Okiem kibica:
Podsumowanie VII kolejki PLS
27.11.2004 |
31 |
Skra Bełchatów |
AKS Resowia Rzeszów |
3 : 0 |
27.11.2004 |
32 |
KP Polska Energia |
Pamapol AZS Częstochowa |
0 : 3 |
27.11.2004 |
33 |
Mostostal Azoty Kędzierzyn |
PZU AZS Olsztyn |
3 : 0 |
27.11.2004 |
34 |
NKS Nysa |
KS Jastrzębski Węgiel |
0 : 3 |
27.11.2004 |
35 |
AZS Politechnika Warszawa |
SK Górnik Radlin |
3 : 2 |
W sobotni wieczór niemal wszystkie stacje telewizyjne poinformowały obszernie w swoich serwisach sportowych o sensacyjnym zwycięstwie Mostostalu Kędzierzyn nad PZU AZS-em Olsztyn w trzech setach w meczu VII kolejki PLS. Właśnie ta informacja zdominowała relacje z siatkarskich parkietów rozgrywek ligowych w naszym kraju, usuwając w cień pozostałe wyniki. Skazany przez fachowców na porażkę zespół gospodarzy, który w ostatnim czasie nie miał, niestety, najlepszych notowań, sprawił swoim sympatykom niespodziankę, nie tylko wynikiem tego spotkania, ale przede wszystkim swoją grą, która pozwoliła na tak jednoznaczny sukces i zmusiła trenera Rysia do licznych zmian w wyjściowej szóstce w drugim i trzecim secie, kiedy to utytułowani zawodnicy gości nie mogli poradzić sobie z rozpędzonym i skutecznie grającym zespołem gospodarzy. I może jeszcze kilka tygodni temu uznano by ten rezultat za niespodziankę,
ale po ostatnich słabych występa "Mosto" i porażce we własnej hali z Górnikiem Radlin, tylko najwierniejsi kibice liczyli na tak rychłe odrodzenie swoich ulubieńców, a fachowcy nie dawali naszym siatkarzom najmniejszych szans, stąd wynik tego meczu odczytywano raczej w kategoriach sensacji.
Wygrana Mostostalu jest tym ważniejsza, że pozwoliła na odbudowanie morale zespołu, który znajdował się w głębokim dołku i nie można było wymarzyć sobie lepszego momentu na takie właśnie przełamanie, jak mecz z pretendentem do mistrzowskiego tytułu. Zaowocowały wszystkie ostatnie pociągnięcia szkoleniowców i zarządu, którzy znając wartość zespołu, uspokoili wokół niego atmosferę rozgrzewaną niejednokrotnie przez media i w najtrudniejszych momentach zachowali stoicki spokój. Zaowocowały przygotowania do sezonu, trud włożony w trening i wiara kibiców. Znów na parkiecie widzieliśmy Mostostal taki sam, jak ten z okresu świetności: sprawny, radosny, dynamiczny i waleczny i taki sam jak z turniejów przygotowawczych i pamiętnego meczu Pucharu Polski z mistrzami Polki, ale chyba jeszcze bardziej dojrzały i świadomy swoich umiejętności, gdyż to gospodarze w każdym elemencie gry w sobotę dominowali na parkiecie.
Kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu okazała się mocna, odrzucająca zagrywka, co przy klasie przyjmujących z Olsztyna wcale nie było zadaniem łatwym. Mostostal wykorzystał jednak bardzo mądrze słabszą formę Kucińskiego i ryzykując zagrywką odrzucił zespół Akademików od siatki, uniemożliwiając Pawłowi Zagumnemu precyzyjne rozegranie i grę środkiem. Zniwelowało to skutecznie jeden z walorów zespołu gości, jakim są bez wątpienia jego środkowi. Po naszej stronie precyzyjne przyjęcie w punkt dało Piotrowi Lipińskiemu możliwość kombinacyjnej gry, a bardzo dobra dyspozycja Vartovnika, Olejniczaka i Gromadowskiego w ataku ze skrzydeł, a także Kmeta oraz Januszkiewicza ze środka, poskutkowały całkowitą dezorganizacją gry obronnej Akademików i utrudniły postawienie szczelnego bloku po stronie rywali.
Jednym z "ojców zwycięstwa" okazał się właśnie rozgrywający naszego zespołu, który nie tylko bardzo precyzyjnie wystawiał piłkę do wszystkich zawodników, ale nie zawahał się, gdy należało podjąć ryzyko, gry "z krótkiej". Po takich zagraniach nasi siatkarze zdobyli w tym meczu aż 14 punktów, co przy wysokich środkowych PZU świadczy o bardzo dużej skuteczności Mostostalu. Trudno powiedzieć, czy niska skuteczność Pawła Papke, a poźniej jego zmiennika, Marka Siebecka, była wynikiem trudności w przyjęciu naszej zagrywki, czy ich słabszej tego dnia dyspozycji, ale prawdą jest, że obaj atakujący w całym spotkaniu zdobyli tylko cztery punkty z ataku, a kilka razy byli zatrzymywani przez nasz blok. Zresztą gra blokiem była również atutem naszych siatkarzy. Co prawda po bloku zdobyliśmy siedem punktów, ale wiele ataków po wyblokowaniu umożliwiło naszym siatkarzom skuteczną kontrę i dało kolejne punkty.
