Grali u nas
Łukasz Żygadło
Kiedy tuż przed rozpoczęciem rozgrywek PLS-u odnowiła się kontuzja Grzegorzowi Pilarzowi, działacze ZAKSY znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Trzeba było bardzo szybko znaleźć na jego miejsce klasowego następcę, co w tym okresie jest zadaniem karkołomnym. Okazało się jednak, że bez ważnego kontraktu pozostaje ciągle drugi rozgrywający reprezentacji Polski, Łukasz Żygadło i to do niego swoją ofertę skierował Kazimierz Pietrzyk.
Trzy dni trwały negocjacje z zawodnikiem, wielokrotnie analizowano i zmieniano zapisy, aż w piątek 5 października Prezes klubu z Kędzierzyna mógł z nieukrywaną satysfakcją ogłosić, że Łukasz Żygadło jest siatkarzem ZAK S.A. "To były jedne z najcięższych rozmów kontraktowych, jakie prowadziłem, a jestem już prezesem kilkanaście lat - przyznał Kazimierz Pietrzyk, obwieszczając podpisanie umowy.
Łukasz Żygadło |
Data i miejsce ur.: |
02.08.1979 - Sulechów |
Wzrost: |
201 cm |
Waga: |
88 kg |
Wyskok do ataku: |
335 cm |
Wyskok do bloku: |
318 cm |
Pozycja na boisku: |
Rozgrywający |
Dotychczasowe kluby: |
Orion Suleczów, AZS II Częstochowa, SMS Spała Rzeszów, AZS Częstochowa (do 2001), Czarni Radom (2001-02), Skra Bełchatów (2002-03), Energia Sosnowiec (2003-01.2005), Panathinaikos Ateny (01.2005-2005), Halbank Ankara (2005-06), Dynamo Jantar Kaliningrad (2006-07), ZAKSA Kędzierzyn (2007 - 2008); Itas Diatec Trentino (od 2008) |
Największe sukcesy: |
Puchar Polski 1998, Mistrzostwo Polski 1999, III m-ce MP 2000, II m-ce MP 2001 (Częstochowa), Puchar Polski 2004 (Energia Sosn.), III m-ce Mistrzostw Grecji 2005 (Panathinaikos), III m-ce Mistrzostw Turcji 2006 (Halbank), Klubowy Puchar Świata (2009), Puchar Włoch 2010 (Itas Diatec Trentino), Złoty medalista Ligi Mistrzów (Trentino BetClick - 2010), Wicemistrzostwo Włoch (Itas Diatec Trentino - 2010), Klubowy Puchar Świata ( Itas Diatec Trentino - 2010), Złoty medalista Ligi Mistrzów (Trentino BetClick - 2011), Mistrzostwo Włoch (Itas Diatec Trentino - 2011), Puchar Włoch (Trentino - 2012) |
Reprezentacja Polski: |
III m-ce ME kadetów (1995, 1996), IV m-ce MŚ juniorów (1997), V m-ce Mistrzostw Europy (2005), II m-ce Mistrzostw Świata (2006), III miejsce w Lidze Światowej (2011), brązowy medal ME (2011), srebrny medal PŚ (2011), I miejsce w LŚ 2012 |
Swoją przygodę z siatkówką reprezentacyjny rozgrywający rozpoczynał w rodzinnym Sulechowie w klubie Orion. Jako mały chłopiec chodził na mecze starszej o siedem lat siostry, grającej w Zawiszy Sulechów. Kiedy już mógł samodzielnie odbijać piłkę, w IV klasie trafił na zajęcia pozalekcyjne do trenera Puchalskiego i zakochał się w siatkówce do tego stopnia, że sport kojarzył mu się wyłącznie z odbijaniem piłki przez siatkę. Po skończeniu szkoły podstawowej otrzymał bardzo kuszącą propozycję gry w II zespole AZS-u Częstochowa, ale decyzja wiązała się z wyjazdem kilkunastoletniego chłopca do innego miasta. Mimo obaw rodziców, za namową siostry, Łukasz podjął ryzyko i, jak się później okazało, tej decyzji do dziś nie musi żałować.
