Grali u nas
Petr Zapletal
Petr Zapletal zmienił w Mostostalu na pozycji rozgrywającego Piotra Lipińskiego, który po zakończeniu sezonu 2004/2005 przeniósł się do rodzinnego Olsztyna. Zarówno trenerzy, jak też prezes Kazimierz Pietrzyk wiązali z jego kontraktem wielkie nadzieje. Obok Rafała Musielaka miał on bowiem być tym doświadczonym zawodnikiem, który pokieruje w pełnym tego słowa znaczeniu grą swoich młodszych kolegów, wprowadzi spokój w chwilach trudnych i urozmaici poczynania całego zespołu. Takich umiejętności wymaga się od rozgrywającego, który na boisku kreuje obraz gry zawodników w ataku, czyta strategię rywala i perfekcyjnie realizuje założenia taktyczne wyznaczone przez trenera. Po pierwszych sparingowych meczach wydawało się, że reprezentant Czech ma wszystkie cechy, które pozwolą mu po okresie zgrania z kolegami wydobyć z zawodników wszystkie ich walory i uruchomić potencjał w nich drzemiący.
Zachwycony jego postawą był trener Wojciech Drzyzga, który w jednym z wywiadów mówił, że "Zapi" po okresie aklimatyzacji będzie jednym z najlepszych rozgrywających w PLS-ie. Przewidywania szkoleniowca jednak się nie sprawdziły. PLS postawił przed reprezentantem Czech bardzo duże wymagania, a przebudowa zespołu i obecność w nim młodych niedoświadczonych zawodników nie ułatwiały zadania. Po dwóch latach gry zarząd klubu postanowił nie przedłużać umowy z Czechem, który tym razem wybrał ligę francuską.
Petr Zapletal [7] |
Data urodzenia: |
21 grudnia 1977 |
Wzrost: |
194 cm |
Waga: |
87 kg |
Wyskok do ataku: |
330 cm |
Pozycja na boisku: |
Rozgrywający |
Dotychczasowe kluby: |
Chenois Geneve SUI, Orestiada Emporiki GRE (do 2004), Panathinaikos GRE (2004-01.2005) Prisma Taranto ITA (01.2005-2005), Mostostal (2005-2007), Narbonne Volley (od 2007) |
Reprezentacja Czech: |
"Szóstkowy" zawodnik reprezentacji Czech |
Największe sukcesy: |
4 miejsce Mistrzostwach Europy 2001, 4 miejsce Lidze Światowej 2003 |
Pseudonim: |
Zapi |
Mówiąc o swoich związkach z siatkówką Petr wskazuje na mamę, która również była siatkarką. "Myślę, że po niej odziedziczyłem to czucie piłki i od najmłodszych lat wychowywałem się z piłką." Do klasy sportowej o tym profilu trafił w wieku dziesięciu lat. "Do naszej klasy przyszedł kiedyś trener i szukał zawodników do zespołu juniorów. Zobaczył mój wzrost i zaproponował mi testy gimnastyczne, które przeszedłem i zrobił wybór. Ten trener zaproponował mi siatkówkę, więc zmieniłem szkołę i poszedłem z ukierunkowaniem na siatkówkę do szkoły sportowej. - wspominał w wywiadzie dla Radia Park. - Chciałem być profesjonalistą i wszystko robiłem w tym kierunku. Ćwiczyłem z juniorami, a dodatkowo trenowałem z seniorami. Codziennie po dwóch treningach wracałem do domu około ósmej, ale dzięki temu się udało i dziś nie żałuję." Bardzo prędko wyjechał też z kraju. Najpierw była Słowacja, później Szwajcaria, Grecja, Włochy i wreszcie Polska.
Gdy przybył do Mostostalu miał już uznaną markę reprezentanta Czech.
"Byliśmy w Czechach i domówiliśmy się z Zapletalem" - nie krył radości 28 maja 2005 roku Kazimierz Pietrzyk, prezes Mostostalu, po podpisaniu dwuletniego kontraktu z czeskim rozgrywającym. "W barwach trójkolorowych u boku Petra będzie grał nadal młody Michał Kozłowski, ten duet będzie decydował o prowadzeniu gry kędzierzynian.".
To była chyba najważniejsza decyzja zarządu po zakończeniu sezonu 2004/2005 dotycząca budowanego składu i jak się później okazało - w pełni zaplanowana i przemyślana, bowiem prezes chciał, aby konstrukcja zespołu budowanego na nowy sezon opierała się na dwóch doświadczonych zawodnikach. Tym pierwszym w przyjęciu i w obronie miał być grający od nowego sezonu na pozycji libero Rafał Musielak, tym drugim - właśnie Petr Zapletal. Międzynarodowe ogranie i duże doświadczenie miały być obok wrodzonych predyspozycji atutami tego zawodnika na ligowych parkietach. Występy w reprezentacji Czech to nie tylko potwierdzenie umiejętności, ale także bagaż doświadczeń, który z pewnością miały przydać się w meczach o najwyższą stawkę także i u nas.
Pierwszy sezon był jednak pechowy dla kapitana Mostostalu. Atak kolki nerkowej w przerwie świątecznej wyeliminował go z treningów i chociaż obyło się bez zabiegu operacyjnego, podobny incydent powtarzał się co jakiś czas i nie pozwolił wrócić "Zapiemu" do pełni dyspozycji, zwłaszcza, że atmosfera w zespole po serii porażek była nie najlepsza. W kolejnym sezonie Petr też przechodził wahania formy. Doszło do tego, że prezes Pietrzyk zakontraktował trzeciego rozgrywającego, Jakuba Oczkę, gdyż Czech nie potrafił udźwignąć ciężaru gry. W jednym z wywiadów sam zawodnik tak mówił o tym: "A było tak, że miałem słabą formę. Dużo się mówiło o mojej grze, a w sporcie tak już jest, że nie można cały sezon grać na pełnych obrotach. Cały urlop spędziłem z kadrą, potem były Mistrzostwa Świata, podczas których czekałem na swoje pięć minut. Mogło być tak, że gdy przyszedł Jakub, wypadłbym z szóstki, ale wiedziałem,
że forma musi kiedyś powrócić." I tak też było. W play-offach, a zwłaszcza w meczach z Jastrzębskim Węglem, Petr Zapletal pokazał cały swój niemały warsztat. "Co się tyczy mojej pracy, to myślę, że pracuję cały czas tak samo. - tłumaczył - Może trochę się odbudowałem psychicznie i jestem bardziej pewny siebie. Już 10 lat gram za granicą. Wychodzi to raz lepiej, innym razem gorzej, ale myślę, że pewien poziom potrafię utrzymać. Mieliśmy młody zespół i nie jest możliwe, abyśmy od pierwszego meczu grali na maksa" - wyjaśniał przyczyny swojej słabszej formy.
Po zakończeniu sezonu Petr Zapletal nie otrzymał jednak oferty gry w Mosto. Na jego miejsce przyszedł trzeci rozgrywający reprezentacji Polski, były zawodnik Resovii Grzegorz Pilarz. Czech wybrał ligę francuską. "W Polsce są zbyt duże oczekiwania i zbyt duży nacisk na wynik" - mówił po rozstaniu z Mostostalem. Może te słowa wyjaśniają słabsze okresy gry "Zapiego", który po prostu nie potrafił udźwignąć ciężaru rywalizacji w trzeciej lidze Europy, bo przecież ambicji i woli walki mu nie brakowało.
Autor: Janusz Żuk
Galeria
Foto: Bogdan Kurys i fivb.org
|