Sezon 2008/2009
III runda play-off
(III mecz)
Resovia Rzeszów vs. ZAKSA Kędzierzyn
(25:27, 18:25, 27:25, 25:23, 15:10)
Składy:
Resovia: Oivanen, Redwitz, Perłowski, Kosok, Gierczyński, Akhrem, Ignaczak (L) oraz Ilić, Papke, Mika, Wika;
ZAKSA: Jarosz, Masny, Gladyr, Kaźmierczak, Sammelvuo, Ruciak, Mierzejewski (L) oraz Martin, Szczerbaniuk, Pilarz, Witczak.
Po raz kolejny w czasie tegorocznych play-offów kędzierzyńscy siatkarze boleśnie przekonali się, że kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3. Przegrane końcówki nie mogą być przypadkiem, a nasi zawodnicy chyba nie wyciągnęli lekcji z konfrontacji z Jastrzębskim Węglem i w efekcie wciąż muszą jeszcze walczyć o to, aby sezon zakończyć na 3. lokacie.
A trzeci pojedynek play-off rozpoczął się od punktu zdobytego przez Krzysztofa Gierczyńskiego atakiem z szóstej strefy boiska. Po chwili było już 2:0 dla gospodarzy, gdy sędzia odgwizdał Tuomasovi Sammelvuo dotknięcie siatki. Jednak błąd podwójnego odbicia Łukasza Perłowskiego i as Kuby Jarosza doprowadziły do remisu, który utrzymał się do stanu 6:6. Wtedy to przy zagrywce kapitana ZAKSY Gierczyński zaatakował w aut i ZAKSA na pierwszej przerwie prowadziła 6:8. Po przerwie kędzierzynianie dołożyli jeszcze dwa oczka, gdy Łukasz Perłowski nie trafił w pole gry, a Akhrem został zatrzymany przez Jarosza (8:11). Taka przewaga utrzymała się też do drugiej przerwy technicznej (13:16). Jednak, gdy w polu zagrywki pojawił się Łukasz Perłowski, Resovia wyszła na jednopunktowe prowadzenie, blokując najpierw Sammelvuo, a po chwili Jarosza (19:18). Dwudzieste oczko dla ZAKSY zdobył atakujący kędzierzynian,
kończąc kontrę po wyblokowaniu ataku Oivanen, ale po chwili zaatakował w aut i to gospodarze znowu prowadzili jednym oczkiem (22:21). Od tego momentu rozpoczęła się emocjonująca końcówka, którą na przewagi wygrali siatkarze ZAKSY, gdy Alek Akhrem przepuścił zagrywkę Michała Masnego (25:27)
Po zwycięstwie w pierwszej partii ZAKSA znakomicie rozpoczęła drugiego seta, prowadząc 1:5 po dwóch atakach w aut Oivanena i punktowej zagrywce Roberta Szczerbaniuka, który w tej partii zmienił Wojtka Kąźmierczaka. Niewiele w obrazie gry gospodarzy zmieniło też wejście Mateusza Miki za Krzysztofa Gierczyńskiego. ZAKSA nadal kontrolowała wynik, prowadząc 4:8, 7:13, 8:16, grając znakomicie w bloku i obronie. Ostatni punkt zdobył więc niezwykle skuteczny Jakub Jarosz i podopieczni Krzysztofa Stelmacha byli o krok od kolejnego zwycięstwa.
Trzecią partię Resovia rozpoczęła z Ilićem na rozegraniu i początkowo wyszła nawet na prowadzenie, gdy przy zagrywce Perłowskiego Kuba Jarosz nie przebił się przez blok na kontrze po obronie ataku Michała Ruciaka, a Krzysztof Gierczyński skończył trudną kontrę, atakując z szóstej strefy. Jednak błędy w wykonaniu gospodarzy dały jednopunktowe prowadzenie ZAKSY na pierwszej przerwie technicznej, która przy kolejnej - urosła już do czterech oczek (12:16). Od tego momentu na parkiecie istniał już właściwie tylko zespół ZAKSY, który pewnie zmierzał do zwycięstwa. To, co się stało od stanu 17:23, można rozpatrywać tylko w kategoriach cudu dla wygranych lub fatum dla pokonanych. Przy zagrywce Grzegorza Kosoka gospodarze zdołali wyrównać 23:23, aby po chwili wygrać 27:25, gdy przy zagrywce Marcina Wiki, który pierwszy raz pojawił się na parkiecie, Kuba Jarosz z trudnego przyjęcia nie zdobył punktu.
Porażka w trzeciej partii nie podcięła skrzydeł siatkarzom ZAKSY, którzy na pierwszej przerwie prowadzili 5:8, gdy Mikko Oivanen najpierw nie trafił w pole gry, aby po chwili nie przebić się przez blok Jurija Gladyra i Michała Ruciaka. Dwa asy Kuby Jarosza powiększyły tylko prowadzenie ZAKSY (9:15). Jednak znów przy zagrywce Kosoka Sammelvuo posłał piłkę na aut z szóstej strefy, Perłowski zatrzymał Michała Ruciaka, a Jurij Gladyr pomylił się w ataku i przewaga wypracowana wcześniej stopniała do dwóch punktów (14:16). Dwa pojedyncze bloki Akhrema na Michale Ruciaku dały Resovii remis (19:19), po którym zagrywka po taśmie autorstwa Oivanena wyprowadziła gospodarzy na jednopunktową przewagę, którą wykorzystał Krzysztof Gierczyński zdobywając 24 i 25 punkt.
