Felieton
Takie sobie rozważania
/Część I/
Wróżeniem z fusów można by nazwać każdą próbę typowania zwycięzców w nadchodzącym sezonie PLS i chociaż to magiczne zajęcie ma jeszcze wielu zwolenników, nijak mu jakoś do realnej rzeczywistości. Okazuje się bowiem, że sport rządzi się swoimi prawami, a zwycięstwo nie jest ani sumą nazwisk, ani zakontraktowanych pieniędzy i nie ma takiego mądrego, który potrafiłby jednoznacznie wskazać przyczynę sukcesu lub porażki. Bo potrzeba sukcesu tkwi gdzieś głęboko w człowieku i uwalnia się tylko w sprzyjających okolicznościach. Wystarczy przypomnieć sobie chociażby ostatnie mistrzostwa Europy w piłce nożnej czy turniej siatkarski w Atenach. Któż bowiem przed igrzyskami wskazałby właśnie na Serbów i Francuzów, jako na te zespoły, które poniosą w tym turnieju porażkę? Kto ośmieliłby się przewidzieć słabą grę i tylko trzecie miejsce Rosjan?
Kto wreszcie do grona ćwierćfinalistów w tych zawodach wytypowałby bez obawy Argentynę i Stany Zjednoczone, eliminując Francję, Holandię czy Serbię i Czarnogórę? Liczni wróżbici i spece od przepowiadania na pewno dzisiaj już nie pamiętają swoich profetycznych wypowiedzi, ale świadczy to tylko o tym, że wróżenie jest zajęciem magicznym i z tego właśnie względu ulotnym.
Ponieważ jednak czas poprzedzający rozgrywki ligowe dłuży nam się niemiłosiernie i z tych nudów czasem człowiekowi przychodzi ochota, aby coś niecoś o siatkówce napisać, postanowiłem i ja włączyć się w "takie sobie rozważania" - oczywiście, bez jakichkolwiek zobowiązań i bez przekonania, że mam rację.
Nie ulega wątpliwości, że do grona faworytów nadchodzącego sezonu należeć będą PZU AZS Olsztyn i Skra Bełchatów. Nazwy obu zespołów niemal od samego początku okresu transferowego nie schodziły ze stron internetowych i doniesień prasowych. Informowano o spektakularnych kontraktach, o ich przybliżonych sumach, o nazwiskach "do wzięcia" i "na sprzedaż" Prawdą nie podlegającą dyskusji jest, że w Olsztynie i w Bełchatowie udało się skompletować mocne zespoły, wyrównane w każdym elemencie i na każdej pozycji. Papke i Wlazły to klucz do zdobywania punktów, chociaż, nie tylko z sentymentu, stawiałbym na tego pierwszego. Szczerbaniuk i Dacewicz oraz Grzyb i Nowak to dwie pary środkowych, o klasie których nie trzeba nikogo przekonywać, a przecież w odwodzie w PZU pozostają jeszcze Możdżonek i niezwykle utalentowany Czarnowski.
Wymienić należałoby tu jeszcze Gruszkę, Stelmacha, Ignaczaka i Chadałę po jednej stronie siatki i Bąkiewicza, Ruciaka i Zagumnego po drugiej, aby uzyskać pełny obraz wartości personalnej i finansowej obu zespołów. Pozostają jeszcze rezerwy, które w Olsztynie wydają się znacznie mocniejsze. Jednak PZU nieraz już pokazał, że mieszanina skrajnych indywidualności nie zawsze służy drużynie, choć bez wątpienia wiele będzie zależało od formy Pawła Zagumnego, który w ubiegłym roku był moim zdaniem jednym ze słabszych punktów drużyny. Na uwagę zasługuje fakt, że AZS wzmocnił jakość przyjęcia, a Skra środek i siłę ataku. Co z tego wyniknie - zobaczymy!
Tuż za plecami tych drużyn umieściłbym zespoły, które, moim zdaniem, zdolne są do nawiązania walki z najlepszymi i których przyszłość może okazać się bardzo ciekawa. Myślę w tym miejscu o Pamapolu Częstochowa i Mostostalu Kędzierzyn. Oba kluby zapowiadają walkę "o czwórkę", oba zbudowały bardzo ciekawe ekipy, oba mają apetyt na powrót na tron lub w jego pobliże i oba maja wielki atut - młodość. Zarówno Mostostal jak też Pamapol to mieszanina młodości i doświadczenia. Już w ubiegłym sezonie siatkarze z Częstochowy sprawili dziennikarzom i sympatykom siatkówki psikusa - zdobywając brązowe medale. Nazwiska Winiarskiego, Woickiego, Kokocinskiego są już dziś znane wszystkim kibicom siatkówki. Jeżeli do tego dodamy Szewińskiego , Szymańskiego oraz Gierczynskiego i nowo pozyskanych: Żuka i Gawryszewskiego, to otrzymamy perspektywiczną drużynę z dużym potencjałem.
