; Wicemistrz Czech 2003 (Odolena Voda); |
Pseudonim: |
Stanley |
Zainteresowania: |
Muzyka, Internet, dobra kuchnia |
Urodzony w Popradzie słowacki przyjmujący w wieku 20 lat trafił do pobliskiego Presova, gdzie reprezentował barwy VKPU. Tam się pokazał i zyskał uznanie szkoleniowców reprezentacji Słowacji. Po czterech latach reprezentowania barw tego klubu przeniósł się do Czech. Tam grał w drużynie Chance Odolena Voda i zdobył z nią największe swoje trofea: mistrzostwo i wicemistrzostwo Czech, a także Puchar Czech.
Po dwóch sezonach zdecydował się na zmianę barw klubowych i przyszedł wraz z trenerem Chudikiem do Kędzierzyna. "Z Mostostalem jestem związany na dwa lata. Co będzie potem, zobaczymy. Na razie bardzo mi się tutaj podoba. I miasto, i klub, i jego kibice."- mówił latem 2004 roku. Nam też się podobał ten sympatyczny zawodnik, który "trzymał" przyjęcie w drużynie i bardzo szybko wspiął się na szczyt rankingu PLS w tej kategorii.
Podczas ligowego meczu w Częstochowie w listopadzie 2004 roku nabawił się drobnego urazu kostki i w kolejnym spotkaniu zagrał już tylko na pozycji libero. Kuracja przebiegła prawidłowo, a trenerzy pewni zdrowia zawodnika, trochę nierozsądnie desygnowali "Stanleya" do gry podczas turnieju świątecznego w K-K. Tam uraz się odnowił. Wszyscy kibice Mosto liczyli, że to nic poważnego i Stanislav wróci do gry. Tymczasem potwierdził się najczarniejszy scenariusz i Słowak musiał przejść operację. "Zawodnik ma pozrywane ścięgno w stawie skokowym, operacja jest nieunikniona, a to znaczy, że Vartovnik nie zagra do końca sezonu" - tłumaczył Andrzej Kubacki.
Tak też się stało. Szansę zobaczenia tego zawodnika na parkiecie mieliśmy dopiero w maju podczas meczów Polaków ze Słowacją przy okazji otwarcia hali na Azotach, ale jego występ w barwach Słowaków był krótki, a wejście tylko do drugiej linii wcale nie rozwiało obaw o jego zdrowie.
Po sezonie pojawiły się głosy, że nie wiadomo, czy "Stanley" wypełni dwuletni kontrakt z Mosto. "Vartovnik, który ma być u nas skrzydłowym, w reprezentacji Słowacji ma grać na libero. Jeśli to jest wybór trenera, to nie ma sprawy. Boję się jednak, że Vartovnik po kontuzji stopy nie może skakać." - mówił Wojciech Drzyzga dziennikarzowi Gazety Wyborczej, a decyzję o pozostaniu Vartovnika w Kędzierzynie uzależniał od badań medycznych.
Kolejny sezon był zdecydowanie gorszy dla tego zawodnika. Czy skutkiem tego była przebyta operacja, czy może presja wyniku, której nie potrafił sprostać, trudno powiedzieć. Dobre mecze w jego wykonaniu można było policzyć na palcach jednej ręki. Lider przyjęcia nie błyszczał w tym elemencie i rankingach PLS-u zajął czternastą pozycję.
Po zakończeniu sezonu Prezes Mostostalu nie podpisał z nim kolejnego kontraktu. O Vartovnika starały się Gwardia i Delecta. Ostatecznie Słowak wybrał ofertę beniaminka PLS-u.
Po odejściu z Bydgoszczy Vartovnik kontynuował karierę we francuskim Renes. Tam lekarze wykryli u niego genetyczną wadę serca, która została potwierdzona przez lekarzy słowackich.
- "Dalsze kontynuowanie kariery mogłoby zagrażać mojemu życiu. Podjąłem więc trudną decyzję o rozstaniu się z siatkówką." - mówił Słowak.
Po powrocie do kraju, w Spia Novej Vsi Vartovnik zaczął prowadzić rodzinną firmę, został też jednym z działaczy mającego pierwszoligowe aspiracje żeńskiego klubu siatkarskiego.
- "VK Spisska Nova Ves po raz pierwszy w historii awansowała do ekstraklasy. To historyczna chwila. Wierzę, że ten zespół odegra znaczącą rolę w słowackiej siatkówce. W przyszłym sezonie chcemy zająć miejsce w środku tabeli" - zapowiadał były już siatkarz.
Tak też się stało. Prowadzony przez Vartovika zespół w lidze spiywał się znakomicie i w pierwszym roku zrealizował cel, jakim było utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywek.- "Biorąc pod uwagę to, jak wąską mamy kadrę i to, że od połowy sezonu gramy tylko z jedną rozgrywającą, która mimochodem, na tej pozycji zaczęła grać dopiero w tym sezonie, myślę że nasza aktualna pozycja jako beniaminka, jest sukcesem. Cel, który postawiliśmy sobie przed sezonem, praktycznie spełniliśmy już teraz".- ocenia były zawodnik. Ten fakt przełożył się na inny sukces, a mianowicie na powołanie na stanowisko asystenta trenera reprezentacji kobiet.
Pytany o nasz kraj odpowiada: - "Polska jest mi bardzo bliska, bo tam miałem okazję nauczyć się najwięcej z profesjonalnej siatkówki. Jest ona tam na najwyższym poziomie, a ja byłem szczęśliwy, że mogłem być jej częścią. W Polsce poznałem bardzo wiele osób, do dzisiaj mam tam znajomych. Najlepiej wspominam mój pierwszy sezon w Mostostalu, gdzie grało mi się bardzo dobrze i ciągle pamiętam niektóre mecze. Szkoda, że nie udało mi się dokończyć tego sezonu. Musiałem poddać się operacji kostki. Przerwa trwała pięć miesięcy i na pewno miało to wpływ na moją postawę w kolejnym sezonie. Za pomocą Internetu na bieżąco śledzę wydarzenia w polskiej siatkówce, więc wiem, co się tam dzieje. Oczywiście najbardziej interesują mnie kluby, w których grałem" - mówi z nutką żalu.
Licznych sympatyków popularnego "Stanleya" pragniemu uspokoić. Jak mówi sam zawodnik:- Jeśli chodzi o moje serce, to nie mam z nim żadnych problemów. Tak naprawdę nigdy ich nawet nie czułem. Ale powiedziałem sobie, że nie będę ryzykować swojego życia i raczej zakończę profesjonalną karierę siatkarską."
Wypada więc życzyć wielu sukcesów na polu kariery trenerskiej.
Autor: Jacek Żuk
Galeria
Foto: Bogdan Kurys
|