"Trudno się leczy stare schorzenia" -
- tłumaczy Alesander Bielecki
Jacek Żuk: Jeśli w czasie przygotowań ze zdrowiem siatkarzy nie było żadnych problemów, to teraz trzeba powiedzieć, że patrząc na skład, kilku istotnych nazwisk brakuje. Pomijając nieobecnego od dawna Grzegorza Pilarza, to na trybunach usiedli ostatnio również Damian Domonik i Jakub Novotny. Trochę pauzował także Konrad Małecki. Co się dzieje?
Aleksander Bielecki: W przypadku Konrada Małeckiego było to tylko chwilowe, lekkie przeziębienie. Jeżeli zaś chodzi o Jakuba Novotnego, to u niego wyszła teraz stara, niezaleczona sprawa. Był problem z żylakiem w podbrzuszu, na co przeszedł już kilka lat temu zabieg i to się chyba nawróciło. To jednak nie jest nic poważnego. Niezdolność do treningów wyniosła kilka dni i we wtorek znów weźmie udział w zajęciach.
J. Żuk: A co z Damianem Domonikiem?
A. Bielecki: Damian również ma starą dolegliwość. W zeszłym roku pozrywał przyczepy mięśni w kolanie. Teraz przeciążył to kolano, ale udało się nam wyleczyć go i wraca do pełnej sprawności. Myślę, że za tydzień będzie już trenować. Co tu jednak dużo mówić. To są duże obciążenia, a wielu siatkarzy ma stare kontuzje, które najtrudniej leczyć. Po obozie w Kępnie, gdzie byliśmy "skoszarowani" i mogłem wyegzekwować wszystko, okazało się, że chłopcy jakiś czas czuli się dobrze. Tam nikt nie narzekał, z wyjątkiem Grzesia Wójtowicza, który przeciążył bark, ale to był jego pierwszy obóz na takim poziomie. Wszystko polega na systematycznej opiece. Tutaj na miejscu trudniej o tę systematyczność, bo każdy ma dom, jakieś zajęcia, które musi wykonać. Wiadomo przecież, że nikt nie spędza w pracy całego dnia. Czasem ktoś musi coś zrobić i urwać się już po treningu. Takie jest życie i z tą systematycznością jest różnie, a profilaktyka potrzebna jest bezwzględnie po każdym treningu.
J. Żuk: Pozostaje jeszcze problem z Grzegorzem Pilarzem, którego dotychczas było bardzo trudno zdiagnozować. Czy coś się wyjaśniło?
A. Bielecki: Grzegorz dochodzi już do zdrowia. To kolejny po Novotnym i Domoniku, który nie nabawił się kontuzji dziś czy wczoraj. U niego problem dotyczył przepukliny w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, więc trudno tutaj mówić o wyleczeniu. Tak jak mówię, trudno wyciągać te stare urazy. Tworzą się blizny lub zrosty, a organizm nie jest taki jak samochód, że wystarczy wymienić część i jedzie się dalej. On musi odbić, zregenerować się, odpowiedzieć, a to wymaga czasu.
J. Żuk: Czyli reszta siatkarzy nie narzeka na zdrowie?
A. Bielecki: Tak. Inni są zdrowi, choć cały czas poświęcamy wiele czasu na profilaktykę. Obciążenia są bardzo duże, więc zawsze coś się dzieje, ale staramy się na bieżąco wszystko leczyć. Mówi się, że zdecydowanie więcej zespół trenuje niż rok temu, a więc i utrzymanie wszystkich w zdrowiu wymaga od zawodników świadomości i sporego zaangażowania. Zawsze przed czy po treningu muszą przyjść, aby zabezpieczyć się, żeby dana kontuzja czy patologia dalej się nie posuwała. W tym roku zwróciliśmy uwagę choćby na ustawienie stóp. Zawodnicy zostali przebadani, kilku miało złe punkty podparcia i otrzymają w najbliższym czasie wkładki do butów. Raz w tygodniu prowadzę również zajęcia z piłkami lekarskimi w celu wzmocnienia kręgosłupów. Myślę więc, że będzie coraz lepiej.
|