W Częstochowie Łukasz Żygadło zaczął treningi pod okiem trenera Kowalskiego, lecz po kilku tygodniach trafił do kadry kadetów Ireneusza Mazura, z którą dwukrotnie wywalczył brązowe medale mistrzostw Europy. Później przyszedł czas na Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Rzeszowie, gdzie był dwa lata, i powrót pod Jasną Górę. To tam w Częstochowie osiągnął największe sukcesy: złoty, srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski oraz Puchar Polski. Później trafił do Czarnych Radom, stamtąd do Bełchatowa, a na koniec do Energii Sosnowiec, z którą wywalczył Puchar Polski w 2004 roku. Z powodu kłopotów finansowych klubu wyjechał do Grecji - Panathimaikos, gdzie grał z Dawidem Murkiem i Jakubem Novotnym. Później była Turcja i liga rosyjska - Dynamo Jantar Kaliningrad.
Po zakończeniu rozgrywek Łukasz skoncentrował się przede wszystkim na grze w kadrze. Liga Światowa, Memoriał im. Huberta Wagnera i oczywiście mistrzostwa Europy, gdyż, jak sam mówi, gra w koszulce z orzełkiem na piersiach jest dla niego ważna, a zbyt wiele czasu musiał czekać, aż zostanie zauważony.
Pierwszy raz trafił do reprezentacji co prawda bardzo wcześnie, bo w 2001 roku za trenera Boska. Później za trenera Wspaniałego i Gościniaka nie mógł jednak się przebić do dwunastki. Kiedy wydawało się, że siatkarska reprezentacja już o nim zapomniała, a grał wtedy w Atenach, dostrzegł go trener Lozano i zabrał na mistrzostwa Europy do Rzymu. Kontuzja Pawła Zagumnego sprawiła, że zupełnie niespodziewanie "wskoczył" do szóstki. Od tych mistrzostw Łukasz Żygadło znów zaistniał w świadomości kibiców, a najważniejsze, upewnił się, że jego marzenia mogą się jeszcze spełnić. Najlepszy dla Niego, tak jak dla całej siatkarskiej Polski był oczywiście rok 2006. Nie tylko pojechał na mistrzostwa świata, ale przywiózł z nich srebrny medal. I chociaż zagrał niewiele, to przecież m.in. jego wejście zmieniło losy meczu przeciwko Rosji. Jednak w olimpijskim roku 2008 znów przeszło rozczarowanie.
Łukasz uczestniczył w przygotowaniach kadry, ale na Igrzyska pojechał Paweł Woicki. Sam łukasz bardzo przezył tę decyzję: - Bardzo przeżyłem brak dla mnie miejsca w składzie na turnieje eliminacyjne, zarówno europejski jak i interkontynentalny. Sporo rzeczy przemyślałem, ale na pewno będę ogromnie rozczarowany. Dlaczego? Bo przez długie trzy lata ciężko pracowałem z tą ekipą i nigdy nie zawiodłem - mówił tuż przed ogłoszeniem składu na Pekin.
Srebrny medal wywalczony z zespołem w Japonii stał się symboliczny. Zawodnik wystawił go bowiem na licytację, a zebrane w ten sposób pieniądze ofiarował na "Dom Misi" budowany przez Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci z Chorobą Nowotworową "Koliber".