Załamani dwoma przegranymi końcówkami po wysokim prowadzeniu siatkarze ZAKSY szybko stracili dystans w rozstrzygającej partii (6:3), zwłaszcza że to w naszym zespole teraz zaczęły mnożyć się błędy. Podbudowani gospodarze grali jak w transie i zbudowawszy sobie bezpieczną przewagę (5:3, 8;5, 11:7) dowieźli ją do końca, wygrywając 15:10.
Prześniliśmy kolejny szalony sen, który, patrząc realnie, nigdy nie miał prawa się zdarzyć . Miejmy nadzieję, ze w tym sezonie wyczerpaliśmy już limit pecha. Tak naprawdę w przekroju tych trzech meczów byliśmy zespołem pod każdym względem lepszym i jutro trzeba wrócić do swojej gry i jeszcze raz zacząć od nowa, bo nadal przecież piłka jest po naszej stronie.
Autor: Janusz Żuk
Zobacz fotoreportaż z tego spotkania
Kuba Jarosz to za mało - pomeczowe statystyki
Po meczu powiedzieli:
Michał Masny (ZAKSA Kędzierzyn Koźle):
Zdarzyło mi się już w swoim życiu przegrać seta, przy prowadzeniu 23:17 i potem przegrać cały mecz, lecz myślałem, że to już się nigdy nie powtórzy. Niestety dzisiaj tak się stało. Szkoda, że w trzecim secie gramy dobrze, a potem przegrywamy go w takich okolicznościach. To już nie pierwszy raz kiedy nie potrafimy wykorzystać przewagi. Dzisiaj być może zaważyła jedna piłka, trudno powiedzieć. Może gdyby Grzegorz Kosok zepsuł jedną zagrywkę przy tej serii było by inaczej, ale to my nie potrafiliśmy skończyć chociaż jednej piłki z siedmiu. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać.
Krzysztof Gierczyński (Resovia Rzeszów):
Ciekawe rzeczy działy się dzisiaj na hali w Rzeszowie, bo drużyna przyjezdna miała praktycznie ten mecz wygrany - brakowało im dwóch punktów i to wszystko odwróciło się na naszą korzyść. Od tego momentu powróciła również wiara w końcowy sukces. Ten mecz miał dzisiaj dwa oblicza - ZAKSA w trzech setach grała dobrą siatkówkę, później kędzierzynianie się trochę zagubili i dzięki temu, że z wiarą walczyliśmy o każdą piłkę, doprowadziliśmy do tie-break'a, wygraliśmy i przedłużyliśmy tę rywalizację. Po tych słabych dwóch meczach w Kędzierzynie i po pierwszej godzinie meczu nadzieje nasze jak i kibiców rosły co raz bardziej. Z optymizmem patrzymy na jutrzejszy dzień.
Krzysztof Stelmach (ZAKSA Kędzierzyn Koźle):
Gratulacje dla drużyny Resovii, bo naprawdę wyszła z trudnej sytuacji i ograła nas. Ciężko cokolwiek powiedzieć na temat tego meczu, oprócz tego, że gramy na poziomie PlusLigi i takie rzeczy nie powinny nam się zdarzać, a zdarzają się. To po prostu jest naszą zmorą. Nie pierwszy raz przegraliśmy w ten sposób - na tym poziomie, w walce o medale, obojętnie jak, nie można sobie pozwolić na taki przestój, jaki miał miejsce w secie trzecim przy zagrywce Kosoka. Po prostu nie potrafimy wyjść z sytuacji trudnej i nie potrafimy dobić" przeciwnika w sytuacji komfortowej dla nas. Dzisiaj jesteśmy zdruzgotani, ale jutro jest drugi mecz i będziemy walczyć dalej.
Ljubomir Travica (Resovia Rzeszów):
Dziękuję za gratulacje. Trudno coś więcej powiedzieć o tym meczu. To jest siatkówka i nie pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce czy to w siatkówce klubowej czy w reprezentacyjnej. Pamiętamy mecz Polska - Serbia w Belgradzie podczas półfinału Ligi Światowej lub mecz pomiędzy Japonia a Włochami, gdzie Włosi prowadzili już nawet 24:17 i przegrali całe spotkanie. Siatkówka naprawdę jest grą nieprzewidywalną i dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Trudno powiedzieć co dzisiaj było dobrze, a co nie. Na pewno lepiej graliśmy w kontrataku. Zobaczymy co będzie jutro. Mamy wiarę w siebie czego z pewnością zabrakło w Kędzierzynie.
Wypowiedzi: siatka.org
|