Dużo tu się nauczyłem -
- mówi Aleksander Januszkiewicz
Jacek Żuk: Z siatkówką zetknął się pan w rodzinnej Oławie. Dlaczego wybrał pan akurat ten sport? Co zadecydowało o takim wyborze?
Aleksander Januszkiewicz: Pochodzę z niewielkiego miasta, więc były tam tylko dwie sekcje sportowe: piłki nożnej i siatkówki. Ponieważ byłem wysoki, wybrałem siatkówkę.
J. Żuk: Jak pan wspomina trenera Stanisława Pławskiego, a jak okres nauki w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Rzeszowie?
A. Januszkiewicz: Trener Pławski wprowadzał nas w tajniki tej dyscypliny i z nim stawialiśmy pierwsze kroki. Współpraca układała nam się bardzo dobrze. Również teraz czasami się spotykamy.
Natomiast SMS to wyższa klasa siatkarska. Tam było skoncentrowanie treningów właśnie na siatkówce, chociaż było też dużo zajęć ogólnorozwojowych, takich jak lekkoatletyka, czy gimnastyka. Ten okres też mile wspominam. Nie byłem tam wprawdzie cztery lata, tylko półtora roku, ale i tak wiele mi to pomogło i moim zdaniem każdy, zawodnik powinien przez to przejść.
J. Żuk: Kolejne trzy lata spędził pan w Nysie. Jakie znaczenie dla rozwoju pańskiej kariery miał ten okres - pierwsze występy w PLS i czwarte miejsce na Mistrzostwach Europy Juniorów?
A. Januszkiewicz: Dużo się tam nauczyłem i to nie tylko ze strony sportowej, ale także z takiego życia siatkarskiego. Tam byli dużo starsi ode mnie zawodnicy. Między mną, a niektórymi siatkarzami było 20 lat różnicy. A ja trafiłem tam jako bardzo młody zawodnik i naprawdę bardzo wiele się od nich nauczyłem.
J. Żuk: Później nadeszły lata chude w Mostostalu. Nie miał pan szansy zaistnieć. Czy nie korciło pana, aby zmienić klub bądź skończyć z siatkówką?
A. Januszkiewicz: Nie. Myślę, że nie. Były sukcesy, czasami pojawiała się szansa grania, którą chyba wykorzystałem, bo przecież pokazałem się parę razy. Nie, nie. Tutaj była połowa kadrowiczów, znakomitych siatkarzy, od których mogłem się wiele nauczyć, no i wreszcie trener Wspaniały. Przez te dwa, trzy lata nauczyłem się od nich o wiele więcej niż w jakimś innym klubie, nawet grając. A jeżeli chodzi o miejsce w szóstce, to mam nadzieję, że teraz sobie nadrobię.
J. Żuk: No właśnie, teraz gra pan w pierwszej szóstce i razem z Tomkiem Kmetem tworzy bardzo dobrą parę środkowych. Co pan powie o swojej grze? Co uważa pan za swój najmocniejszy element, a nad czym w dalszym ciągu pracuje?
A. Januszkiewicz: Wszystkie elementy wymagają "podszlifowania", bo w żadnym nie czuję się w 100% pewnie, aczkolwiek nie mam aż tak wielkich braków. Myślę, że blok i czasami zagrywka to elementy wiodące.
J. Żuk: Jak panu układa się współpraca ze wspomnianym Tomkiem Kmetem?
A. Januszkiewicz: Bardzo fajny chłopak. Nie ma między nami żadnych spięć czy zgrzytów.
J. Żuk: Zagościł pan w szóstce i pnie się w górę w rankingach. Przecież grał pan w juniorskiej reprezentacji, a nawet w zeszłym roku występował pan w kadrze B. Czy to nie czas, aby znów pomyśleć o reprezentacji?
A. Januszkiewicz: Jeszcze nie wiem. To jest marzenie każdego sportowca, ale jest wielu zawodników, którzy starają się o przyjęcie do kadry. Bardzo bym chciał, ale trzeba trenować, trenować i trenować, a wtedy może znajdę uznanie w oczach trenerów.
J. Żuk: Jaki jest Aleksander Januszkiewicz poza parkietem? Co oprócz siatkówki pasjonuje pana?
A. Januszkiewicz: Niektórzy myślą, że siatkarzy to interesują tylko kobiety, szybkie samochody i dobra impreza. Nie. Ja studiuję i zajmuje mi to dużo czasu. Jeżeli chodzi o rozrywki to w czasie sezonu nie ma na to czasu. Nadrabiam to po zakończeniu ligi. Spotykamy się z kolegami, pływamy, ostatnio zainteresowały nas żaglówki. Czasami planujemy wyjazd w góry, czy nad morze. A w Kędzierzynie od czasu do czasu poczytam, co ciekawego jest w Internecie. Czas mam naprawdę zajęty do maksimum.
J. Żuk: Na zakończenie poproszę o trzy cechy idealnego środkowego?
A. Januszkiewicz: Warunki, czucie bloku i przegląd sytuacji. To jest najważniejsze. Tak naprawdę można mieć warunki, ale brak czucia nie pozwala na wykorzystanie pozostałych walorów.
J. Żuk: Zna pan takiego gracza? Może miał pan idola w latach dzieciństwa, a może to zawodnik, którego dziś panpodpatruje i naśladuje?
A. Januszkiewicz: Do dziś podziwiam Roberta Szczerbaniuka, czy też Marcina Prusa. To od nich jeszcze niedawno "brałem lekcje" siatkówki. Zawsze, gdy oglądam Mistrzostwa Świata, Europy, czy Igrzyska Olimpijskie, podpatruję zagrania środkowych. A idol? Myślę, że Gustavo. To siatkarz o porównywalnych mi warunkach, ale jest naprawdę dobry w zachowaniu na parkiecie.
J. Żuk: Bardzo dziękuję i życzę dorównania temu słynnemu brazylijskiemu środkowemu.
Rozmawiał: Jacek Żuk
|