O licytacji Łukasz Żygadło tak mówi: "Pomysł zrodził się zaraz po mistrzostwach świata. Razem z żoną Agnieszką doszliśmy do wniosku, że świetną sprawą byłoby zlicytowanie medalu. Od początku roku planowałem przekazać to najcenniejsze jak do tej pory moje trofeum, ale żadna forma, proponowana przez różne fundacje, nam nie odpowiadała. Na szczęście ta decyzja zapadła spontanicznie, a z biegiem czasu nabierała coraz realniejszych barw, a to właśnie dzięki mojej żonie, która ma głowę pełną pomysłów. Po powrocie z mistrzostw bardzo nam się spodobała akcja zorganizowana przez Fundację TVN, w której to zostały sprzedawane misie na pomoc dla dzieci chorych na nowotwory, zaprojektowane właśnie przez dzieci.
Wtedy tak naprawdę zrodził się pomysł przekazania medalu na szczytny cel. Po godzinach spędzonych w internecie natrafiłem na stronę stowarzyszenia Koliber, które pomaga dzieciom chorym na nowotwory, leczonym właśnie w uniwersyteckim szpitalu dziecięcym w Krakowie. Idea budowy domu dla dzieci walczących z chorobą nowotworową i ich rodziców wydaje mi się słuszną sprawą. Brak takiego miejsca zmusza rodziców do koczowania na szpitalnych korytarzach lub spania na parkingu w samochodach, a dla dzieci - Dom Misi - podczas wielomiesięcznego leczenia, może zastąpić szpital i stać się namiastką ich własnego domu. Z własnego doświadczenia zdajemy sobie sprawę z tego, że przebywanie samemu, z dala od bliskich, jest bardzo ciężkie, a choroba w takich okolicznościach jeszcze bardziej potęguje to uczucie samotności. Wierzę, że budowa tego domu pozwoli choć trochę zapomnieć dzieciom o chorobie i przyczyni się do szybszego i skuteczniejszego leczenia."
W Kędzierzynie Łukasz spędził tylko jeden rok, bo na tyle opiewał kontrakt. - Kontrakt jest taki, bo Łukasz wciąż myśli o wyjeździe za granicę. Być może po grze u nas przekona się, że w Polsce też jest fajnie. - mówił wówczas Prezes. Zresztą z poczatku wydawało się, że tak może rzeczywiście być, bo Łukasz bardzo chwalił warunki w ZAKSIE: - Dobrze mi się gra w Kędzierzynie, bo mam świetnych kolegów, z którymi się dogaduję, a klub zagwarantował nam jak najlepsze przygotowanie do rozgrywek: hala, odnowa biologiczna, siłownia, opieka fizjologa. Wydaje mi się, że zespół z meczu na mecz będzie się rozkręcał i zacznie nabierać pewności siebie.
Jednak koniec sezonu nie był już tak dobry i kiedy stanął problem przedłużenia kontraktu, zawodnik nie podjąl tematu: - Półtora miesiąca przed zakończeniem ligi pytałem Żygadłę, czy chce u nas zostać. Nie podjął tematu, widocznie ZAKSA go nie interesuje.- zakończył temat zawodnika prezes Pietrzyk, a sam siatkarz, tak jak przeczuwano, wybrał ofertę mistrza Włoch - Itas Diatec Trentini, gdzie zastapił Kubę Bednaruka.
Z włoskim klubem zdobył już Klubowy Puchar Świata w Doha w Katarze w 2009 roku, Puchar Włoch'2010 i jest na najlepszej drodze, by zdobyć mistrzostwo Włoch. Jednak w tej materii Łukasz jest bardzo ostrożny w przewidywaniach: "Nie zmusi mnie pani redaktor abym powiedział, że wygramy wszystko, co jest do wygrania w tym sezonie - śmieje się. - Mogę tylko powiedzieć, że jak gramy to, co potrafimy, prezentujemy wysoki poziom i jeśli wytrzymamy fizycznie rozgrywki ligowe i pucharowe, to możemy wygrać z każdym. Jednak sport ma to do siebie, że jest nieobliczalny i nieprzewidywalny, a niespodzianki są wliczone w nasz zawód - tak już jest - kończy rozmowę.
Autor: Janusz Żuk
Opracowano na podstawie www.reprezentacja.net
Galeria
Foto: Jacek Żuk
|