Dziś nie można jeszcze powiedzieć, czy ostatni mecz był już zapowiedzią trwałej stabilizacji formy na bardzo wysokim poziomie, ale bez wątpienia otworzył przed zespołem całkiem nowy rozdział. Znamienne są tu słowa Olka Januszkiewicza, który tuż po meczu poproszony przez nas o komentarz tak powiedział,: "W następnych meczach postaramy się tak samo zagrać. Może to wszystko nie wyjdzie, ale myślę, że ta gra będzie lepsza niż ostatnio" "Najważniejsze, że w końcu zaczął grać zespół" - jak to ujął Arkadiusz Olejniczak i że zawodnicy przełamali to, co ich blokowało, co wiązało ręce i nie pozwalało na lepszą grę i może będzie tak, że od tego meczu zaczniemy mierzyć czas "nowego Mosto"
Bardzo ciekawy przebieg miał również pojedynek Politechniki Warszawa z Górnikiem Radlin, w którym siatkarze beniaminka pokazali jeszcze raz, że ich dotychczasowe zwycięstwa nad Mostostalem i AZS-em Nysa nie były dziełem przypadku. "Wyrwaliśmy zwycięstwo Górnikowi z gardła" - powiedział po tym spotkaniu trener Felczak i jego wypowiedź w pełni ilustruje przebieg tego meczu. W pierwszym secie Akademicy prowadzili niemal od początku spotkania, lecz wystarczyła chwila dekoncentracji, aby doprowadzili do nerwowej końcówki, w której podopieczni trenera Luksa mieli nawet piłkę setową, jednak popełnili błąd dotknięcia siatki i ostatecznie przegrali te partię po dwóch udanych blokach AZS-u. Jednak kolejne dwa sety nie były już tak szczęśliwe dla gospodarzy. W obu siatkarze Górnika objęli prowadzenie na początku i nie pozwolili go sobie wydrzeć do końca.
W zespole Akademików zawiodły przede wszystkim przyjęcie i obrona, co wykorzystali coraz lepiej grający goście, stawiając skutecznie blok, który nie od dziś jest atutem tego zespołu, posiadającego w swoich szeregach takich środkowych, jak doświadczony Sobczynski i młodzi - Domonik oraz Szabelski. Kiedy wydawało się, że goście wywiozą z Warszawy trzy punkty i nic nie zdoła ich powstrzymać przed zwycięstwem, Warszawianie jeszcze raz spróbowali nawiązać walkę i ten zryw opłacał się, gdyż dał im sukces w czwartym secie i przedłużył nadzieję na zwycięstwo w całym spotkaniu. Jednak piąty set nie układał się wcale po myśli gospodarzy, a Radlinianie nie zamierzali zrezygnować z końcowego sukcesu, prowadząc cały czas dwoma punktami. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak gospodarze i mimo dwóch piłek meczowych dla gości, wygrali to spotkanie i zainkasowali dwa ligowe punkty. Radlin przegrał, chociaż w pełni zasłużył na większy dorobek punktowy i jeszcze raz dowiódł,
że grając bez kompleksów, może sprawić jeszcze niejedną niespodziankę. Warszawianie z kolei wykazywali w całym meczu oznaki zmęczenia, nie demonstrując swoich dotychczasowych walorów, za które tyle razy byli ostatnio chwaleni.
W pozostałych meczach zwyciężali faworyci: Jastrzębski Węgiel pokonał AZS Nysa, Pamapol Częstochowa zwyciężył na wyjeździe Polską Energię Sosnowiec, a Skra Bełchatów zainkasowała trzy punkty w meczu z Resovią Rzeszów.
Warto zwrócić uwagę na kolejne zwycięstwo mistrzów Polski, tym razem w meczu wyjazdowym z przeżywającym głęboki kryzys AZS-em Nysa, co dało zespołowi trenera Igora Prelożnego kolejne trzy punkty i wywindowało drużynę na piąte miejsce. Czy była to zasługa słabej postawy gospodarzy, czy dobrej gry gości, trudno powiedzieć, ale wydaje się, że mistrz kraju głęboki kryzys ma już za sobą, o czym świadczyć mogą dobre recenzje po tym spotkaniu Pawla Chudika i Viktora Rivery oraz najlepiej grającego do tej pory Przemka Michalczyka. Martwić może jednak brak formy u naszego reprezentacyjnego atakującego - Radka Rybaka, który w sobotę w ogóle nie pojawił się na parkiecie. Komentując przegraną swojego zespołu nowy trener Akademików - Jan Ryś powiedział: "Byliśmy przygotowani na taki przebieg. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie da się odmienić drużyny. Wierzę, że po tym meczu chłopcy nie spuszcza głowy.