Mostostal natomiast całkowicie przebudował zespół zgodnie z tym, co obiecywał prezes Pietrzyk. W drużynie pojawili się bardzo młodzi i zdolni zawodnicy: Gromadowski, Kozłowski i Olejniczak, a swoją szansę gry dostanie wreszcie być może Augustyn. Ponadto tę grupę "młodych wilczków" swoim doświadczeniem wspierać będą Lipiński, Musielak, Kubica i Stancelewski oraz Vartovnik i Szramek. Wymienić należy tu jeszcze Tomasa Kmeta, z którym kontrakt, moim zdaniem, może się okazać strzałem w dziesiątkę, choć wymuszony został przez kontuzje Stancelewskiego. Niespełnioną nadzieją pozostawał tez do tej pory Januszkiewicz, który nie miał okazji, aby więcej grać i być może dopiero teraz "rozwinie skrzydła"
Patrząc na aktualny skład Mostostalu, trzeba zauważyć, że jego siłą będzie na pewno jakość przyjęcia i gry obronnej. Wystarczy wymienić Rafała Musielaka, Duszana Kubicę i Aleksandra Olejniczaka, aby zyskać pewność, że w tym elemencie nasz zespół jest bardzo mocny. Wszyscy liczymy oczywiście też na powrót do formy Piotra Lipińskiego, który nieraz już dowiódł, że przy dobrym przyjęciu potrafi wiele i nie na darmo uznawany był przez fachowców za jeden z największych talentów na tej pozycji. Siła ataku to chyba największa niewiadoma. Tu w centrum zainteresowania będzie na pewno Marcel Gromadowski, lecz nikt nie żąda od niego rzeczy niemożliwych. Ten młody chłopak ma się powoli stawać rasowym egzekutorem przy wsparciu kolegów, a szczególnie Karola Szramka. Im prędzej dojrzeje do swojej roli, im prędzej uwierzy w swoje możliwości, im wcześniej nabierze doświadczenia, tym prędzej wzmocni siłę Mostostalu.
Musimy mieć jednak tę świadomość, że, aby tak się mogło stać, potrzeba trochę czasu i cierpliwości. Pozostał jeszcze środek: Kontuzja Stancelewskiego skomplikowała na pewno sytuację w klubie, ale otworzyła drogę młodym, którzy teraz będą mogli naprawdę pokazać swoją wartość, a śmiem przypuszczać, że wiele już potrafią. Ja osobiście z uwagą będę przyglądał się Arturowi Augustynowi, na którego bardzo liczę i Tomasowi Kmetovi. Ten zawodnik właśnie jest moim cichym faworytem do szóstki. W odwodzie pozostają jeszcze Vartovnik, Szramek, Serafin i Kozłowski, których nikt nie skazuje przecież do roli rezerwowych, a więc - ciekawa drużyna z szansami na ... dobrą grę i sukcesy.
Zmiany w Mostostalu poszły w tym roku jeszcze dalej i nie dotyczą tylko nowych twarzy. Jednym pociągnięciem prezes przeciął niekończącą się spiralę żądań finansowych i wyścig za coraz wyższymi kontraktami. To uzdrowienie sytuacji w klubie i zasada nieangażowania się w astronomiczne angaże oraz w wyścig za nowymi, utytułowanymi twarzami bez względu na koszty, na pewno w najbliższym czasie przyniesie pozytywne efekty.
W zespole widać ducha walki i pewność, że idzie ku dobremu. Chociaż drużyna na pewno wymaga jeszcze zgrania, a młodzi muszą się sporo nauczyć, sam pomysł gruntownej przebudowy i odwaga podczas jego realizacji zasługują na szacunek kibiców Mostostalu.
cdn.
Autor: Janusz Żuk
Czytaj także:
Takie sobie rozważania część druga
Takie sobie rozważania część trzecia
Takie sobie rozważania część czwarta
Takie sobie rozważania część piąta
|