Jednak, jak przyznał kapitan nyskiego zespołu, w klubie coraz częściej myśli się już o barażach, bo szanse na zajęcie miejsca w pierwszej ósemce są tylko teoretyczne. Skuteczność ataku wynosiła w sobotę tylko 28%, a zagrywki 18 % i z takimi wynikami trudno liczyć na zwycięstwo w meczach serii A.
Pamapol Domex AZS Częstochowa odniósł zwycięstwo 3:0 nad Energia Sosnowiec, która po kilku szczęśliwych wygranych meczach w kiepskim stylu, tym razem poniosła drugą juz z rzędu porażkę Podłamani stylem przegranej z Iraklisem w Lidze Mistrzów siatkarze Mariana Kardasa nie potrafili nawiązać równorzędnej walki z drugim w tabeli Pamapolem i musieli uznać wyższość gości. Tak jak w poprzednich meczach okazało się, że Energia ma duże kłopoty z podstawowymi elementami siatkarskiego rzemiosła, czyli z zagrywką, przyjęciem i skończeniem ataku. Wprowadzenie Bartmana i Żurawskiego nieco poprawiło skuteczność gry ofensywnej, ale kontrolujący grę podopieczni trenera Skorka nie dali sobie odebrać zwycięstwa, grając lepiej i skuteczniej w każdym elemencie i umacnili swoją pozycję w tabeli tuż za Skrą Bełchatów, która z kolei wygrała z Resovią 3:0.
Mecz w Bełchatowie, w którym gospodarze kontrolowali cały czas wynik, nie dostarczył wielu emocji zgromadzonym w hali kibicom. W zespole gospodarzy nie wystąpili Wlazły i Szczerbaniuk, których zastąpili Szulik i Gruszka, a na przyjęciu za niego zagrał Michał Chadała. Rzeszowianie wykorzystali osłabienie gospodarzy i próbowali z nimi nawiązać w miarę wyrównany pojedynek, przegrywając jednak w końcówkach setów. Oceniając jednak występ bełchatowian, należy powiedzieć, że popełnili oni zbyt dużo błędów, po których siatkarze trenera Sucha odrabiali straty i nawiązywali kontakt punktowy i gdyby trafili na bardziej wymagającego przeciwnika, wynik tego meczu mógłby być zgoła inny.
Ozdobą tej kolejki był bez wątpienia pojedynek Mostostalu i Olsztyna. W pozostałych spotkaniach raczej nie doszło do niespodzianek, chociaż postawa Górnika Radlin na pewno powinna budzić szacunek i respekt. Dalej na fali jest Pamapol i moim zdaniem jest to obecnie najciekawsza drużyna po siedmiu kolejkach, bo Skra niczym do tej pory nie zachwyciła. W głębokim kryzysie jest nadal Energia Sosnowiec, która dość szczęśliwie zdobywała punkty w meczach z Politechniką, Radlinem czy Jastrzębskim Węglem po słabej grze, lecz kiedy szczęście się odwróciło, wyniki podopiecznych Mariana Kardasa odpowiadają poziomowi sportowemu tego zespołu. Jastrzębski Węgiel wydaje się mieć kryzys za sobą, chociaż trudno oceniać zespół po stylu zwycięstwa z AKS-em Nysa i trzeba jeszcze poczekać do następnego spotkania z Politechniką.
Po siedmiu kolejkach jedno wydaje się pewne: poziom zespołów w PLS się wyrównał i czeka nas bardzo interesująca jesień i wiosna. Spośród zespołów pierwszej ósemki wszystkie są zdolne do tego, aby sprawić niespodziankę, a żaden z nich nie ma patentu na zwycięstwo. Ten stan dodaje tylko uroku i dramaturgii rozgrywkom, o co na pewno chodzi nam kibicom, szkoleniowcom i wszystkim odpowiedzialnym za siatkówkę w Polsce..
Autor: Janusz Żuk
Msc. |
Nazwa drużyny |
Liczba meczów |
Liczba punktów |
Sety wygrane |
Sety przegrane |
1. |
Skra Bełchatów |
7 |
19 |
20 |
4 |
2. |
Pamapol AZS |
7 |
17 |
18 |
7 |
3. |
PZU AZS Olsztyn |
7 |
15 |
17 |
9 |
4. |
AZS Politechnika |
7 |
13 |
16 |
12 |
5. |
Jastrzębski Węgiel |
7 |
10 |
12 |
12 |
6. |
Energia Sosnowiec |
7 |
10 |
13 |
15 |
7. |
Mostostal Azoty |
7 |
8 |
11 |
15 |
8. |
Górnik Radlin |
7 |
7 |
9 |
17 |
9. |
Resovia Rzeszów |
7 |
5 |
8 |
18 |
10. |
AZS Nysa |
7 |
1 |
6 |
21 |
|